Rozdział 1
Martha Jones siedziała wygodnie przy stole w swojej jasnej, obszernej kuchni. Za oknem na placu zabaw bawiła się wesoło gromadka dzieci. Część budowała zamki z piasku, jeszcze inne bawiły się na małej karuzeli. Martha lubiła czasem przesiadywać przy oknie i patrzeć bezmyślnie na te ich radosne harce. Tym razem jednak jej myśli skupione były na podręczniku do anatomii, z której ważny egzamin miała za 3 dni. „ Boże! Jak się nazywa ta mała kosteczka?" – takie myśli błąkały się teraz po jej umyśle – „Ile to się trzeba naharować żeby zostać doktorem. Heh swoją droga DOKTOR na pewno by wiedział" – Martha uśmiechnęła się do siebie na myśl o Doktorze – „Skąd on ma taką wiedzę? Ja nawet gdybym żyła 900lat nie zdążyłabym się tego nauczyć. A on jest doskonały w każdej dziedzinie."
Ktoś inny pomyślałby, że to irytujące jednak dla Marthy był on idealny w każdym calu. Przystojny, szalenie dowcipny, męski a jednocześnie delikatny i tak cholernie inteligentny.
„Właściwie to czemu tu siedzę?" – pomyślała rozglądając się nieprzytomnie – „Przecież nie widziałam go już dwa długie miesiące. Tyle mogło się wydarzyć. Ciekawe czy już sobie kogoś znalazł na moje miejsce?" – nagle z powodu tej myśli zrobiło jej się jakoś nieswojo, bezwiednie sięgnęła po telefon i wykręciła numer swojej komórki. „Tylko zadzwonię. Zapytam co słychać. To wszystko" – przekonywała samą siebie. Czekała 15sekund zanim usłyszała po drugiej stronie znajomy głos.
- Martha!
- Hej! Jak tam?- spytała uśmiechając się do siebie
- Bardzo dobrze – odpowiedział, a Marcie serce podskoczyło jakby stał tuż obok niej – A…Co u ciebie?
- W porządku. Uczę się do egzaminów… - nagle podjęła decyzję - Możesz po mnie przylecieć?
Po drugiej stronie zapanowała cisza.
- Doktorze? – ponagliła go, zaniepokojona milczeniem
- ehh... ok… – odparł niepewnym głosem
- Co się stało? – panika w niej narastała - „Czy już mnie nie będzie chciał?" – myślała
- Rose jest tutaj – wyszeptał już pewniejszym głosem.
„Co on miał w głosie?"- pomyślała szybko – „Radość? A może Miłość?" – nagle zakręciło jej się w głowie.
- Rose? Mówiłeś, że jest uwieziona w równoległym świecie…
- Tak była… To trudno wyjaśnić…- ciągnął Doktor – Właściwie to przylecimy po ciebie i wszystko wyjaśnię. Szykuj się!
Doktor przerwał połączenie. Martha spojrzała niepewnie w okno, na dzieci bawiące się na zewnątrz. Poczuła właśnie, że zostawienie Doktora było najgorszą decyzją jaką kiedykolwiek podjęła.
