FREE! ONESHOT

Pokażę ci coś, czego jeszcze nigdy nie widziałeś" Tamtego dnia te słowa wyryły się w mojej pamięci. Pamiętam to doskonale. Rin chciał mnie zmusić do popłynięcia w sztafecie. Oczywiście nie chciałem, pływam sam. Tylko sam. Jednak kiedy te słowa opuściły jego usta i zobaczyłem u niego ten błysk w oku, przełamałem się. Popłynąłem razem z moimi przyjaciółmi. Wygraliśmy. Po zawodach zakopaliśmy zdobyte trofeum w kapsule czasu.

– Haru! – zawołał Rin.

Odwróciłem głowę i spojrzałem na chłopca.
– Zaczekasz chwilę? – zapytał.

Kiwnąłem głową na znak zgody i podszedłem do niego. Nagisa i Makoto zatrzymali się i spojrzeli na nas.
– Co się stało? – zapytał Makoto.
Nagisa popatrzał najpierw na mnie, a potem na Rina i szeroko się uśmiechnął.
– Nieważne Mako-chan! Chodź, pójdziemy na lody! – krzyknął ciągnąć zielonowłosego za ramię.
– Ale..
– No chodź żeś!
Po chwili znikli w oddali i zostałem sam z czerwonowłosym.
– Co chciałeś? – zapytałem.
– Miałem ci coś pokazać, pamiętasz? – zapytał z uśmiechem.
Kiwnąłem głową.
– Za mną! – krzyknął i ruszył przed siebie.
Szliśmy przez parę minut, aż doszliśmy do małego domku w lesie. Weszliśmy do środka. Nie było tam nic specjalnego. Zaledwie jedna kanapa i stół.
– Co to za miejsce? – zapytałem.
– Znalazłem go parę dni temu, wydaje się opuszczony – powiedział jakby do siebie, lecz zaraz skierował wzrok na mnie i powiedział: – Jesteś pierwszym, którego tu przyprowadziłem.
Kiwnąłem głową i usiadłem na kanapie, na której po chwili dołączył do mnie Rin. Po chwili ciszy, spojrzałem w lewo i zdziwiony zauważyłem, że twarz mojego przyjaciela przybrała taki sam kolor jak jego włosy. W tym samym momencie poczułem delikatny dotyk na mojej dłoni. Spojrzałem w dół i lekko się zarumieniłem. Rin trzymał mnie za rękę. Szybko odwróciłem głowę i próbowałem skupić wzrok na czymkolwiek innym. Kiedy usłyszałem skrzypienie starych sprężyn w kanapie, odwróciłem się aby sprawdzić co to i zostałem zaskoczony parą miękkich warg. Otworzyłem szeroko oczy i prawie utopiłem się w jego czerwonych źrenicach. Kiedy Rin zamknął oczy, poczułem się, jakbym nie mógł oddychać. Czułem gwałtowny ścisk w gardle. Chciałem widzieć jego oczy. Nie mogę złapać tchu. Duszę się.

Po chwili czerwonowłosy zorientował się, że coś jest ze mną nie tak i się odsunął, otwierając przy tym oczy. Kiedy znowu ujrzałem znajomą czerwień, głęboko odetchnąłem.

– Nie zamykaj oczu... – powiedziałem i zbliżyłem nasze twarze z powrotem.

Zdziwiony otworzył szeroko oczy, nie rozumiejąc za bardzo całej sytuacji.

Pocałowałem go delikatnie, zaznajamiając się z nowym uczuciem, lecz już po chwili chciałem więcej. Kiedy Rin zaczął oddawać pocałunki, poczułem motylki w brzuchu. Chciałem tak zostać jeszcze dłużej, ale musieliśmy się odciągnąć, aby zaczerpnąć powietrza. Jeszcze raz spojrzałem w jego oczy i znowu się zarumieniłem, uświadamiając sobie co właśnie między nami zaszło. Czerwonowłosy zaśmiał się lekko i na powrót złączył nasze dłonie, które nie wiadomo kiedy zostały rozłączone.