(STAR WARS należy do Georga Lucasa )
Zemsta Jedi by Verse Naberrie
Rating:t
A/N: uwaga stary pomysł i początkujący pisarz :)
Na początku wszystkie drogi prowadziły na wulkaniczną planetę Mustafar, historia była znana, jednak jak mówią wielcy Mistrzowie Jedi: „Przyszłość zawsze jest w ruchu".
Obi-wan Kenobi pokonał Anakina Skywalkera-Dartha Vadera, lecz zanim ogień spalił płuca i skórę niedoszłemu zwycięzcy, uratował go nieznajomy mężczyzna. Korzystając z ledwo ocalałych danych Konfederacji Serapatystów, obcemu udaje się skontaktować z buntownikami. W zamian za schronienie obiecuje im pomoc w walce, a także każe nazywać się imieniem najgroźniejszego wroga Republiki, Sidiousem.
Vader nie ufa swojemu wybawcy, tajemniczy mężczyzna, aby uchronić się przed gniewem ocalonego aplikuje mu niespotykaną substancję, która pozbawia mocy, dającej Rycerzom Jedi, a także ich wrogom, Sithom, ponadnaturalną siłę. Jednak, pomimo tego, Vaderowi udaje się wrócić do stolicy Imperium.
Dużo później Imperator Palpatine, świadomy rosnącej siły Konfederacji, postanawia się spotkać z tajemniczym dowódcą.
0000
Nie opuszczę cię. Nie opuszczę cię.
Młody Lord Sithów, Darth Vader zamrugał starając się wypchnąć ze świadomości przedziwne słowa. Od ucieczki minął dłuższy czas, a mimo to Lord nie mógł zapomnieć twarzy obcego mężczyzny. Wkrótce, oprócz koszmarów ostatnich dni, kiedy to zdradził i zabił wszystkich mieszkańców świątyni Jedi, pojawiły się one,wymawiane głosem fałszywego Sidiousa. Obecny mistrz Vadera denerwował sam fakt, że ktoś posiadł jego tajemne imię, młodego Lorda – bawił.
Padme.
Vadera ściskał gniew na samą myśl o żonie i nienarodzonym dziecku. Przed pamiętną bitwą na Mustafar, nawiedziła go wizja śmierci Padme, żaden z przyjaciół i Jedi nie potrafił mu pomóc, dopiero Imperator pokazał Lordowi siłę zdolną przeciwstawić się śmierci; w zamian za życie żony, młody Sith miał poświecić wszystko co miał i wszystkie niewinne istoty w świątyni. Vader wykonał zadanie, ale Padme nie poparła jego czynu, co gorsze przybył za nią Obi-wan. Skutkiem czego stracił także ją i dziecko. Palpatine nie wiedział gdzie są albo wmawiał mu, że nie żyją. Jednak młody Sith znał prawdę, to tajemniczy mężczyzna ich porwał i uwięził.
Na Mustafar Obi-wan pozbawił go kończyn, sekundę później pojawił się ON. Ostatnią rzeczą jaką Lord zapamiętał był moment, gdy nieznajomy uderzył Kenobiego w twarz tak mocno, że Jedi nie utrzymał się na nogach. Potem, niewiadomo jak, odebrał mu moc, co gorsza nie udało się ustalić nawet składu niezwykłej substancji, bowiem, gdy Sith wrócił na Coruscant zdążyła już opuścić ciało. Co gorsze nieznajomy wiedział wszystko o ukrytym małżeństwie Vadera, potomstwie i wiele więcej. Lord doskonale pamiętał pierwsze pytanie jakie zadał mu fałszywy Sidious: Rozmawiam z Anakinem, czy może...z Vaderem?
Świadomość zniewagi spowodowała kolejny przypływ nienawiści, fałszywy Sidious nie powinien oddawać mu rąk, wiedząc, że szybko zacisną się na jego tchawicy. Przyszłość była jedna, każdy dzień dodawał młodemu Sithowi pewności, tak jak z każdym dniem rosła jego siła w ciemną stronę.
