Nieważne jaki jest rok, jest niezbyt odległa przyszłość. Powiedzmy, że jest rok 2019. Nie obchodzi mnie sytuacja polityczna w tamtym czasie. Może Rosja dokonała kolejnych agresji na kraje nadbałtyckie. Może Ukraina przestała istnieć. Ważne ,że założyłem firmę która... stworzyła wymiar Kung Fu Pandy. Okazało się już w tym roku to możliwe. Sfinansowano mój szalony projekt a mnie już dawno temu uznano za chorego psychicznie przez hejterów. Miałem jednak najlepsze zaplecze technologiczne na świecie a to dzięki pomocy finansowej USA- budżet mojej firmy wyniósł kilka miliardów dolarów. Po co mnie tak hojnie zasponsorowano? To się okaże później.

Najlepsze superkomputery i najtęższe umysły specjalistów z różnych dziedzin pracowały przy moim niezwykłym projekcie. Miałem kanał na YouTub'ie z kilkuset tysiącami widzów. A, no i oczywiście dużo wcześniej uzyskałem wszelkie prawa od Dreamworks do użytku ich "własności intelektualnych". Nareszcie! Po wielu miesiącach karkołomnych prac w końcu się udało- stworzyłem własne uniwersum tego wirtualnego świata który mogłem zakosztować wszystkimi zmysłami- bez żadnego sprzętu który się zakłada i innych gadżetów. Po prostu, stworzyłem świat tak naturalny jak nasz.

Potęga TECHNIKI! Oczywiście nie chciałem się z tym z nikim dzielić, bo kto dzieliłby się z kimkolwiek dziełem swojego życia?! No co? Wszyscy pracownicy otrzymali solidne wynagrodzenie, entuzjaści mogą sobie poczekać, a ci którzy drwili z mojego marzenia niech się walą.

Do świata mogłem wejść, używając prototypu urządzenia podobnego wyglądem do nietypowego smartfona. Urządzenie pozwalało mi teleportować się do każdego miejsca na tamtym świecie, ale wpierw musiałem znać współrzędne miejsca,mogłem zapisać też tą pozycję na której już jestem- domyślnym ustawieniem, czyli jedynym miejscem do którego z początku mogłem się teleportować był środek wioski w Dolinie (S)Pokoju.

Tego epickiego, letniego dnia po raz pierwszy dane mi było użyć "portalu".

- Bądź ostrożny- Powiedział człowiek w białym fartuchu, mój bardzo zaufany pracownik.

- Wrócę jak tylko porozmawiam z Piątką - Odparłem obracając się za siebie. Uruchomiłem portal. Popatrzyłem w niewyraźną taflę z niewypowiedzianą ekscytacją, ale i z przerażeniem.

- "Co też oni sobie wszyscy pomyślą, gdy tam przybędę?"- Ta myśl nie dawała mi spokoju. No cóż, raz się żyje. Po to całe życie walczyłem.

Weszedłem i z rozmytego obrazu wyłoniła się ta dobrze znana nam wioska. Poczułem zapach świeższego, wilgotniejszego i cieplejszego powietrza. Oślepiło mnie słońce. Było południe. Kilku wieśniaków będących po mojej lewej- gęsi i świnie, zauważyło niezwykłego gościa, i wydało cichy okrzyk zdumienia.

- "Jest tak jak sobie wyobrażałem"-pomyślałem z dumą.

Przełamawszy swoją wrodzoną nieśmiałość podszedłem powoli do jednego z nich, i zapytałem:

- Nie mam złych zamiarów. Powiedzcie mi jak mogę się dostać do Jadeitowego Pałacu?-

Jeden gąsior odpowiedział niepewnie:

- Witaj Nieznajomy, Jadeitowy Pałac jest tam- Pokazał mi palcem, a właściwie skrzydłem, a ja obróciłem się w tamtą stronę za siebie.

- Wiesz czy będę mógł się tam dostać bez pozwolenia?-

- Ja nie wiem panie,- odparł gąsior-Mistrzowie pozwalają czasem nam zwiedzać Pałac podczas jakichś uroczystości, ale nie sądzę aby teraz mieli czas zajmować się czymś innym niż ćwiczeniami.-

- Dzięki za informacje, do widzenia! - starałem się powiedzieć uprzejmym tonem.

Dałem znać moim ludziom po drugiej stronie portalu który ciągle był otwarty, że wszystko w porządku, zamknąłem portal, i poszedłem w stronę końca ulica, gdzie zaczynały się te wielkie schody prowadzące do mojego celu.

Idąc, zerknąłem nerwowo na restaurację pana Pinga, która znajdowała się po mojej prawej, gdyż mógł być tam nasz dobrze znany Po i sporo mieszkańców, a ja nie chciałem wzbudzać zbyt dużej uwagi, przynajmniej na razie. Nie należałem bowiem do ludzi którzy dobrze znoszą presję otoczenia.

Ci wieśniacy których spotkałem na początku, ciągle się na mnie gapili i zaczęli prowadzić ożywione rozmowy, zapewne o mnie. Na szczęście w restauracji nie było pandy, więc mogłem w miarę spokojnie iść dalej. W środku zobaczyłem pana Pinga, który mnie nie zauważył, bo był zajęty gotowaniem, oraz 2 króliki odwrócone do mnie plecami. Poszedłem dalej, starając się nie zwracać uwagi na zaciekawionych moją osobą. Słychać było szepty dotyczące mnie.

- "Wiedziałem, że tak będzie. Ale przynajmniej teraz wiem, że mieszkańcy zareagowali tak jak powinni"- pomyślałem. Dotarłem do schodów, przystanąłem, zaciągnąłem się pełną piersią świeżym powietrzem i powiedziałem:

- Kraino Marzeń, nadchodzę!


Napisałem to, ponieważ już od dłuższego czasu o czymś takim często myślałem. Jest to moja pierwsza fanfikcja, bardzo proszę o konstruktywne komentarze, co wy sądzicie o całej fabule. Jeśli będzie pozytywny odzew, a przede wszystkim inspiracja i chęć, to będę kontynuował.Tak w ogóle to ten tekst w większości nie zmieniony był pisany na smartfonie. Mam nadzieję, że nie robię błędów w konstrukcji dialogów.

Nie mogę się doczekać waszych kolejnych wyświetleń!

Mogą pojawić się odwołania do memów i, ogólnie mówiąc, wytworów ludzkiej kultury. Będzie ciekawie i śmiesznie, czasem filozoficznie .
Jeśli są jakieś niejasności dotyczące tego co przeczytaliście, to pytajcie.

W następnym rozdziale Ja, jako główna postać, idę do Jadeitowego Pałacu, aby powiedzieć głównym bohaterom serialu, o tym, że są wytworami ludzkiej wyobraźni. Zanim jednak tam dojdę, będę komentował kilka rzeczy dotyczących serialu, i wyjaśniał parę technicznych spraw. Uważam, iż jest to konieczne aby fabuła mogła się rozwinąć. :)