Nowy świat, stworzony od zera przez Yuuichego opływał w jasne, łagodne barwy. Niedawna sceneria, przedstawiająca ponure budynki i powykrzywiane konary drzew zniknęła niemalże bez śladu, pozostawiając za sobą jedynie poczucie niesprawiedliwości i pamięć o niedawnych wydarzeniach, wciąż jawiących się w jego głowie jako coś wyjątkowo krzywdzącego. Ledwie uszedł z życiem ze sztuki, której scenariusz został spisany przez samego diabła i wepchnięty w ręce dziecka, zmuszając je do porzucenia beztroski i bezlitosnej walki o przetrwanie.
Teraz jednak siedzieli na zielonej, szumiącej trawie, chłonąc słońce, którego promienie zdawały się bez przeszkód przenikać przez ich ciała. Shunsuke nie czuł znajomego ciepła padającego słońca, lekki wiatr, szarpiący za włosy i ubranie również był czymś abstrakcyjnym. Mógł patrzeć, dotykać, a nawet i mówić, ale nie czuł nic.
Pierwsze godziny, minuty, sekundy wystarczyły, żeby oswoił się z nowym uczuciem i przywykł do widoku zabaw towarzysza; patrzył jak pełne, dziecięce usta wyginają się w szerokim uśmiechem, kiedy ten wyciąga ramiona okryte swetrem w paski wysoko w górę i dotyka krótkimi palcami żółtych skrzydeł motyli. Shunsuke strategicznie odwraca wzrok udając, że zobaczył w trawie coś ciekawego. Robi to chcąc uniknąć nieprzyjemnego dla siebie widoku, jak cytrynki, bo tak się nazywały owe motyle, ginęły na jego oczach, miażdżone przez pozornie delikatne ręce Yuuichiego.
- Shunsuuuke, może pobawimy się w dom? - pyta w pewnym momencie, niewinnie otrzepując dłonie z żółtego proszku; jest już znudzony zabawą z motylami. Shunsuke odpowiada mu niezręcznym, nieco wymuszonym uśmiechem i kiwa głową. Jakby nad tym chwilę pomyśleć, obaj wychowywali się w domach w których istniała tylko iluzja normalnej, ułożonej rodziny... czy Yuuichi kiedykolwiek miał możliwość pobawić się w "prawdziwy" dom?
Yuuichi uśmiecha się szeroko, szczerze uszczęśliwiony zgodą i zsuwa z barków paski szelków, przybliżając się do niego na kolanach. Ciemny błysk w jasnych oczach powinien dać do myślenia, jednak Shunsuke jest zbyt przejęty wizją znanej sobie zabawy w dom, dlatego z początku niezbyt orientuje się przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Otrzeźwiają go słowa, które padają chwilę później:
- Panie na filmach zawsze znały sposób, żeby poprawić chłopcom humor.
Zaskoczony nagłym susem i znacznym ciężarem na biodrach, machinalnie strąca go z siebie i krzyczy krótko, wywołując pytające spojrzenie. Zarumieniony po same uszy, Shunsuke pierwszy raz w tym miejscu zdobywa się na jakąś żywszą reakcję, ku jego zadowoleniu.
- Ojej, przestraszyłeś się? - mówi bez nuty skruchy i uśmiecha się promiennie. Będą mieli jeszcze mnóstwo czasu, żeby pobawić się w dom.