Kabina windy zatrzymała się na poziomie lądowiska i wyrwała Vadera z zamyślenia.
Sektor zwany "Robotami" na Coruscant był doskonałą kryjówką. Na zewnątrz nic nie wskazywało, że jest opuszczony, lecz wewnątrz wszystko tętniło życiem, a jednocześnie mrokiem. Darth Vaderowi dzielnica jednoznacznie kojarzyła się z duszą Sitha.
Tylko po co Palpatine kazał mu przyjść właśnie tutaj? Przecież galaktyka należała do nich, nie musieli się już ukrywać. Dobroduszni Jedi zostali pobici, sam tego dopilnował. Jedynie nieliczni ocaleni włóczyli się po galaktyce.
Drzwi windy otworzyły się z sykiem, a za nimi młody Lord Vader nie mógł uwierzyć w to co zobaczył.
Oprócz odzianego w bogatą szatę z kapturem Imperatora i wahadłowca Teta na lądowisku stał człowiek z Mustafar. Fakt, że uzurpator potrafił ukryć swoją obecność przed potęgą Vadera, wprowadziła młodego Sitha w jeszcze większy szał.
Lord zareagował błyskawicznie, tylko kilka cali dzieliło go od gardła fałszywego Sidiousa, gdy ten nie wykonując żadnego gestu pozwolił, aby moc pchnęła Vadera niemal do samej windy. Niewidzialna fala lekko zamroczyła młodego Sitha, a siła jaka z niej biła przypominała jedną z burz na Kamino, czy Vjun.
-Zostań na miejscu, Vader.- zasyczał z gniewem Palpatine.
-Tak, mistrzu.- młody odparł niechętnie.
-To on.- powiedział zakapturzony obcy do Palpatine'a.
-Po przemyśleniu twojej propozycji wynik nasuwał się sam na siebie.- odparł sucho.
-Połowa flota Konfederacji to zrekompensuje.
-O co chodzi, mistrzu?- zapytał Vader wstając z podłogi.
-Przecież to przewidziałeś.- rzekł sarkastycznie obcy.- Nie lubię, gdy marnuje się mój czas, zapraszając tutaj i aranżując tą wymianę.
-Jaką wymianę? - spytał Vader.
Obaj zakapturzeni mężczyźni nie zrobili nic, by włączyć go do swoje dysputy po pierwszej minucie, jak i w kolejnych. Młody Sith starał się do nich podejść, wtedy ponownie niewidzialna siła uderzyła go w skroń, chciał włączyć swój nowy miecz świetlny, ale ku jego przerażeniu oderwał się od pasa i złamał na pół. Wkrótce uświadomił sobie, że po za wrzaskiem nie mógł nic zrobić, atak na o wiele silniejszych przeciwników był bezsensowny. Krzyczał dalej, lecz traktowali go jakby stał się powietrzem.
Vader już widział podobną sytuację, a raczej jego tchórzliwe drugie ja - Anakin. Na Tatooine, gdzie dwóch handlarzy spierało się o cenę za piękną niewolnicę. Dziewczyna krzyczała, a kupcy zaszczycili ją jednie ciosem w twarz i zniesieniem ceny o kilka kredytów.
Vader nie był niewolnikiem, to Anakin był własnością Watta, Jedi, Rady i Republiki.
Zaczął złorzeczyć, wyzywać od najgorszych i jeszcze więcej.
Ten żyjący trup - Palpatine byłby niczym gdyby nie on, to on odwalił cała brudną robotę, wybił Jedi, zajął się separatystami, to do niego powinien należeć tron Imperium, a nie do tego żałosnego starca.
Obcy nie był lepszy, porwał mu żonę i dziecko. Vader obiecał mu jeszcze gorsze męki, niż tak zwanemu Imperatorowi.
Fałszywy Sidious tylko raz, na krótko, zerknął na młodego Lorda, po czym znowu pogrążył się w dyskusji z Palpatinem.
-Zgoda.- rzekł w końcu Imperator, a Darth Vader poczuł jak słowa roznoszą się po całym pomieszczeniu i na zawsze zmieniają tor życia.
