Zgodnie z planami i obietnicą publikuję sequel do "Back From The Dead". Wydarzenia w "Back From The Dead: New Game" mają miejsce około pół roku po wydarzeniach z pierwszej części. Bianca wciąż nie może zapomnieć o tym, co ją spotkało w posiadłości Goldvale. Dziewczyna cierpi z powodu licznych koszmarów, które nie pozwalają jej normalnie funkcjonować. Na domiar tego Bianca stała się pożywką mediów, które do teraz nie chcą zaprzestać drążyć jej tematu. Tymczasem omamy dziewczyny dotyczące Oscara przenoszą się na sferę jawy, przez co Bianca zaczyna sądzić, że traci zmysły. Po jakimś czasie okazuje się jednak, że być może wizje o Oscarze nie ją tylko omamami - inni również zaczną dostrzegać, że coś jest nie tak.


Rozdział pierwszy: Fałszywa wolność


Dlaczego zatem w jej myślach rozbrzmiewało tylko jego imię?

To jest dobre pytanie.

Minęło już pół roku od owych pamiętnych wydarzeń, jakie miały miejsce w dworze Goldvale. Bianca do dzisiaj nie mogła wymazać z pamięci ostatniego widoku Oscara, gdy ten kazał jej uciekać z domu. Wtedy była jeszcze pewna tego, że mężczyzna jakoś się uratuje – że wygra z Robertem i w ostatniej chwili wybiegnie z domu, nim ten nie wybuchnie.

Bianca zacisnęła mocno powieki, oddychając głęboko.

Pół roku… minęło już pół roku. A gazety nadal kochały ten temat tak mocno, że nie mogły się zamknąć.

Bianca udzieliła wtedy dziennikarzom tylko jednego wywiadu. Był krótki i rzeczowy. Dziewczyna miała nadzieję, że jej słowa zamkną ich jadaczki na jakiś czas.

Niestety dla niej, wynik tej akcji był wręcz odwrotny.

Dziennikarze uczepili się jej możliwie jeszcze bardziej. Bianca straciła kompletnie własne życie – gdzie się by nie udała, podążało za nią przynajmniej dwóch, trzech dziennikarzy, śledzących każdy jej ruch i każdą zmianę w jej zachowaniu. Po cichu liczyli na to, że któregoś dnia dziewczyna pęknie i zrobi publicznie coś bardzo kontrowersyjnego, co da im temat na kilka następnych wydań.

Nic takiego nie miało jednak miejsca. Bianca trzymała się mocno. Nie dawała po sobie poznać, że wciąż cierpi, że wciąż pamięta ten koszmar, który ją spotkał. Pozwalała sobie na płacz i krzyki dopiero w trakcie snu, gdy owe koszmary powracały, wyraźniej niż kiedykolwiek.

Wszystko wokół niej uległo gwałtownym zmianom. Sam i Anna nadal starali się ją wspierać, mimo iż Bianca bez trudu wyczytywała ich min, z jak wielkim trudem im to przychodzi. Audrey z kolei okazała się jedyną przyjaciółką Bianki, która jej nie opuściła w tych trudnych chwilach. No… ona i Emilia.

Emilia Spencer była od nich młodsza o rok, i uczęszczała na studia socjologiczne. Bianca, Audrey i Emilia znały się jeszcze ze szkoły podstawowej, ale dopiero teraz, gdy Bianca stała się głównym tematem tych harpii, Emilia okazała się jedną z tych osób, na których blondwłosa dziewczyna mogła naprawdę polegać.

- Kiedyś się w końcu znudzą. – powiedziała Emilia, siedząc razem z Biancą i Audrey na ławce w parku. Niecałe dwieście metrów dalej, ukryci za krzakami paparazzi strzelali im zdjęcia jedno za drugim. – W końcu pojawi się jakaś nowa sensacja i nie będą mieli innego wyjścia, jak ruszyć za nią, a ciebie zostawić w spokoju.

- Tak… tylko kiedy to się zdarzy? – Bianca westchnęła ciężko, wznosząc oczy ku niebu. – Czasami mam ochotę podejść do nich, wyrwać im te aparaty z łap i wsadzić je głęboko w tyłki. – Audrey zachichotała cicho po słowach Bianki. Niebieskooka dziewczyna uśmiechnęła się słabo, zadowolona z tego, że przynajmniej Audrey potrafiła się śmiać w takiej sytuacji. Emilia pod tym względem była strasznie poważna.

- Chodźcie. – powiedziała nagle Emilia, wstając z ławki. – Lepiej wracajmy już do domu.

Bianca bez słowa wstała z ławki. Tylko Audrey wciąż siedziała w miejscu, przyglądając się niepewnie swoim przyjaciółkom.

- O co chodzi, Audrey? – spytała się Bianca, zerkając na drobną, niską blondynkę.

- No bo… wiecie… – zaczęła niepewnym głosem Audrey. Bianca i Emilia przyglądały się jej z uwagą, lekko zdezorientowane zachowaniem przyjaciółki. – Ja… ja tak jakby umówiłam się tu z… takim jednym chłopakiem i… – Więcej Biance nie trzeba było tłumaczyć.

- Spokojnie, Audrey. – powiedziała Bianca z małym uśmiechem na ustach. – Nie będę cię przecież zmuszała do tego, żebyś porzucała wszystkie swoje plany dla mnie. Masz własne życie; rozumiem to. Nie musisz się przecież z tego powodu czuć winna.

- Dzięki, Bianca. – odpowiedziała Audrey. Emilia tymczasem ujęła Biancę pod ramię, gotując się do odejścia. Obie dziewczyny pożegnały się z Audrey i ruszyły w swoją stronę. Zaraz za nimi pognali paparazzi, skradający się pośród krzaków niczym nieudolni wojownicy ninja; Bianca słyszała ich kroki oraz ciężkie, przerywane oddechy aż za dobrze.

