Olśniewająca biel

*

*

– Podobają mi się twoje zęby.

Bura kotka, która właśnie czyściła swoje futerko, zakrztusiła się kłaczkiem. Zerwała się na równe cztery łapy i próbowała zwrócić sierść. Rudy kocur wpatrywał się w nią zafascynowanym wzrokiem.

Na błoniach panowała cisza. W zamku paliło się jedynie kilka świateł w pokojach tych, którzy cierpieli na bezsenność lub mieli przed sobą jeszcze wiele pracy. Koniki polne od czasu do czasu przygrywały gdzieś w trawie. Noc była bezchmurna i ciepła. Dwa koty siedziały tuż nad jeziorem, obserwując leniwie śpiącą kałamarnicę, która wystawiła swoje macki na brzeg.

– Co takiego? – zamiauczała Pani Norris.

– Lubię twoje zęby. Są takie… zdrowe. Mrr…

Kotka prychnęła.

– Gdybyś miała dłuższe te kły u góry, to zrobiłabyś niemały wstyd tygrysom szablozębnym.

– Krzywołapie, najadłeś się kocimiętki?

Kot pokręcił głową.

– Rodzice mojej pani mówią, że uzębienie jest bardzo ważne. Oni są tanty… tenty… penty… No, zajmują się zębami. Sporo się przy nich nauczyłem, wiesz?

– Ja też się bardzo dobrze wyszkoliłam przy moim panu – oświadczyła z dumą Pani Norris, myjąc przednią łapkę.

– Masz niesłychanie zdrowe uzębienie. Spójrz tylko… Zrób a!

– Niby po co?

– Chciałem ci udowodnić, że masz mocne, pomyślne zęby – wyjaśnił Krzywołap.

– Na Bastet najsłodszą! Ja rozumiem, że komuś może się podobać mój ogon, sierść, wibrysy, czy uszy… ale zęby?! – Kotka pokręciła łebkiem z niedowierzaniem.

– To też mi się u ciebie podoba! – rzekł kot i, gdyby nie miał sierści, jego mordkę oblałby szkarłatny niczym dywany w pokoju wspólnym Gryffindoru rumieniec. – Jednak twoje zęby są najpiękniejsze!

– A co się w nich tak bardzo podoba?

– Wszystko. Ta biel, ta ostrość kiełek, ta czystość… Są jak… jak… diamenty! Jak kość słoniowa!

Pani Norris zaśmiała się.

– A mówiłem ci już kiedyś, że jesteś Prawdziwym kotem?* – zapytał kocur.

– Mrr – zamruczała przytakująco Pani Norris.

– Ale twoje uzębienie i tak jest najlepsze!

– Krzywołap – kotka spojrzała na niego z ukosa – zostaw już lepiej moje zęby w spokoju. Chodź, upolujemy coś dobrego na kolację.

– A pokażesz mi swoje zęby? – zamiauczał błagalnie. – Złapię ci w nagrodę takiego dużego szczura!

– Tego, co kręci się po zamku? Za stary i za bardzo sflaczały…

– Norrisko, wiesz, iż znajdę coś lepszego, miau?

– Miaaau.

Koty wyprężyły dumnie swe grzbiety, przeciągnęły się i ruszyły w stronę Zakazanego Lasu.

*


* Termin Prawdziwy kot został bezczelnie zapożyczony od Pratchetta.