Z góry przepraszam za wszelkie błędy. Jeśli macie jakieś uwagi lub chcecie, aby historia rozwijała się dalej to proszę napisać w komentarzu. Miłego czytania :)

DALIJKA

ROZDZIAŁ 1 : „WITAMY W LOTHERING"

Wydarzenia po zapaleniu ognia sygnałowego na wierzy Ishal. Alistair, Morrigan, mabari i Szara Strażniczka udają się do Lothering.

Ogólnie mówiąc zapowiada się ciekawie. Najpierw wielki bohater Fereldenu, taktyk, wojownik oraz ojciec wszystkim znanej królowej Anory, wycofuje swoje wojska skazując tym Szarych Strażników jak i króla na śmierć. Po tym jak zapaliliśmy ogień sygnałowy zostaliśmy zaatakowani przez hordę pomiotów. Od śmierci ratuje nas Wiedźma z Głuszy, która jakby wyrosła spod ziemi i do tego doradza nam, aby udać się do Lothering. Mało tego ''ofiarowywuje" nam swoją córkę w charakterze pomocy. Oczywiście ni z gruchy ni z pietruchy podczas podróży do Lothering napotykamy uratowanego przeze mnie mabari ciągnącego za sobą [jakże by inaczej] hordę pomiotów. Kończąc mój ten cały wywód trzyosobowa grupa oraz towarzyszący im mabari docierają do Lothering. Pomijając już bandytów, którzy czyhali na uchodźców przy wejściu [do wyżej wymienionego] Lothering.

Musimy wyglądać jak banda dziwaków. Ponura, pół naga apostatka, roztrzepany blondasek, wesoły, merdający ogonem mabari oraz przewodząca im niska, smukła elfka. Taaaa, wyglądamy jak idioci.

- Więc oto jesteśmy. Nareszcie Lothering. – powiedział Alistair.

- To co teraz? – zapytałam.

- Najlepiej było by skorzystać z traktatów. Przejrzałaś je?

- Tak.

- Uważam, że powinniśmy jak najszybciej udać się do Redcliff i poprosić o pomoc arla Emona. To dobry człowiek i wiem, że na pewno nam pomoże.

- A jednak nie odjęło ci mowy. A już myślałam, że utopisz się we własnych łzach. Była by to miła odmiana. – wycedziła Morrigan.

- Ja wcale nie płaczę, a poza tym proszę cię, idź i zdechnij pod jakimś krzakiem. – odpowiedział Ali.

- A ja myślałam, że Szarzy Strażnicy desperacko potrzebują pomocy.

- Nie ''desperacko", a poza tym na pewno nie poprosiliby o to ciebie. Co ty tu w ogóle robisz?

- Pomagam dwójce ostatnich Szarych Strażników w Fereldenie. Mam przy tym okazję, aby trochę powkurzać jedno z nich, tego tępego.

- Niby taka dumna, niezależna apostatka, a w ogóle …

- Jeśli mogę się wtrącić w tą jakże przemiłą konwersację chciałabym się tu trochę rozejrzeć i może coś kupić, jakieś zapasy, abyśmy wszyscy nie zdechli tak szybko. – wtrąciłam.

- Powiedz to tej wiedźmie.

- Obiecuję, że postaram się nie urazić twojej męskiej dumy.

- Idź się utop.

Można do tego przywyknąć … może. Trzeba przyznać, że Morrigan ma cięty język. Co nie powie to i tak umie sprowokować Alistaira do dalszych dyskusji. Osobiście uważam, że jakakolwiek dyskusja z tą apostatą nie ma najmniejszego sensu. Zawsze kończy się na tym, że czarodziejka wygrywa, a niepocieszony rycerz strzela focha i udaje, że nie jest tym wcale poruszony co mu nie najlepiej wychodzi. Trzeba przyznać, że charaktery mają różne, ale niepowtarzalne.


Zaczęliśmy się rozglądać po Lothering. Ogólnie to bida z nędzą. Tu przerażone dzieci, tam uciekający uchodźcy, opanowani templariusze oraz grupy rozbójników, których aż świerzbi, aby okraść pierwszego, napotkanego przechodnia. Tak rozglądając się zauważyłam klatkę, a w niej kogoś. Był to duży, masywny mężczyzna. Co ktoś taki robił w klatce podczas Plagi? Równie dobrze mógłby już dawno rozwalić zamek i z tam tąd wyjść.

- Witaj. – powiedziałam do niego.

