Jake nigdy nie był święty i ona też. Ich małżeństwo cały czas wisiało na włosku, ale to nie była tylko jej wina. I nie planowała wcale zwalać też wszystkiego na Jake'a. Bliźniacy nigdy niczego nie ułatwiali, ale nie tylko ona powinna radzić sobie z nimi i z życiem.
Ludzie nie rozumieli i nie próbowali zrozumieć. Widzieli w niej i w nim wszystko to, czego nie powinni. Umniejszali to, co robiła ona. I to co zrobił on.
A ona wiedziała dokładnie, że to nosiło tylko jedną nazwę, jakkolwiek nie próbowano wcześniej tego określać.
To była zdrada i nic tego nie zmieniało.
