Dama
GerIta
Niemcy wpatrywał się w zaproszenie takim wzrokiem, jakby zaraz miała ono na niego skoczyć, pogryźć go, przebrać w różową sukienkę Liechtenstein i wyżreć mu wszystkie wursty z kuchni, o kartofelkach nie wspominając. Krótko mówiąc, Niemcy wpatrywał się w zaproszenia takim wzrokiem, jakby spodziewał sie wszystkiego najgorszego. I chyba miał pewną rację.
- Ve~! Niemcy, Niemcy! Pójdziemy na bal! Na prawdziwy bal! O, znowu zobaczymy Rodericha! I zatańczymy prawdziwego walca! Ve, ve, ve ve ve ve~!
- Włochy... USPOKÓJ SIĘ W TEJ CHWILI!
Feliciano oklapł nieco.
- Ve~?
- Feliciano, zrozum... To... To wygląda dziwnie, kiedy... - Ludwig westchnął - Kiedy dwóch dżentelmenów tańczy ze sobą walca...?
Jak on ma mu to wytłumaczyć?
- Ve, to ja będę damą!
- CO?
- Będę Twoją damą, Niemcy, ubiorę ładna sukienkę, i...
- TO NIE JEST NORMALNE!
- Ve~? Ale Polska się tak ubiera...
- POLSKA NIE JEST TWOIM WZOREM DO NAŚLADOWANIA!
- Polska się tak ubiera i nikt mu nic nie mówi, to znaczy, ze ja też mogę!
- Ale...
- Ve~~~! Nic nie mów, tylko się przygotuj! Zobaczymy się wieczorem! - Włochy tylko bezczelnie puscił oko, po czym wybiegł z domu.
Ludwig poczuł, ze to jest odpowiednia chwila, żeby podnieść się na duchu wurstem.
- Ve~! Już jestem!
Ludwig spojrzał w kierunku Feliciano, wyłaniającego się zza drzwi. Feliciano w eleganckiej sukni wieczorowej, na szpilkach i, o zgrozo, z makijażem.
- F-Felic-cian-no...?
- Jak już, to Feliciana, Ludwig - albo mu się zdawało, albo Włochy właśnie przemówił uroczym kontraltem - No, co tak patrzysz? Jak byłem... Byłam mała, to Węgry przebierała mnie w sukienki... Wiesz, mam naturalny talent do bycia dziewczyną.
Niemcy był bliski omdlenia.
- Nie, Ludwig, ten krawat nie pasuje - Feliciano... Feliciana...? Włochy rozwiązał krawat i podbiegł do szafy - Ten będzie lepszy. Poza tym, pasuje do mojej sukienki... - uśmiechnął się słodko - A jeżeli nie lubisz tego krawata, to ja mogę zdjąć sukienkę...
"Kartoffelverdammt, w co ja się wplątałem?"
- Ach, Ludwig. Miło Cię wi...dzieć... - Austria początkowo był lekko zszokowany widokiem uroczego, hmm, dziewczątka, wspierającego się czule na ramieniu Niemiec, ale po chwili lata treningu i dziesiątki książek o dobrych manierach dały o sobie znać - Ciebie również miło widzieć, Italio...
Włochy pozwolił ucałować sobie rękę, a nawet grzecznie dygnął. Niemcy dostał lekkiej migreny.
- Och, Icia! Jak miło, że przyszłaś! - Węgry rzuciła się Feliciano na szyję (Austria był prawdziwym mistrzem w Szybkiej Szeptanej Wymianie Informacji) - Naprawdę, moglibyście częściej wpadać...
- O, bardzo bym chciała, Elizaveto, ale widzisz, Ludwig jest ciągle zajęty, no po prostu tylko praca i praca... - Włochy zrobił uroczo smutną minkę - Boję się, że i dla mnie przestanie mieć czas...
- Nie martw się na zapas, o tobie się nie da zapomnieć! Chodź, zaprowadzę Cię do dziewczyn! Tajwan koniecznie chce Ci opowiedzieć...
Niemcy patrzył, jak rozchichotana Węgry odprowadza równie rozchichotanego Włochy.
I dostał porządnej migreny.
Rozległy się pierwsze takty walca.
Niemcy, w międzyczasie próbujący znieczulic się ponczem, poczuł, ze ktoś wiesza mu się na szyi w charakterystyczny sposób.
- Och, Ludwig! Obiecałeś mi walca, pamiętasz?
Niemcy westchnął.
- Tak, tak, pamiętam - odparł zrezygnowany, przeklinając w duchu swoje niemieckie uporządkowanie i perfekcyjną pamięć.
- Chodź, zatańczysz ze mną!
A może by tak symulować atak padaczki...?
I... Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy...
- Feliciano, byłoby mi prościej, gdybyś nie szeptał...a mi do ucha nieprzyzwoitych rzeczy.
- Ale tak jest zabawniej!
Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy...
- Uważaj na moją sukienkę!
- Przecież uważam...
Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy...
- Niemcy...
- Was?
- A Francis klepnął mnie w...
- Nie wyrażaj się!
- Ve~? Ale to chyba znaczy, ze jestem całkiem dziewczęcą dziewczyną?
- Włochy, nawet gdybyś był najbardziej męskim mężczyzną, to Francis i tak próbowałby cię poklepać po...
- Ludwig! Nie przy damie!
Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy... I nareszcie koniec!
Ludwig ukłonił się elegancko, Włochy dygnął, po czym zażądał kolejnego tańca.
Niemcy zaczął na poważnie rozważać ten atak epilepsji.
- Ach... Szkoda, ze bal się już skończył... - Feliciano oparł głowę na ramieniu Ludwiga - Lubię tańczyć walca.
- Ja też - oświadczył szybko Niemcy - Ale teraz potrzebuję tak z pół roku przerwy.
- No, to dobranoc... - Feliciano tradycyjnie pocałował Ludwiga - Przyjdę zaraz do ciebie, wykapiemy się razem.
Niemcy z lekkim westchnieniem ulgi przyjął to za powrót do normalności. No, w końcu ubrać się w sukienkę to nawet nie jest tak źle...
- Niemcy~! Niemcy~! - dobiegł go krzyk Feliciano z sypialni - Niemcy, pomóż! Nie mogę sobie poradzić z podwiązkami!
I w tym momencie Ludwig zemdlał.