- Jeśli chcesz żebym cię zabawił mała elfko to od razu mówię, że nie mam ci nic do pokazania. – odpowiedział.

- Qunari. Dumna rasa. Nie rozumiem co ktoś taki miałby tu robić. – powiedziała jakby sama do siebie Morrigan.

- Co tu robisz? – zapytałam.

- Siedzę.

Inteligencją to ty nie grzeszysz, a poza tym stoisz.

- Wyglądasz na silnego, na kogoś kto umie radzić sobie na polu walki. Przydałaby mi się twoja pomoc.

- A kim ty jesteś, że potrzebna ci moja pomoc?

- Jestem Selen, Szara Strażniczka.

- Nie wiedziałem, że w ich szeregi mogą wstępować takie słabiutke elfki.

Gościu, masz chyba ponad dwa metry, jesteś qunari i dałeś się zamknąc wieśniakom w klatce podczas Plagi. Weź mnie kurwa nie dobijaj.

- Kto cię tu zamknął?

- Wielebna matka.

Ach, no którzby inny. Zakon musi być dumny.

- Myślisz, że mogłabym ją poprosić, aby cię wypuściła?

- Możliwe.

- Zobaczę co da się zrobić.


Zważywszy na to, że qunari nie wyglądał na umierającego postanowiliśmy po drodze wstąpić do jednej z tawern, aby kupić zapasy. Oczywiście nie ma to jak miła niespodzianka na wejściu.

Dwaj mężczyźni wysunęli się na przód w naszym kierunku.

- Ej, popatrz! Czy to nie elfka, o którą wypytujemy cały dzień? – zapytał jeden z nich.

- Tak, to ona. Lepiej mieć już to za sobą. Chłopaki!

- Poczekaj. Czy nie lepiej gdybyśmy to rozwiązali w łagodniejszy sposób? – zapytała ruda, która jakby z nikąd pojawiła się obok mnie.

- Ten idiota nie zdążyłby pomyśleć dwa razy zanim by nie chwycił miecza. – powiedziałam.

- Dobra, dosyć tego! Chłopcy!

Razem z Morrigan szybko wycofałyśmy się do tyłu. Na pierwszą linię poszedł Alistair, mabari i [ku zdziwieniu] ruda. Plan był prosty – zabić dowódcę. Jeśli padnie, reszta się wycofa.

Najskuteczniej jak tylko potrafiłyśmy, osłaniałyśmy pierwszy front. Żołnierzy, którzy biegli na pomoc szybko dosięgały moje strzały jak i zeklęcia czarodziejki. Walka szła jak po maśle. Alistair blokuje, mabari rozszarpuje, a ruda zaskakuje ich zza pleców. Jeszcze chwila, a dowódca będzie martwy. Jeszcze jeden strzał i …

- Czekaj! – wykrzyknęła nagle ruda.

- Na co? Aż nas zabije? Nie ma mowy! – odpowiedziałam.

- On nie będzie ci się już więcej naprzykrzać, prawda? – ruda zwróciła się do dowódcy.

- O-oczywiście! – odpowiedział niepewnie dowódca.

- Jeśli nadal chcecie żyć macie się zgłosić do Loghaina i przekazać mu wiadomość. – stwierdziłam.

- C-co mam mu powiedzieć?

- Że Szarzy Strażnicy wiedzą jak było naprawdę.

- Przekażę mu. Chłopaki, zwijamy się!

- Nie wiedziałam, że umiesz być taka litościwa. Aż mnie mdli.- powiedziała Morrigan.

- Przepraszam, że się wtrąciłam, ale nie mogłam stać z boku i się przyglądać. – powiedziała nagle ruda.

Dziewczyna jest chop do przodu, nie powiem, że nie.

- W porządku. Jesteś … ? – spytałam.

- Nazywam się Leliana.

- Dlaczego postanowiłaś mi pomóc?

- Stwórca mi kazał.

Więc jak Stwórca rozkaże ci zatańczyć nago na stole to też byś to zrobiła?

- Chcę się do ciebie przyłączyć. – dodała.

To zbiło mnie z tropu. Dopiero co napotkana ruda chce ze mną wyruszyć w dalszą podróż, bo Stwórca jej kazał? Każdy powód jest dobry …

- W porządku, jeśli jesteś tego pewna.

- Jestem jak nic!

- Witaj w drużynie. – powiedział Alistair.

- Jesteście jak dwie krople wody, nie ma co. - powiedziała Morrigan.

Stwórco [o ile tam jesteś] dlaczego mnie wystawiasz na taką próbę?