A/N: Fan serwis. Dedykowany tym, którzy, podobnie jak ja, spodziewali się śmierci co najmniej jednego Pierwotnego pod koniec trzeciego sezonu. Pisany na potrzeby fikatonu na Forum House M.D. Zapraszam do lektury.
Ostateczne rozwiązanie
Klaus wciąż nie mógł uwierzyć, że w tej eleganckiej restauracji towarzyszy mu nie kto inny, a Caroline Forbes. Po całej sprawie z zamianą ciał był pewien, że miną miesiące, zanim do czegokolwiek miedzy nimi dojdzie (bo że dojdzie, nie miał najmniejszych wątpliwości), a jednak – Caroline była tu, zachwycona wytwornym lokalem. A to dopiero początek wieczoru. Na razie wypili szampana i zamówili kolację; on mówił, a ona słuchała pięknych opowieści o czekającym gdzieś lepszym świecie. Wszystko było tak, jak być powinno. Do czasu.
Rebekah zjawiła się punktualnie. Damon otworzył jej drzwi, zaprosił ją do środka i nie skomentował ostrzeżenia, że rozerwie go na strzępy, które następnie porozrzuca po całym świecie, jeśli to kolejna pułapka. Było miło i kulturalnie; Damon nawet mrugnięciem nie zasugerował, że chodziło mu o coś innego niż kolację, a jedzenie, które przyrządził, smakowało naprawdę dobrze. Rebekah odhaczyła w myślach punkt „randka z przystojnym facetem" na liście rzeczy, których chciała spróbować w tym stuleciu. Skoro ktoś się nią interesował, inne rzeczy też w końcu się ułożą. A Damon właśnie nadchodził z deserem. Zaraz… jednym?
Kol przestąpił próg Grilla w całkiem dobrym nastroju. Dziwne to było miejsce na spotkanie z Klausem - barek w ich domu nigdy nie był pusty - ale nie zamierzał komentować wyboru brata. Postanowił wypić parę drinków, zanim Klaus się pojawi; kończył drugiego, kiedy zauważył siedzącą samotnie kobietę – tę samą, którą niedawno próbował poderwać. Ponowna próba zakończyła się sukcesem. Już po chwili siedział razem z nią, a otrzymawszy zapewnienie kontynuowania znajomości w ustronniejszym miejscu (Klaus poczeka, a on był spragniony), zgodził się z nią zjeść. Zajęty oczarowywaniem Meredith nie zauważył, że zamówione dania przyniósł do stolika ten irytujący chłopak, którego nie udało mu się zabić podczas balu. I że podczas jedzenia był uważnie obserwowany.
Bonnie szybko weszła do krypty rodziny Salvatore'ów i zamknęła za sobą drzwi. Czuła magię przepełniającą to miejsce. Rozejrzała się, sięgnęła do torby i wyjęła z niej wszystkie potrzebne przedmioty. Na widok pustego pojemnika po ziołach pomyślała o przyjaciołach; miała nadzieję, że Caroline, Damon, Matt i Meredith wykonają każde swoją rolę i nie będzie żadnych komplikacji.
Z mocą, jaką dysponowała, odczynienie zaklęcia Esther i zmienienie Pierwotnych z powrotem w ludzi nie będzie trudne. Czarna czy nie czarna, ta magia z pewnością była potężna. Szkoda, że nie może pozbyć się też czwartego Pierwotnego, ale Elena była w tej sprawie nieprzejednana… a raczej byłaby, gdyby o wszystkim wiedziała. Tej nocy trzy i tylko trzy ciała, które powinny być martwe, naprawdę się takie staną. Jej trucizna nie zawiedzie: arszenik plus specjalna mieszanka ziół, wszystko zatopione w intensywnym smaku kurkumy. Szybko i ostatecznie, ale na pewno nie bezboleśnie.
- I co, Klaus – mruknęła, gdy zapaliwszy świece zabrała się do rysowania na podłodze skomplikowanego wzoru. – Jak na tysiącletniego znawcę literatury, jak ci się podoba śmierć w stylu Agathy Christie?
