Poison: Hej! Zacznę od tego, że do napisania tego opowiadania zainspirował mnie serial, który pewnie część z Was skojarzy, czytając pierwszą część. Zaznaczam, że nie jest to w żaden sposób kopia filmu, użyczyłam jedynie sam pomysł "udawania". :)
Tak jak napisałam na moim profilu, opowiadanie zostanie skończone do grudnia, a rozdziały publikowane będą systematycznie!
Część I: Zróbmy to
Mogłoby się wydawać, że Hermiony Granger nic już w życiu nie zdziwi. Jednak oto stała, Panna Wszystko-Wiem-I-Z-Pewnością-Was-Oświecę, z rozdziawioną buzią, spoglądając na całującą się parę. Gdyby nie siedziała, prawdopodobnie upadłaby z wrażenia. Może nie tyle dlatego, że ów widok ją zaskoczył, ale ponieważ nigdy nie pomyślałaby, że te dwie osoby może łączyć coś więcej niż wzajemna, nieokiełznana nienawiść. Lecz w końcu, jak to się mówi, od miłości do nienawiści jest całkiem niedaleko. Zerknęła podejrzliwie na swojego przyjaciela i szukała w nim oznak rozbawienia czy nawet przerażenia, dostrzegła jednak coś o wiele bardziej... interesującego. Harry Potter wyglądał na równie zaskoczonego co ona! Jego twarz była zarumieniona, a oczy szukały ziemi, w której mógłby się zakopać. Po chwili jednak wyglądał jakby się otrząsnął i spojrzał na osobę, która przed chwilą go pocałowała. Cała szkoła widziała jak dzielą pierwszy dla niego pocałunek w życiu. W dodatku z drugim mężczyzną.
W dodatku z Draco Malfoyem.
4 godziny wcześniej
To był dla Harry'ego ciężki rok. Zmarła jedyna osoba, którą mógł szczerze nazwać rodziną. Dursleyowie ani odrobinę nie przejęli się jego żałobą. Wręcz przeciwnie. Gdy tylko dowiedzieli się, że ojciec chrzestny jego siostrzeńca nie żyje, robili wszytko by odegrać się za lata szantażowania. Harry pozwalał im się nękać, ponieważ przez kilka ostatnich miesięcy nie miał nawet sił by walczyć. Czuł się bezsilny. Miał wrażenie, że walka nie ma sensu, skoro i tak nie przynosi korzyści. Walczył w departamencie i co mu to dało? Naraził swoich przyjaciół, Zakon Feniksa, dyrektora, a ostatecznie doprowadził do śmierci Syriusza. Dopiero po tym zrozumiał jaka dokładnie jest jego rola. Co ciąży na jego barkach. Jak istotne zadanie powierzono mu, gdy jeszcze nie potrafił nawet mówić. Z początku traktował to jak mit, historyjkę, którą rodzice starają się zmotywować dzieci do działania. Ale to nie była żadna legenda. To była najprawdziwsza prawda.
Harry miał zabić Voldemorta, uratować życia, które nie zostały jeszcze odebrane.
Powrót do szkoły oznaczał zderzenie się z tym faktem i stawienie czoła ciekawskim spojrzeniom. Część ludzi otwarcie składała kondolencje, część go kompletnie ignorowała, byli też tacy, a dokładniej uczniowie Slytherinu, którzy uznali to za świetną okazję do kpin i żartów. Harry nie dawał się sprowokować. Po prostu unikał tłumów, odsunął się od ludzi i w ciszy zajmował nauką. Jedyną zaletą obecnej sytuacji były więc wyraźnie poprawiające się oceny, dzięki czemu Hermiona chodziła za nim w skowronkach, wierząc, że odkryła bratnią duszę. Nocami, gdy dokuczały mu koszmary, wędrował po korytarzach i obserwował mieniące się na niebie gwiazdy lub siedział przy oknie i drzemał wdychając świeże powietrze. Tak było i tej nocy. Opierał się o ścianę, podziwiając nocne niebo. Myślał o tym, co przyniesie dla niego przyszłość. Czy zupełnie odsunie się od znajomych, czy może w końcu znajdzie chęć do życia. Tak bardzo chciał z kimś porozmawiać, ale nie chciał już więcej zadręczać nikogo swoimi problemami. Westchnął cicho i oparł głowę o zimny kamień, pozwalając otulić się ciszy.
