Oczy, jak czekolada.

To miał być zwykły dzień. A zmienił wszystko.

O trzeciej jak zwykle wracała z uczelni, z wyjątkowo ciekawego wykładu. Gdy była niedaleko domu, równo o piętnastej czterdzieści dwa czasu japońskiego została porwana.

Mała, zagubiona dziewczynka płacząca w kącie.

Mała, zagubiona dziewczynka i jej niedosięgalne marzenia.

Niespełnione, smutne marzenia.

Czemu? Czemu ja?

Pytała samą siebie w myślach. Płakała, niepewna, przerażona, nie będąca w stanie myśleć logicznie.

Liny na nadgarstkach i kostkach ocierały bolące ciało. Ciemność, która powodowa opaska na oczach- przerażała, a przez knebel trudno było jej oddychać.

Irytujące glosy porywaczy, rozmawiających po angielsku.

Mała, zagubiona dziewczynka, pragnąca Światła.

Mała, zagubiona dziewczynka pogrążona w Ciemności.

Droga była długo, ale nie nużyła jej. Strach nie pozwolił jej zasnąć. Strach, rozwiany po kilkunastych godzinach, gdy przybyli na miejsce. Byli gdzieś daleko, zbyt daleko, by Sayu chciała o tym myśleć.

Gdy weszła do środka kryjówki porywaczy rozwiązano jej dłonie i usta. Wyglądało na to, że chcieli ją nakarmić. Bojąc się nie wiadomo czego buntowniczo zamknęła usta, co spowodowało kilka warknięć. A wśród warknięć wybił się jeden spokojny głos. Głos, który miała zapamiętać do końca życia.

„To czekolada" powiedział spokojnie wsuwając w jej dłonie coś, co naprawdę było jak czekolada. Niepewnie podniosła ją do ust i zaczęła jeść.

Słodkiej czekolady mała, zagubiona dziewczynka miała nigdy nie zapomnieć.

Słodka, słodka czekolada. Mleczna, bez jakikolwiek udziwnień, taką jaką Sayu lubiła najbardziej. I smakowała jej niesamowicie. Nawet jeśli przez przypadek dziewczynka zagryzła sobie język do krwi i w słodkiej, słodkiej czekoladzie pojawiła się metaliczna, nie - słodka krew.

Po tym nie zdjęto jej knebla ani razu. Ale zdjęto za to liny, okuwające kostki oraz materiał zakrywający oczy.

Gdy wychodziła, czy raczej była ciągnięta przez jednego z porywaczy słyszała wrzaski tego spokojnego głosu, który dał jej czekoladę. I przez chwilę go widziała.

Niemal złociste włosy. Jasna twarz. Idealna, piękna skóra. I te oczy. Oczy niemal jak trzymana w dłoniach czekolada.

Słodkie jak czekolada oczy.

Czekolada upajało zmysły małej, zagubionej dziewczynki.

Gdy Sayu wydostała się w końcu więzienia, była już inną osobą. Zamknęła się w sobie na wiele miesięcy, otwierając się dopiero po śmierci ojca.

Jednak nigdy nie miała być już taka sama.

To przez czekoladę.

To wszystko przez czekoladowe, słodkie oczy.

To przez nie mała, zagubiona dziewczynka skłamała.

To przez nie mała, zagubiona dziewczynka się bała.

To przez nie mała, zagubiona dziewczynka się zmieniła.

Gdy pewnego dnia Sayu szła po mieście z pozostałymi jej przyjaciółkami, jej ukochanymi przyjaciółkami, znowu je zobaczyła. Ciemne, czekoladowe oczy.

Ciemne, słodkie, czekoladowe oczy. Złociste włosy. I skórę, już nie idealną. Poparzona twarz, rany do niezagojenia.

I zmienione oczy, na życzliwsze, spokojniejsze.

Bo on też ją zobaczył.

Przez chwilę stali, nie poruszając się. Po czym on poruszył ustami niczym w „przepraszam" i ruszył dalej.

Mała, zagubiona dziewczynka od razu wybaczyła.

Mała, zagubiona dziewczynka od razu ukochała.