Niektórzy utrzymują, że dusza jest podzielona na części, i że jedna z nich myśli, a inna pożąda. Ale co w takim razie łączy w całość duszę, jeśli jest ona istotnie z natury podzielona na części? Z pewnością nie ciało; bo — przeciwnie — raczej dusza, jak się zdaje, łączy w całość ciało; w każdym razie z chwilą, gdy je opuści, ulatnia się ono w powietrze i gnije. Toteż, jeśli coś innego zapewnia duszy jedność, to ono w pierwszym rzędzie byłoby duszą. Ale i tu trzeba by zbadać, czy jest ono czymś jednym, czy też jest złożone z wielu części. Jeżeli jest [czymś] jednym, dlaczego nie [przyjąć] zaraz, że i dusza jest czymś jednym? A jeżeli jest podzielona na części, znów zjawi się problem: co ją łączy w jedność? I tak postępować będziemy w nieskończoność
Arystoteles. O duszy.
Dziennik
Ciemnowłosy chłopak pochylał się nad wylotem rury w łazience cicho sycząc, kilka metrów dalej znajdowała się przesunięta z tego miejsca umywalka.
- Chodź, chodź... Jej krew cię wzywa, jej ciało pulsuje życiem. Chodź...
W ciemności coś się zakotłowało i Tom odwrócił głowę. Z wylotu rury wypełzł ogromny, zielonkawobrązowy wąż, rozwierając paszczę pełną podobnych do rzędu szabel zębów.
- Panie...
- Zabij ją, zabij...
W jednej z kabin po drugiej stronie łazienki rozległ się urywany szloch i szuranie nóg po posadzce.
- Co ty tu robisz? To łazienka dziewcząt, nie...
Drzwi do kabiny otwarły się ze skrzypnięciem w chwilę później uderzając z hukiem o ścianę.
Do uszu Toma doszedł głuchy odgłos ciała uderzającego o posadzkę.
- Możesz już odejść.
Bazyliszek skinął głową i z cichym sykiem wpełzł do ziejącego pustką wnętrza rury.
Tom Riddle podszedł do dziewczyny i delikatnie odsunąwszy pukle jej ciemnych włosów wycelował różdżkę w jej ciało. Na jego twarzy nie gościła nienawiść, złość, gniew, czy żal... Nie. Jedynym uczuciem, jakie można by z niej wyczytać była pogarda.
Drugą ręką umieścił na wysokości mostka Marty swój dziennik. Wydawało mu się, że to nie zbyt szczególny nośnik pierwszej z siedmiu części jego duszy, ale nie mógł zaryzykować zniszczenia czegoś wartościowego.
Wiedział, że to ta chwila: marzył o niej, przygotowywał się, warzył eliksiry, wymawiał inkantacje, których znaczenia nie znał i czekał na nią.
Znał zaklęcie...
- Abrumpetquen Partem.
Zaczął krzyczeć, wyć w niebogłosy drżąc na całym ciele o oddychając z trudem. Czuł jak jego najbardziej skryte wnętrze, samo sedno jego istnienia przepoławia się i wędrując przez ciało kumuluje w piersi. Maleńki strzępek mgły wypełzł z jego ciała i Tom najdelikatniej jak tylko dał radę chwycił go i złożył na dzienniku.
Rzucał zaklęcia jedno za drugim: zamykające, ochronne, obronne, pozwalające na żywienie się energią życiową ludzi będących w najbliższym otoczeniu horkruksa.
Był taki dumny...
W końcu będzie żył wiecznie.
Lord Voldemort.
Pan świata,
