Siadasz w gęstej trawie i poprawiasz wyprasowaną sukienkę. Wytężasz wzrok by dostrzec go w czeluściach mrocznego lasu, lecz nic nie widzisz. Nie ma go. Czujesz przykry ból w klatce piersiowej. Ocierasz samotną łzę spływającą po twym zaróżowionym policzku. Tracisz nadzieję na to, że przyjdzie. Zaciskasz piąstkę na batoniku z orzeszkami. Wycofujesz się do gęstwin lasu. Słyszysz wycie i zamierasz w bezruchu. Jest tam i czeka na ciebie.
Twój wilk.
Nik.
Odwracasz się i biegniesz w jego stronę. Widzisz go i uśmiechasz się. Stoi tam i dumnie pręży swoje ciemne futro. Płaczesz ze szczęścia. Czujesz rozpierającą radość w ciele. Krzyczysz jego imię i rzucasz się na niego. Napotykasz wzrokiem jego złote tęczówki. Trąca cię nosem, a ty się śmiejesz. Czujesz się przy nim bezpiecznie. Rozpakowujesz batonik i dzielisz go na pół. Dajesz go swojemu czteronożnemu przyjacielowi. Słyszysz krzyk matki i przestajesz się śmiać. Skomli, a ty obiecujesz, że przyjdziesz jutro. Zostawiasz go samego. Wracasz do domu z myślą o swym wilku. Nie wiesz, że na jego miejscu nie stoi wilk, a człowiek. Mężczyzna o pięknych błękitnych oczach.
Niklaus.
