OGIEŃ I LÓD
Te twoje włosy...
Wiesz, że boję się ich dotknąć? Są tak ogniste, że wydają się parzyć. A może to twoja bliskość tak działa. Policzki pieką mnie z gorąca, z trudem panuję nad oddechem i pocą mi się dłonie.
Zabawne? Tak, cały ty. Nigdy nie traktujesz moich słów poważnie, zawsze zbywasz mnie machnięciem dłoni albo lekceważącym prychnięciem.
Wiesz, powinnam cię nienawidzić. Naprawdę, z całego serca chciałabym umieć nazwać cię gnojkiem, dupkiem albo skończonym idiotą - wierząc w to. A założę się, że nawet nie wiesz co czuję, kiedy teraz na ciebie patrzę.
- Na pergamin patrz, nie na mnie - syczę, kiedy podnosisz na chwilę głowę.
Spuszczasz te swoje niebieskie oczy i pierwszy raz nic nie odpowiadasz.
Kiedy siedzisz naprzeciwko mnie w bibliotece, nie umiem skupić się na książkach. Powinni ci zabronić tu przychodzić. A już na pewno nie możesz siadać w tym miejscu, gdzie słońce tak pada na twoją skórę, że lśni w nim jak... śnieg?
Królowa śniegu. Jesteś jak z lodu. Kiedy przypadkiem dotknąłem twojej dłoni zdawało mi się, że to bryłka śniegu - była lodowato zimna.
Spójrz na mnie. Wiesz, jaki ogień tli się w twoich oczach? Tak zaskakująco kontrastuje z tym bijącym od ciebie chłodem... Ten sam ogień budzi się we mnie, gdy na mnie patrzysz. Nie mogę ci tego powiedzieć, wyśmiałabyś mnie.
- Na pergamin patrz, nie na mnie.
Zresztą - co by to zmieniło?
- Kocham cię Fred.
- Ja też cię kocham, Angela.