Dziewczyny przeszły trzy przecznice, nim część paparazzi w końcu dała sobie spokój z śledzeniem ich. Bianca i Emilia nie planowały niczego niezwykłego – ot, po prostu wracały do domu dłuższą drogą.

- Zostało ich tylko czterech. – powiedziała nagle Emilia, odwracając się na chwilę w tył. – Obstawiam, że niedługo przynajmniej jeszcze jeden odpadnie z tego pościgu.

- Albo i nie. – odparła Bianca, wzdychając przeciągle. Myślami była już gdzie indziej.

Znów myślała o tych snach, które nawiedzały ją w nocy od dwóch ostatnich tygodni. Za każdym razem śniło jej się praktycznie to samo; ona uwięziona w płonącym pomieszczeniu, bez możliwości wydostania się na zewnątrz. I on – tak dobrze znany jej głos, próbujący się przedrzeć do niej przez te wysokie płomienie.

Bianca nie wiedziała, co te sny mogą oznaczać. Przestała rozważać nad ich znaczeniem już jakiś czas temu, gdy jasnym stało się dla niej, że owe sny szybko nie znikną. Co najwyżej mogą pogorszyć się, jeśli dziewczyna będzie zbytnio je roztrząsała.

Bianca zamrugała powiekami, odganiając te obrazy daleko od siebie. Jej wzrok przeniósł się do przodu. Dziewczyna przyglądała się mijającym ich ludziom, spieszącym się do pracy, do szkoły, na ważne spotkania… czy po prostu spieszących się gdziekolwiek. Była tak zaabsorbowana obserwowaniem ich, że w pierwszej chwili nie dostrzegła tego, co powinna. Gdy jednak jej wzrok stanął już na swoim celu, Bianca zatrzymała się gwałtownie, wstrzymując oddech.

A niech to szlag, pomyślała z panice dziewczyna, starając się kontrolować swój nieregularny oddech. Te cholerne omamy wreszcie wyszły poza cztery ściany mojej sypialni. Teraz widzę go także na jawie.

Jakieś dwadzieścia, może trzydzieści metrów od nich, po drugiej stronie ulicy, szedł Oscar. W ciemnej kurtce i ciemnych okularach, z walizką u prawej dłoni, Oscar wydawał się niemalże rzeczywisty. Bianca wiedziała jednak, że prawda jest nieco inna.

To tylko omamy… to tylko omamy. Za chwilę to wszystko zniknie.

Bianca zamknęła na chwilę powieki, licząc do dziesięciu. Gdy je z powrotem otworzyła, Oscara już tam nie było – tylko kolejni ludzie spieszący się w sobie tylko znanym celu.

- Wszystko dobrze? – Emilia pojawiła się u boku Bianki. Wyglądała na naprawdę zaniepokojoną.

Muszę teraz wyglądać jak trup. Pewnie jestem bledsza od ducha Kacperka.

- Tak… jasne. – odpowiedziała po chwili Bianca. Dziewczyna ruszyła powoli do przodu, u boku mając Emilię. Ciemnowłosa przyjaciółka Bianki odwracała się co chwilę w stronę śledzących ich fotoreporterów upewniając się, że żaden z nich nie robi im teraz zdjęć.

- Chcesz może, żebym przenocowała dzisiaj u ciebie? – To był już niemalże rytuał. Emilia i Audrey zwykły przychodzić do Bianki na noc, gdy tylko jasnym stawało się, że dziewczyna znowu zaliczy kilka nieprzespanych nocy, ponieważ koszmary przeszłości dadzą o sobie na powrót znać.

- Nie, nie trzeba, naprawdę. – zapewniła przyjaciółkę Bianca, uśmiechając się słabo. – Po prostu… po prostu muszę chyba trochę odpocząć, to wszystko.

- A co takiego tam zobaczyłaś? – Bianca długo nie odpowiadała na to pytanie. Nie chciała wyjść na wariatkę; choć, z drugiej strony, przez niektórych była już za takową uważana.

Co mogę mieć do stracenia?, spytała się samej siebie dziewczyna. Audrey i Emilia i tak już od dawna wiedzą o moich snach. Taka rzecz pewnie i tak ich nie ruszy.

- Wydawało mi się… wydawało mi się, że go tam widziałam. – Emilia zbladła nieznacznie, słysząc to. – Ale to nic, Emilia. Wiem, że to tylko były zwidy. – Bianca wciągnęła powietrze przez usta, wznosząc oczy ku niebu.

To tylko zwidy. To tylko zwidy.

On przecież nie żyje.


A zatem...pierwszy rozdział za nami :) Już wkrótce pojawi się więcej zwidów i omam Bianki odnośnie Oscara. Dziewczyna zacznie kwestionować swoją poczytalność, pewna, że traci zmysły.

Zwiastun do drugiej części jest "w trakcie produkcji", razem ze zwiastunem do opowiadania "Hunter" na temat serialu Dawno, dawno temu. Jeśli nie dopadnie mnie w tym tygodniu gigantyczny leń, to przy rozkładzie zajęć powinnam ukończyć je jeszcze w tym tygodniu - z naciskiem na ten pierwszy.

Przy okazji jeszcze jedna rzecz. Oznaczyłam to opowiadanie jako "suspense/romance" nie bez powodu. Jak na razie, przez najbliższych kilka/kilkanaście rozdziałów będziemy mieli typowy suspens/kryminał z domieszką dramatu. W późniejszych rozdziałach pojawią się jednak wątki romantyczne - mniej lub bardziej ważne dla rozwoju akcji, ale jednak się pojawią.