Shinwoo zapukał do drzwi dyrektora niepewnie.
Cholera. – Pomyślał. – Nie denerwuje się tak, kiedy wysyłają mnie do niego, bo padam w tarapaty, to ma być tylko prosta rozmowa i tyle.
- Wejść. – Han otworzył drzwi i wchodząc do środka, zamkną je za sobą. – Shinwoo, co cię sprowadza? Czy znowu wpadłeś w kłopoty?
Czy jak naprawdę jestem zaangażowany w tyle afer z dyrektor za każdym razem o to pyta? Umm... W sumie może i jestem.
- Nie powinieneś iść teraz na lekcje?
- Zajęcia skończyły się dwie godziny temu.
Jest gorzej, niż myślałem. Dyrektor naprawdę ma problem z ogarnianiem życia.
- Więc co cię sprowadza?
- Chciałem porozmawiać i przeprosić. – Skłonił się w pasie, wcale nie miał ochoty tego robić, ale sprawa, z którą przychodził, była zbyt ważna by mógł pozwolić sobie na drobne sprzeczki z dyrektorem. – Przepraszam za moje wczorajsze chamskie zachowanie. Byłem zmartwiony i nadopiekuńczy po walce, ale tak naprawdę nie mam nawet dobrej wymówki dla swojego zachowania. Przepraszam.
- Przyjmuje, usiądź. – Dyrektor nie przedłużał. – O czym chciałeś rozmawiać?
- Wiem, że zacząłem od złej strony. – Mówił, siadając na kanapie. – Ale naprawdę potrzebuję pana pomocy, bo z tego, co rozumiem mówi pan w ojczystym języku Rai'a, prawda?
- Tak. – Dyrektor zmarszczył brwi.
- Staram się mu pomóc dostosować, ale obawiam się, że nie jestem w stanie wyjaśnić niektórych spraw nie tylko przez barierę kulturową, ale i przez jego słabą znajomość języka.
- Na przykład?
Chce współpracować, dobrze, może to nie był ostatecznie taki zły pomysł, by do niego przyjść.
- Wydaje się nie rozumieć do końca ruchu ulicznego. Do tego stopnia, że rozpoznaje coś jako przemieszczające się z punktu A do B, ale już próba wyjaśnienia wszystkich pojazdów poza taksówką nic nie daje. – I szybko dodał. – Wiem, że to drobiazg, bo do szkoły nie ma tak naprawdę daleko, a jego kondycja jest lepsza niż znakomita...
- Rozumiem, że jest jakieś, ale? O co chodzi? Możesz mi powiedzieć.
Shinwoo spojrzał na dyrektora, który do tej pory całkowicie odłożył swoje dokumenty i skupił na nim niepodzielną uwagę.
- Rai ma naprawdę duże problemy z rozmieszczeniem przestrzennym w mieście... – Z wahaniem dodał. – A także z matematyką do tego stopnia, że bywają kłopoty z przeliczaniem wartości waluty.
- Rozumiem, czy powinienem jeszcze o czymś wiedzieć.
- Tak... – Han wyciągną z kieszeni kartkę papieru i podał ją dyrektorowi. – To lista terminów i wyrażeń, z którymi Rei wydaje się mieć problem. Posprawdzałem trochę, kilka z nich jest jedynie używana w Korei.
Frankenstein dokładnie przejrzał listę i delikatnie westchną.
- Większość nie ma nawet zbliżonych odpowiedników, a niektóre rzeczy nie występują nie tylko same w sobie, ale brak nawet zbliżonych im koncepcji w jego oryginalnym języku. Dziękuje Shinwoo postaram się przetłumaczyć wskazane pojęcia.
- Dobrze. – Powiedział, wstając i kierując się do wyjścia.
- Shinwoo. – Zatrzymał go jeszcze dyrektor.
- Tak. – Chłopak widocznie przeczuwał nadchodzące pytanie, ale posłusznie się odwrócił.
- Jak temat prostytucji wkradł się do waszych rozmów.
O cholera, wygląda naprawdę przerażająco, choć nawet nie ruszył się z miejsca.
- Cóż... – Zaczął z rumieńcem na twarzy. – Wracaliśmy pod wieczór i Rei spytał o przechodzące obok dwie panie i no... Ten... – Zarumienił się cały. - Nie umiałem wyjaśnić, dlaczego chodzą prawie nagie wieczorem, kiedy jest chłodno.
Wpatrywał się niezwykle zainteresowany w podłogę. Następnie bardzo szybko z siebie wyrzucił, zanim dyrektor miał okazje mu przerwać.
- Wiem, że Rai'a raczej nie będą interesowały takie sprawy i on unika walki czy żadnej inne przemocy. Tylko w naszym wieku ludzie już o tym wiedzą i... Przepraszam dyrektorze.
- Rozumiem, możesz już iść.
Han niemal wybiegł z biura, szczęśliwy, że może się stamtąd wydostać.
- Nastolatki. – Mrukną Frankenstein rozbawiony.
