- Okruszki wcale nie oznaczają chleba - poinformował ich Barnaby i Jones nie był wcale zaskoczony.
Spojrzał jedynie na inspektora, czekając na szersze wyjaśnienie.
Barnaby nie zawiódł i tym razem.
- To, że wdowa nie okazuje smutku, wcale nie oznacza, że go nie odczuwa - podjął mężczyzna jak zawsze z taką miną, jakby zaczynał dopiero medytować. Jones nienawidził tych chwil. - Tam gdzie są okruszki… - zaczął Barnaby i urwał.
- Mamy bułki? - zaryzykował i oczywiście nie trafił.
- Nie, ale przypomniałeś mi, że obiecałem Sarze, że skoczę do piekarni po chleb - rzucił Barnaby.
Pozostali posterunkowi patrzyli w ślad za inspektorem niepewnie.
- Studiował psychologię - wyjaśnił Jones z westchnieniem.
