Rozdział 1: Zaintryguj mnie

Sherlock był pewny, że, pominąwszy naukowe eksperymenty, to lato nie będzie przyjemne.

– Ale mamo! Lato to jest nasz czas! ― błagał, zawstydzony tym, jak dziecinnie brzmiał, zwłaszcza, że miał już szesnaście lat.

– Wy chłopcy, jesteście tutaj tacy samotni ― powiedziała Victoria Holmes tonem, którego nikt nie mógł zlekceważyć ― A Cynthia jest moją najstarszą przyjaciółką. Poza tym jej dzieci są w waszym wieku.

– Mówiłaś, że Harry ma dziewiętnaście a John siedemnaście ― przypomniał Sherlock. – Więc ty i Mycroft na pewno się z nimi dogadacie ― rzekła Victoria i to był koniec dyskusji. Nikt nie kłócił się z nią, kiedy używała tego głosu.

I tak oto Sherlock znalazł się na podjeździe ich drogiej, wakacyjnej rezydencji. Po jego obu stronach stali Victoria i Mycroft. Razem czekali na małego chevroleta.

Niska blondynka w tanich jeansach i luźnej koszulce wysiadła i wpadła prosto w ramiona Victorii Holmes, jak zwykle ubranej w dopasowaną sukienkę od Korsa, obcasy i z perfekcyjnym makijażem.

– Cynthia! ― powiedziała melodyjnie Victoria i jasnowłosa kobieta uśmiechnęła się do niej.

– Vicky, dawno się nie widziałyśmy ― powiedziała Cynthia w momencie, w którym otworzyły się drzwi samochodu za nią i wysiadło z nich dwoje nastolatków.

– Nie ma z nimi ojca ― szepnął Sherlock Mycroftowi ― Dlaczego? Nie, nie mów. Prawdopodobnie zajmie mnie to na resztę dnia i w ten sposób zachowam zdrowe zmysły trochę dłużej.

– Musisz być zawsze taki melodramatyczny? ― syknął Mycroft, a jego uśmiech nawet nie drgnął.

– Cześć garnku, poznałeś już czajnik? ― odpowiedział szeptem Sherlock, ale Mycroft już szedł w stronę dziewczyny, żeby poznać swojego przeznaczonego „towarzysza zabaw".

Dziewczyna była wysoka, z burzą brązowych włosów. Miała na sobie rozdarte jeansy, w koszulkę odsłaniającą brzuch i przekłuty pępek. Ale Mycroft nie zachwiał się ani na chwilę i wyciągnął dłoń. Głupek.

– Harry, prawda? ― Uśmiechnął się. Dziewczyna odwzajemniła gest ― Mycroft. Wydaje mi się, że jestem w twoim wieku. Mogę ci pokazać okolicę?

– To miejsce jest wielkie. Chodźmy! ― Harry odetchnęła, pozwoliła Mycroftowi wziąć się za rękę i poprowadzić w kierunku ogrodów.

Na podjeździe zostali tylko Sherlock i chłopak. Niski jak matka, z jej piaskowymi włosami i błękitnymi jak ocean oczami. Szczupły, ubrany w luźno wiszący t–shirt i za duże, prawie spadające spodnie. Używane. Po ojcu?

Chłopiec był cichy, kiedy podszedł z wyciągniętą ręką.

– John ― Wyciągnął dłoń, ale Sherlock tylko spojrzał na nią, jakby była skażona i chłopak powoli ją opuścił.

– Postawmy sprawę jasno, dobra? ― warknął szybko Sherlock, rozglądając się, czy jego matka przypadkiem nie słyszy ― Nie potrzebuję być twoim przyjacielem. Jestem naukowcem, pamiętaj. I jeśli zniszczysz moje eksperymenty, to pożałujesz.

John popatrzył na niego, jakby właśnie dostał w twarz. Sherlock miał drobne wyrzuty sumienia, kiedy niebieskie oczy Johna najpierw rozszerzyły się, a potem natychmiast jego spojrzenie stężało. John zdecydowanie nie był mięczakiem.

– Jasne, chłopie. Na pewno poradzę sobie z tym sam. Dzięki ― powiedział. Jego głos był tak samo delikatny jak zdecydowany.

Sherlock wziął walizki i skierował się do domu. John po chwili ruszył za nim.

– Ja nie… ― zaczął, ale zamilkł, kiedy weszli. Dom? Rezydencja to lepsze słowo pomyślał John, przekraczając próg i podążając za Sherlockiem po schodach do pokoju. Sherlock wrzucił walizki do środka a John odwrócił się.

– To mój pokój? ― zapytał i wytrzeszczył oczy.

– Nie, to kuchnia. Spróbuj być chociaż trochę inteligentny ― warknął Sherlock. Podszedł do drzwi w ścianie ― Za tymi drzwiami jest moja sypialnia. Najwyraźniej mama ma wielkie nadzieje na naszą przyjaźń. Nigdy ich nie użyjesz, zrozumiano?

John przytaknął, rozglądając się po pomieszczeniu, jakby nigdy wcześniej nic podobnego nie widział. Sherlock westchnął.

– Niesamowite ― powiedział John delikatnie i Sherlockowi zakręciło się w głowie. Całkowicie. Cholera! Ten uśmiech! Powinien stąd wyjść zanim…

– Jeśli czegoś potrzebujesz, znajdź kogoś, kogo to obchodzi ― powiedział szybko i zamknął drzwi do pokoju.

To będzie długie lato.