Jestem Leo Valdez. Tak ten Leo Valdez. Ten śmieszny i głupi. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego że noszę maskę. Maskę za którą ukrywam swój ból. Kto by miał to zauważyć? Nikt się o mnie nie martwi. Tylko wtedy gdy muszę zrobić im jakiś przedmiot czy naprawić coś. Nie śpię, nie piję i nie jem. Postanowiłem sobie dziś zrobić przerwę, jedną z niewielu. Wyszedłem z bunkru 9 i usłyszałem śmiechy i znajome głosy więc podszedłem do nich żeby się przywitać ale zatrzymałem się gdy usłyszłem swoje imię.
-Głupi, leniwy Leo! Ile mam czekać na ten zegarek który miał mi zrobić? - powiedział zdenerwowany Frank
-Dobre pytanie. Jest leniwy i dotego ciągle żartuję a to robi się powoli irytujące. - dodała Annabeth
-Ciągle Flirtuje z Piper i mnie się to niepodoba. - wtrącił Jason
-A mnie denerwuje że tak strasznie przypomina Sammy'ego!
-Jest bezużyteczny i strasznie słaby jak na jednego z wielkiej Siódemki -Piper powiedziała
-A mnie za to denerwuje że zachowuje się tak dziecinnie! - Percy powiedział zirytowanym tonem
Dobrze wiedzieć co moi przyjaciele o mnie sądzą.
Bezużyteczny! Słaby! Nic nie warty! Głupi! Leniwy! Denerwujące! Dziecinny! Płacząc cicho pobiegłem do bunkru i zabrałem się za pisanie listu pożegnalnego.
Drodzy przyjaciele! Czy kto to tam czyta.
Przepraszam Frank że jestem głupi i leniwy. Gdy ty siedziałeś i jadłeś na statku który ja zbudowałem i którego proporcje zliczyłem
Przepraszam Annabeth że gdy ty płakałaś nad brakiem Percy'ego ja musiałem zrobić statek i nawet nie zauważyłaś że nie jadłem, nie piłem i nie spałem całe dwa tygodnie. Że próbowałem poprawić wam nastrój i poradzić sobie z bólem który odczuwałem poprzez fałszywe uśmiech i żarty
Jasona za to że ciągle Flirtuje z Piper nie dlatego żeby się w niej zakochać tyko dlatego że desperacko potrzebowałem siostrzanej miłości
Hazel za to że Sammy był moim dziadkiem i niemogłem zmienić genów żeby być inny
Przepraszam Piper za to że byłem bezużyteczny i słaby gdy zdobyłem Festusa czy gdy obronił was przed olbrzymami
Percy'ego że zamiast się złamać gdy miałem ochotę robiłem z siebie idiotę abyście nie stali się wrakami tak jak ja
Chejrona za to że byłem nie warty jego nauk dlatego mnie zostawił na pastwę innych obozowiczów
Mamę za to co jej zrobiłem
Ojca za to że nie jest ze mnie dumny
Obozowiczów za to że gdy w czasie wojny wy mogliście siedzieć w obozie i nic nie robić a my musieliśmy ryzykować swoje życia
Moich oprawców że nie wytrzymałem tyle abyście znowu się na mnie uwzieli
Przepraszam wogóle za to że żyję
Nic nie warty, bezużyteczny
Leo Valdez
Teraz się tnę. 11 gróbych i głębokich lini na każdym nadgarstu i czuję jak uchodzi że mnie życie. Umarłem
Olimp
Hefajstos zacząć krzyczeć
-Nie! Nie! Nie! Nie mógł tego zrobić! Nie zrobił tego! Nie! Nie nie!
I wkrótce zostawił olimpijczyków zkonfundowanych
Pov. Hefajstos
Nie! Moje dziecko! Umarło! Przeteleportowałem się tam i wziąłem go na ręce i kartkę również. Szłam przez obóz odprowadzany niedowierzającymi spojrzenia i dzieci. Podeszłym do Chejrona a on uśmiechnąłem się do mnie lecz później zobaczy moją twarz i mojego syna i chciał zacząć zwoływać lekarzy a ja tylko powiedziałem
-On nie żyję
Pov. Chejron
Zbyt Zszokowany żeby odpowiedzieć Bogowi kowalstwa zwołałem wszystkich do pawilonu
-Dziś zmarł Heros-tutaj przetrwały mi szepty-popełnił samobójstwo - ktoś wziąć gwałtowny wdech-Jego imię to Leo Valdez - dokończyłem smutno
Zaczął się rumor. Piper płakała,Frank był w szoku, po policzku Jasona leciały cicho łzy, Hazel również płakała, Percy łapał się za głowę a Annabeth cicho szlochała
-Cisza - chaos rozcią potężny głos-Leo zostawił notatkę na pożegnanie
Drodzy przyjaciele! Czy kto to tam czyta.
Przepraszam Frank że jestem głupi i leniwy. Gdy ty siedziałeś i jadłeś na statku który ja zbudowałem i którego proporcje zliczyłem
Frank był zszokowany
Przepraszam Annabeth że gdy ty płakałaś nad brakiem Percy'ego ja musiałem zrobić statek i nawet nie zauważyłaś że nie jadłem, nie piłem i nie spałem całe dwa tygodnie. Że próbowałem poprawić wam nastrój i poradzić sobie z bólem który odczuwałem poprzez fałszywe uśmiech i żarty
Annabeth było żal i teraz już otwarcie płakała
Jasona za to że ciągle flirtuje z Piper nie dlatego żeby się w niej zakochać tyko dlatego że desperacko potrzebowałem siostrzanej miłości
Piper jeszcze głośniej zaczęła płakać a Jason również
Hazel za to że Sammy był moim dziadkiem i niemogłem zmienić genów żeby być inny
-To nie tak!
Przepraszam Piper za to że byłem bezużyteczny i słaby gdy zdobyłem Festusa czy gdy obroniłem was przed olbrzymami
Piper jeśli jeszcze to możliwe zaczął głośniej płakać
Percy'ego że zamiast się złamać gdy miałem ochotę robiłem z siebie idiotę abyście nie stali się wrakami tak jak ja
Percy poczuł się głupio
Chejrona za to że byłem nie warty jego nauk dlatego mnie zostawił na pastwę innych obozowiczów
Chejron nie wiedział co powiedzać
Mamę za to co jej zrobiłem
Jego mama w podziemiu pogłaskała go po włosach i powiedziała
-To nie twoja wina, mijo
Ojca za to że nie jest ze mnie dumny
-Byłem z ciebie dumny! Bardzo! - Hefajstos krzyknął
Obozowiczów za to że gdy w czasie wojny wy mogliście siedzieć w obozie i nic nie robić a my musieliśmy ryzykować swoje życia
Obozowiczów popatrzyli po sobie z poczuciem winy
Moich oprawców że nie wytrzymałem tyle abyście znowu się na mnie uwzieli
A jego oprawcy zaczęli wycierać sobie oczy
Przepraszam wogóle za to że żyję
-Nie nie nie nie nie! - zaczęli wrzeszczeć
Nic nie warty, bezużyteczny
Leo Valdez
-Nie eeeee!
I oto koniec Leo Valdeza