- Kolejna urwana noc, Potter? - usłyszał za plecami. Odwrócił się i miał ochotę ponownie westchnąć.
- Malfoy. Nie masz lepszego zajęcia niż śledzenie mnie? - zapytał, wstając i szykując się do odejścia. Po sekundzie jednak zauważył, że oczy Ślizgona były mocno zaczerwienione, a twarz delikatnie zarumieniona. - Wszystko w porządku? - dodał, nawet nie myśląc o tym, co mówi.
- Co masz na myśli? - odparł lekko zakłopotany, odwracając gwałtownie głowę, chcąc zasłonić spuchnięte oczy. - To nie twój interes, Potter!
Harry obserwował chwilę blondyna, kompletnie nie wiedząc, co powinien zrobić. Fakt, nie lubił go. Uważał go za podłego, pełnego jadu człowieka, który prawdopodobnie skończy jako Śmierciożerca, jednak śmierć Syriusza uświadomiła go, że w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Wszyscy popełniamy błędy i nie zawsze umiemy się na nich uczyć. Może Malfoy jeszcze nie przekroczył granicy na tyle, by zrozumieć swoje złe postępowanie? Kto wie, może gdyby sytuacja potoczyła się inaczej, chłopak stojący przed nim mógłby zostać jego przyjacielem? Zaśmiał się w duchu i pokręcił głową.
- Cóż, widzę, że coś cię dręczy, a skoro jesteśmy tutaj sami to uznałem, że zapytam - powiedział to tak spokojnie i wyrozumiale, że błękitne oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. - Ale rozumiem, że nie jestem osobą, z którą chciałbyś dzielić swoje sekrety. Tak więc...
- Czekaj! - Draco nie potrafił kontrolować wyrwanego z ust słowa. Speszył się i spojrzał ponownie w ścianę. - I tak nikt ze Ślizgonów by się tym nie interesował. To nie Gryfoni, którzy biegną z pomocą, jak ktoś złamie paznokieć. Ich nie obchodzi nic poza czubkiem własnego nosa.
Wow. To było zdecydowanie niespodziewane. Draco Malfoy krytykujący Slytherin. Harry przez chwilę myślał nawet, że wciąż śpi a to jakiś dziwaczny sen rodem z alternatywnego świata. Ale nic z tych rzeczy. To była całkowita prawda. Czy powinien wykorzystać okazję, by poznać swojego szkolnego wroga?
- Pokłóciłem się z ojcem - wyszeptał w końcu. - Powiedział, że jak skończę szkołę każe mi się ożenić z wybraną przez niego dziewczyną w celu podtrzymania naszego rodu. Czy moje życie naprawdę ma być dyktowane przez mojego ojca? Mam już tego dość. - Widać było, że wyznanie to zaskoczyło jego samego. Fakt. Lucjusz Mafloy próbował każdego zdominować, zwłaszcza swoją rodzinę. Nic dziwnego, że stworzył dla syna plan, który nie podlegał żadnej dyskusji.
- Przykro mi... - To jedyne, co był w stanie powiedzieć w obecnej chwili.
- A wiesz dlaczego mi jest przykro, Potter? - syknął Malfoy. Niespodziewana złość zbiła Gryfona z tropu. Niepewnie sięgnął w stronę kieszeni, szykując się do wyjęcia różdżki. Jednak Draco ciągnął dalej. - Przykro mi, że nie wiem jak pokazać ojcu, że to moje życie i moja sprawa co robię. Przykro mi, że raz na zawsze nie mogę wyrwać się spod jego kontroli i udowodnić, że dam sobie radę. Tylko w ten sposób się od niego uwolnię.
- Dlaczego niby nie możesz tego zrobić? - zapytał zaciekawiony Harry, siadając ponownie przy oknie.
- Potter, proszę cię. Mój ojciec każdy wybuch sprzeciwu ignoruje lub wyśmiewa. On nie przyjmuje nawet do wiadomości tego, że mogę myśleć inaczej. Do niego to nie dociera! Merlinie, po co ja w ogóle to mówię...
