Near, masz już trzynaście lat, mógłbyś zostawić wreszcie te lalki!"

Karciana wieża jest niemal ukończona, brakuje tylko...
Szelest rozsypujących się kart. Near mimowolnie spogląda na drugi koniec pokoju, gdzie Mello-pacynka uśmiecha się drwiąco ze szczytu klockowej fortecy.
Masz już dwadzieścia trzy lata, Near, patrz, jak ten czas leci. Płynie nawet dla ciebie, białego do przezroczystości Nate'a Rivera, który wciąż siada w bezpiecznej odległości od podwładnych, a polecenia wydaje zza murów ustawionych z klocków Lego.
Masz dwadzieścia trzy lata i coraz większe cienie pod oczami.
Często jesteś śpiący.

Stukot rozsypujących się kostek.
- L, w porządku...?
- Jestem tylko trochę zmęczony, Gevanni.
- Przed chwilą mówiłem, że udało nam się przechwycić informacje o tych handlarzach narkotyków...
- Dobrze.
Near nie pamięta już, kiedy członkowie dawnego SPK zaczęli tytułować go L'em. Zresztą, czyż nie o to chodziło? Nate River, jedyny prawowity następca L, trzeci z kolei L, najlepszy detektyw świata.
Szelest kart.
Near zastanawia się czasem, czy Lawliet, gdyby przeżył Kirę, również byłby tak zmęczony.
Miałby teraz trzydzieści pięć lat. Może w jego włosach pojawiłyby się już pierwsze białe nitki.

Mello-pacynka uśmiecha się wściekle ze szczytu klockowej fortecy.
„Near! Nie jestem elementem twojej cholernej układanki!"
Nate ziewa, zmęczonym ruchem przeciąga dłonią po karku. Jesteś, Mello. Jesteś, i to jeszcze jak.
Numer jeden. Ten z najwyższej wieżyczki. To brzmi całkiem nieźle, dopóki nie zwróci się uwagi na fakt, że wieżyczka jest najwyższa dlatego, że jedyna.
Near-pacynka zawieruszył się gdzieś w magazynach Yellow Box.

Stukot kostek.
Kostki odbijają się od podłogi, podskakują, siłą rozpędu toczą aż do najdalszych kątów pokoju. Near bezwiednie zastanawia się, ile oczek wyrzuci, gdy już się zatrzyma.
Mello-pacynka uśmiecha się złośliwie ze szczytu klockowej fortecy.