Przywołując całą swoja złość rzucił się na Palpatine'a. Oddał mu swoje ciało, duszę i przyszłość, nie po to by stać się zwykłym narzędziem jak Maul, czy Dooku, pożądał potęgi niszczenia i tworzenia, to był jego cel.
Imperator, tak jak poprzednio Sidious, nie zwrócił większej uwagi na kaprys byłego ucznia, jednakże zamiast pola mocy użył błyskawic. Obojgu zdziwiło, że po kilkunastej fali zdradzony nadal miał siłę stać na własnych nogach. W końcu, ledwo przytomny, ciężko dyszał na podłodze, jednak to nadal było mało, pchany przez nienawiść zdążył jeszcze wstać i zataczając się, z rządzą mordu podejść do Palpatine'a.
Mistrz Sith nie martwił się tym zbytnio, Vader mógłby być idealny, gdyby udało się wyeliminować jego żonę i dziecko, a tak chęć posiadania rodziny niszczyła cały potencjał ważny dla ciemnej strony.
Gdy były uczeń wyciągał z furią ręce ku szyi Imperatora, władca nawet na niego nie spojrzał, potęga Palpatine'a pochłonęła galaktykę, a tym bardziej mogła połknąć zwykłego człowieka. Imperator wyszczerzył się złowieszczo, uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył, gdy Vader leżał i krzyczał.
Wiedza była kluczem do zwycięstwa, nic po za tym. Wiedza oraz władza.
Sith z pewnością zdziwiłby się, gdyby pomimo panujących dwóch reguł i widocznej słabości, były uczeń błyskawicznie podniósłby się i jeszcze raz z błyskiem złotych oczu posłużyłby się całym swoim potencjałem. Palpatine myślał o tym jako o ostatnim możliwym scenariuszu, dlatego gdy magiczna chwila nadeszła, ledwo co ustał na nogach.
Eleganckie płyty nagle oderwały się od ścian i podług. Imperator zdawał sobie sprawę, że telekineza była jednym z głównych specjalności byłego Lorda.
Tak, Vader, byłbyś dobrym sługą, powiedział do siebie Sith. Jednak jest jeszcze wiele rzeczy , których musisz się nauczyć, a których uczysz się znacznie wolniej niż myślałem, dlatego flota przewyższa cię o stokroć i musisz zapamiętać tę lekcję do końca życia.
Kawałek szkła pochwycony myślą Imperatora boleśnie drasnął czoło młodzieńca, rysując na nim dwie proste linie.
Palpatine podniósł wyżej ręce... Lecz czerwone ostrze zagrodziło mu drogę.
Uzurpator, pół obrócony w stronę Imperatora, z pewnością dzierżył swój miecz świetlny.
Latające obiekty nie zrobiły mu krzywdy, tak jak wahadłowcu, Imperator szybko zrozumiał, że podczas walki obcy roztoczył nad sobą i statkiem ochronną kopułę.
-Jest twój.- Palpatine obojętnie spojrzał na jęczącego człowieka.- Dokładne miejsce mojej floty chce poznać jeszcze w tym tygodniu.
-A drugą część naszego paktu dokończymy kiedy indziej.
0000
Niewolnik, oto kim był. Na Tatooine, Coruscant, dokądkolwiek leciał. Bez względu na to gdzie będzie, zawsze zostanie tylko mówiącą rzeczą.
-Nie czujesz tego?- zapytał po raz kolejny Sidious, opierając się o ścianę.- W tym wieku i z takim doświadczeniem, powinieneś.
Vader. Anakin? Jak miał się nazywać?
Zdradzony spojrzał na chustkę, którą separatysta dał mu, by zatamować krwawienie. Czerwona plama w kształcie litery V przywoływała w nim najgorsze wspomnienia; ciemna strona napiętnowała swoją własność na zawsze.
-Czego ode mnie chcesz?- wstał z koi i podszedł do uzurpatora.