- Nie - przerwał mu Harry, sam nie wierząc, że to mówi. Dawno nie rozmawiał z kimś tak otwarcie jak teraz. Brakowało mu tego... - Nic nie szkodzi. Rozumiem to, naprawdę. To tak jak z moim wujostwem. Traktują mnie jak służącego, nawet nie interesują się tym, co czuję. Rodzina powinna wspierać, a nie sprawiać, że czujemy się zniewoleni przez ich zasady... Na początku lubiłem wracać do Hogwartu, oderwać się od bycia niechcianym lokatorem, ale z czasem zauważyłem, że tu jest podobnie. Ludzie wymagają ode mnie bycia silnym, dobrym Gryfonem, jedni chcą widzieć we mnie mojego ojca, inni wybawiciela świata... Przyklejono mi etykietki i według nich mam żyć, tak jak oni będą tego chcieli.
Niebieskie oczy przyglądały się z zaciekawieniem w stronę Gryfona. Nigdy nie pomyślałby, że Złoty Chłopiec Gryffindoru może czuć się podobnie. Ludzie mają o nich wyrobione zdanie, a oni naiwnie podążają za ich wyobrażeniami, chcąc się dopasować. Czy tak ma wyglądać całe ich życie? Mają być marionetkami w rękach swoich rodzin i znajomych?
- Może czas pokazać im, że wszystko, co o nas dotychczas myśleli, to kłamstwa? - zapytał w końcu Draco. - Może czas udowodnić im, że nie jesteśmy ich własnością i mamy prawo do podejmowania własnych decyzji?
- Jak niby zmierzasz to zrobić? Urządzić apel? - prychnął Harry, wyraźnie zaintrygowany pomysłem Malfoya.
- Dam im powód do myślenia - odparł Draco, nakręcając się coraz bardziej. - Jeśli ja, zły, przebiegły Ślizgon, zacznę przyjaźnić się ze Złotym Chłopcem Gryffindoru, ich świat stanie na głowie!
Rozsądek podpowiadał Harry'emu by się wycofać. W końcu co dobrego może przyjść z takiej przyjaźni? Z drugiej jednak strony pomysł Malfoya intrygował go, zwłaszcza, że pierwszy raz tak dobrze im się ze sobą rozmawiało. Tak więc siedzieli jeszcze kilka godzin na korytarzu, rozmawiając i ciesząc się w duchu, że w końcu znaleźli kogoś podobnego do siebie.
- Jesteś tego pewny? – zapytał Harry, z każdym krokiem w stronę Wielkiej Sali, tracąc pewność siebie.
- Jak jeszcze nigdy – odparł pewnie Ślizgon, dumnie wkraczając w zatłoczone pomieszczenie.
Przez chwilę nikt nie zwrócił na nich uwagi. Marszcząc brwi, Draco stanął bliżej Gryfona i uśmiechnął się do niego przyjaźnie. Harry, zdezorientowany, odwzajemnił uśmiech. Moment później cała sala skupiła swój wzrok na podejrzanej dwójce. W ich oczach jednak czaiła się przede wszystkim ciekawość i podejrzliwość. Draco był wściekły. Oczekiwał innej reakcji. Spadających z rąk talerzy, krzyków nienawiści, zaskoczenia… Chciał coś wymyślić, coś, co pokazałoby im, że on nie żartuje. Że jest inny niż myślą. Nic tak nie wkurzy ojca jak przyjaźń z Harrym Potterem. Nic… Nagle olśniło go. Zrozumiał, co zdenerwowałoby go jeszcze bardziej. O wiele bardziej. Na jego twarzy pojawił się iście ślizgoński uśmieszek, a Harry widząc to przełknął nerwowo ślinę. Blondyn, jak gdyby nigdy nic, podszedł do niego i objął go ramieniem. Wyszeptał niemal niesłyszalnie:
- Teraz albo nigdy, Potter. Pokażmy im.
I nachylił się nad nim, łącząc ich wargi. Sala ucichła. Nawet nauczyciele patrzyli w ich stronę, kompletnie zamurowani. Harry był równie zaskoczony, co reszta, lecz szybko oprzytomniał, gdy zobaczył prawdziwą, szczerą radość na twarzy Ślizgona. Nigdy nie widział go w takim stanie. Czyżby działanie na złość społeczeństwu miało na niego taki wpływ? Jeśli to był prawdziwy Draco Malfoy, to z pewnością tym razem nie odrzuciłby oferowanej przez niego dłoni. Tak, to mógł być początek naprawdę nietypowej przygody. W głowie Harry'ego rozbrzmiewało tylko jedno pytanie: czy naprawdę ma udawać homoseksualistę, i w dodatku chłopaka Draco Malfoya oraz... jak zamierzają to przeżyć?!
Część 2 planowana: 14.09.2014
