Ten tekst dedykuję wszystkim członkom FZD ^^
- Witaj, Neji – mówi Tenten, stając przy grobie przyjaciela. - Przepraszam, że tak długo nie przychodziłam.
Delikatnie kładzie dłoń na nagrobku i wolno wodzi palcami po wyrytych napisach. Zatrzymuje się przy dacie śmierci.
- To już rok... - szepcze, odwracając wzrok. Żal ściska jej zranione serce, którego głośne bicie przypomina o złożonej obietnicy, gdy była dzieckiem – nie okazywać słabości. Nie płakała na pogrzebie, ale dziś, odwiedzając jego grób, nie może powstrzymać łez.
W każdej mieści się jedno wspomnienie z nim związane. Jako pierwsze ulatuje utworzenie drużyny. Pamięta zirytowanie Nejiego po poznaniu składu, ekscytację Lee, słowa senseia wyrażające siłę młodości, swoje szczęście.
Następne uwalniają się wspólne misje, te proste, skupiające się na opiece nad dziećmi i pomaganiem w domu, aż po najtrudniejsze, z których wracali mocno poobijani. Nadal ma w sobie tę siłę, którą wtedy czuła.
Pamięta egzamin na chūnina i podziwia siłę swoich towarzyszy. Wspomina walkę Hyugi z Naruto, która tak wiele zmieniła, bo pozwoliła mu otworzyć się na świat, na nią. Była punktem kulminacyjnym jego życia.
Przedostatnią łzą jest ich jedyny pocałunek, słodki jak róże i równie namiętny. Nadal po dotknięciu swoich ust czuje ciepło.
Ostatnia jeszcze prowadzi wojnę w jej zasmuconych oczach. Jest jego śmiercią, której nie może się pozbyć. A przecież chce być wolna jak on. Pragnie pozbyć się wszystkiego, co łączy ją z tym światem, wszystkiego z wyjątkiem ptaków. To jednym z nich chce się stać po śmierci. Mogłaby wtedy wędrować w przestworzach... z Nejim. Stal lata tylko dzięki komuś, a ona kogoś takiego straciła. Sama nie da rady rzucić się wysoko w niebo.
- Pomóż mi, Neji – prosi.
Wie, że go tu nie ma. Osłaniając Naruto i Hinatę, wybrał wolność. Już nigdy tu nie wróci. Mimo to Tenten nie może się oprzeć wrażeniu, że mężczyzna ją słyszy. Może jest niedokończoną sprawą, przez którą zmarły nie może odejść? Może na nią czeka?
Przez wiele dni po wojnie zastanawiała się, czy nie dołączyć do poległych przyjaciół. Jednak za każdym razem widziała jego surowy wzrok i słyszała stanowczy głos mówiący „żyj". Wtedy krzyczała, że obiecał jej, że nigdy nie przegra, ale żadna próba samobójcza nie doszła do skutku przez twarz, pojawiającą się w snach kunoichi.
Żywi również martwili się o stan zdrowia przyjaciółki, ale pół roku temu dali sobie spokój z rozmowami. Kazała im odejść.
Tenten pochyla głowę. Nie jest dłużej w stanie wpatrywać się w miejsce dawno zapomniane przez większość mieszkańców wioski. Nie znali Hyugi. Był dla nich jedynie bezimiennym ninją, więc jak mogą uważać go za bohatera? Z Tenten jest inaczej. Ona nigdy nie zapomina. Jest mistrzynią broni. Nici chakry, których używa do niektórych ataków, dawno temu związały ją z białookim shinobi.
Wzdycha i unosi wzrok. Może przysiąc, że w tym zimnym wietrze unoszą się słowa wyryte pod datą śmierci: „Geniusz, który zmienił swoje przeznaczenie".
- Przepraszam...
Nie żałuje spędzonego z nim czasu. Nigdy nie żałowała słów, próśb, pytań i krzyków, które od niej usłyszał. Dzięki niemu podczas wojny mogła myśleć pozytywnie. Wierzyła w zwycięstwo i szczęśliwy powrót do domu. Była głupia i teraz w nic nie wierzy, ale nie żałuje.
- I dziękuję...
Neji nigdy nie płakał, ale też się nie uśmiechał. Nie okazywał emocji. Zawsze musiała się bardzo starać, by poznać jego myśli. Kiedy już była pewna, że jej się udało, stawiał między nimi mur, a ona musiała zaczynać od nowa. Dopiero gdy umierał, uśmiechnął się szczerze, zapewniając ją, że niewidzialna ściana między nimi już więcej się nie pojawi.
- Nigdy nie zapomnę uśmiechu, który mi podarowałeś – mówi i pozwala płynąć ostatniej łzie.
Teraz i ona czuje się wolna.
