Grymuar
— Powoli, powoli… — miękki szept rozbrzmiewa w pustej sali. Xarxes odkłada drżącą dłonią uszkodzone pióro. Nie patrząc na zniszczony pergamin wstaje od pulpitu, by podejść do otwartego okna i odetchnąć chłodnym, nocnym powietrzem.
— Musisz być bardziej uważny — poucza go Pan, a jedna z widmowych macek czochra łagodnie włosy Altmera. — Pośpiech nie jest dobrym pomocnikiem.
— Wiem, przecież wiem — odpowiada chrapliwym głosem Xarxes i zaciska wciąż drżącą dłoń. — Ale to za dużo, zbyt szybko, Panie, ja nie…
— Podołasz — przerywa mu Pan i oplata mackami całe jego ciało w czymś przypominającym pocieszający uścisk. — Tylko ty podołasz. Tylko ty...
— Tylko ja… — powtarza po nim Xarxes i wraca do pulpitu. Sięga po nowe pióro, moczy jego końcówkę w krwawym atramencie, który przygotował specjalnie na dzisiaj, i odepchnąwszy od siebie zniszczony, splugawiony pomyłką pergamin zaczyna kreślić wzór na nowym.
Ciężar widmowych macek, wciąż oplatających jego ciało, pomaga mu w skupieniu i zaszczepia w jego umyśle treść kolejnych stron.
Podoła. Tylko on może podołać.
Jego Pan nigdy się nie myli.
Herma-Mora mruży swe jedno oko i spogląda przez Przestrzeń i Czas na swego Sługę niemal mrucząc z zadowolenia.
Ciemne niczym sama noc macki oplatające Apokryf drżą z podekscytowania, gdy Altmer kreśli kolejne krwawe linie Wzoru.
— Podołasz — szepce do niego i gdyby mógł, zapewne by się uśmiechnął.
Oghma Infinium. Jego bezcenna Oghma Infinium niedługo przestanie być tylko abstraktem. Zacznie być.
Dłoń Xarxesa zaczyna ponownie drżeć ze zmęczenia i utraty sił, lecz jedna z macek oplata ją mocniej, wspierając go w pracy.
Niedługo zacznie żyć.
