Prolog


W szpitalnym korytarzu słychać było tylko kroki przechodzących pielęgniarek i pacjentów, nudne rozmowy "zapracowanych lekarzy" oraz niesłychanie głośne wrzaski zza drzwi, przy których serce Naruto coraz bardziej się krajało.

Blondyn siedział na jednym ze szpitalnych krzeseł. Łokcie opierał o swoje uda, a jego broda i usta spoczywały schowane za splecionymi palcami. Błękitne oczy miał mocno zaciśnięte, raz po raz przygryzał swoją dolną wargę, coraz mocniej zaciskając palce. Siedział tam i czekał już 6 godzin. Ponadto nie należał do osób cierpliwych.

Nagle usłyszał znany mu dobrze głos. Otarł ręką mokry policzek i przygotował się na kazanie jakie zaraz go czeka.

- Była u mnie Sakura. - zaczął obojętny głosem białowłosy mężczyzna, stając na przeciw chłopaka. - Powiedziała mi o wszystkim.

Smutek i zmartwienie w mig zniknęło z twarzy blondyna. Momentalnie wymalowała się na niej wściekłość i poczucie zdrady.

''Tsk! Sakurra! Niech cię cholera!" - przeklął ją w myślach, że też musiała się wszystkiego dowiedzieć. Wszędzie wtyka ten swój nochal. Cholerna gaduła. Jak ją dorwie to zatka jej jadaczkę rasenganem, albo utnie język kataną – mordercze myśli przeszywały głowę blondyna.

Naruto podniósł wzrok i spojrzał na mężczyznę. Pierwszy raz odkąd pojawił się w szpitalu.

- Ja...- nie dokończył, bo nauczyciel wymierzył mu siarczysty policzek.

- TY CHOLERNY SMARKACZU! COŚ TY SOBIE MYŚLAŁ?! TY MASZ 15 LAT, DO CHOLERY! - wrzasnął rozwścieczony Jiraiya, czym zwrócił uwagę pielęgniarek.

- Uspokój się, Jiraiya. - wtrącił się czarnowłosy shinobi - nauczyciel bukijutsu Naruto - kładąc sannin'owi dłoń na ramieniu. Dzięki niemu, młody Uzumaki świetnie władał bronią już w wieku 14 lat. Rok później mógł już się cieszyć osiągnięciem poziomu swojego mistrza. Do dziś nie rozstaje się ze swoją kataną, którą otrzymał od swojego sensei'a.

- Hitoshi - sensei. - szepnął niepewnie, spoglądając na swojego mistrza. Już chciał coś powiedzieć, gdy nagle pojawiła się pielęgniarka.

- To ten młody ojciec, tak? - chciała się upewnić.