Tytuł: Śmiech
Długość: 150 słów
Parring: Zobaczycie ^.~
Ostrzeżenia: Co? Nieee *mina aniołka*
Dedykuję euphorii, no bo tak :-D
Nocną ciszę zagłuszył donośny, pełen szczęścia, lekko przerażający śmiech. To baron Archibald, który zmarł dwa tygodnie temu i od tamtej pory jego duch błąkał się po zamku. Kilka chwil później dźwięk ustał i nagła cisza była wręcz nienaturalna. Jednakże następnej nocy, sytuacja się powtórzyła. Inni niematerialni mieszkańcy Hogwartu postanowili się wypytać Krwawego Barona, co go tak bawi, jednak wtedy śmiał się jeszcze głośniej i odpowiadał, że nie zrozumieją. Po paru takich niekontrolowanych wybuchach szaleńczego śmiechu – gdyż nikt już nie miał wątpliwości, że baron ma coś nie tak z głową – wreszcie nawet żywi mieli dość.
— Mogę się w końcu dowiedzieć z czego się tak cieszysz? — spytał Salazar Archibalda, gdy tylko go zauważył. Przyjaźnili się wiele lat, jeszcze za życia barona i Slytherin uznawał za irytujący fakt, że nie mógł rozgryźć, co stoi za tak wspaniałym humorem ducha.
Krwawy Baron uśmiechnął się i odpowiedział:
— Widzisz, Sal... Wreszcie to ja mogę przelecieć Ciebie!
I jak, podobało się?