Fałszywy Sidious miał szczęście, że odgradzało go od niego pole siłowe. W głębi ducha Anakina i Vadera ciekawiło, jakim cudem udało się separatyście zainstalować barierę w przedziale pasażerskim, i to w taki sposób, że nawet jemu nie udało się znaleźć żadnej luki.
-Kim jesteś?- pytał dalej.
Vader nie miał ochoty oglądać twarzy Sidiousa, dlatego po części bardzo był wdzięczny, że panele jarzeniowe nie oświetlały całkowicie celi, aczkolwiek wolałby dokładnie widzieć jak nagle pewna siebie postać, przybrała stan niezdecydowania.
-Nazywaj mnie jak chcesz.- powiedział w końcu.
-Co? Obwołujesz się przywódcą separatystów, przywłaszczasz sobie imię samego Imperatora, dostajesz mnie i to ma być twoja odpowiedź?- prychnął.- To żałosne.
-Możliwe.- odpowiedział ze spokojem.
-Po co ci jestem potrzebny, i gdzie jest Padme?
-Twoja żona? Nie wiem.- zbliżył się do młodzieńca. -Na Mustafar zauważyłem tylko, że jakiś statek startuje, a drugi - ląduje. Ten ostatni należał do Palpatine'a.
-Przestań kłamać!- Anakin wpadł w gniew, poszedł by dalej, gdyby pole nie przypomniało o swojej obecności.- Masz ją i dziecko. Mów gdzie oni są!
-Anakin, nie wiedziałem, że tam była. Nawet jeśli, nie mógłbym wziąć jej ze sobą. Sam wiesz, że separatyści nie darzą republikańskich senatorów sympatią. Tym bardziej nie oddałbym jej Palpatine'owi.
-Bzdury. Ja bym ją ochronił.
Sidious westchnął.
-Imperator to potwór, zabiłby wszystko i wszystkich, którzy stanęliby mu na drodze. Ciebie, twoją żonę, a zwłaszcza twoje potomstwo.
-Nie pozwoliłbym na to! Nikomu!- krzyczał jedno, a przecież znał prawdę.
"Nie, Anakinie... Przepraszam! Przepraszam... Kocham cię..." To krzyknęłaby Padme, gdyby własnoręcznie nie złapał jej za gardło.
-Anakin...? – separatysta zauważył jego zaniepokojenie.
-Bądź cicho!!!- wrzasnął ledwo oddychając.
Zamknął oczy i zasłonił dłońmi uszy. Głos w głowie odbierał siły, nic nie mógł zrobić, tak jak wcześniej. Coraz bardziej słabnąc, aby nie upaść, ciężko usiadł na koi.
-Anakin, dobrze się czujesz? - Sidious wyłączył pole i podszedł do młodego mężczyzny.
W kręgu światła twarz separatysty wydała się miła i dobrotliwa, w innej sytuacji Vader przyznałby, że aura obcego była podobna do tej którą kojarzył z Obi-wanem. Kiedyś, w innym życiu.
-Zostaw mnie.
Odtrącony Sidious wyprostował się na całą swoją wysokość.
-Wracając do mojego pytania. Naprawdę nic nie czujesz?
-A co mam niby czuć!?!
-Kłamiesz. Czujesz to.
Oczy uzurpatora zdawały się penetrować całe ciało Anakina, wnikając do środka, w sposób jaki Vader nigdy wcześniej nie doświadczył, ani ze strony Palpatine'a, czy wszystkich mistrzów Jedi.
-Więź inną niż tą, która łączyła cię z twoim mistrzem. Silniejszą niż tą pomiędzy najlepszymi przyjaciółmi, czy też najgorszymi wrogami.- pochylił się.- Nigdy nie miałeś ojca, prawda?- zapytał obcy ze współczuciem, a były Sith odsunął się trochę.- Nie obawiaj się, nie jesteś już sam. Teraz ja będę twoim ojcem, a ty moim synem.- nim odsunął się dalej, Sidious zdążył ująć twarz Vadera w swoje dłonie.- Anakinie, mój synu, nie opuszczę cię.
