Zapach mleka. Wełna. Ciepły, biały koc. Jasne włosy, przylepiające się wilgotnymi kosmykami do czoła. Słony, ciepły pot na twarz, szyi, ramionach. Biała piżama wymięta, jeden guzik przy koszuli wyrwany. Nieruchomy, pusty wzrok wbity w sufit.
Porusz się.
Zaciągnięte zasłony. Odległy śmiech. Dłonie nieruchome, złączone leżą na brzuchu. Koc pachnie jak wełna. Koc pachnie jak mleko. Na półce książki połyskują skórzanymi odkładkami. W każdym kącie czai się kurz.
Spójrz na mnie.
Powieki zamykają się na ułamek sekundy, oprócz oddechów, nie ma najlżejszego szmeru. Za oknem, w ogrodzie, słychać ludzi.
Mrugasz. Znowu. Siadasz i patrzysz na ścianę, przed siebie. Twoja twarz jest pusta jak niezamalowane płótno. Wstajesz, opuszczasz pokój, bawiąc się jednocześnie kosmykiem włosów. Nie ma cię.
Oddechy. Nigdzie nie ma nikogo. Małe, różnokształtne elementy znajdują swoje miejsce w drewnianej ramce. Za oknem pada deszcz.
Nie ma cię. Jest ciało, układa puzzle. Nie ma cię. Ciemne oczy są szeroko otwarte, rzadko się zamykają. Blade, chude palce przekładają małe, bladobłękitne elementy. Nie słychać nic.
Gdzieś daleko słychać zegar. Wskazówki poruszają się, odmierzając czas, jaki pozostał światu. Nie ma cię. Jesteś już stracony dla świata. Puzzle wypełniają ramkę. Zostały dwa.
Deszcz. Krople spływają po szybie. Woda płynie bardzo, bardzo powoli. Twoje oczy są wielkie, gdy obserwujesz te krople. Prawie nie oddychasz. Skorupa. Muszla. Nie mam, kogo nienawidzić.
Woda płynie. Wskazówki odmierzają, ile zostało czasu. W oddali słychać śmiech. Śmiech.
Błyskawica przecina niebo. Skorupa wzdryga się. Lata ewolucji i instynkt każą zareagować na nieoczekiwany hałas strachem. Nie boi się. Może, póki trwał ten dźwięk.
Mleko. Wełna. Sen. Ból. Ten brak reakcji prowokuje. Szeroko otwarte oczy. Brak reakcji. Zrób coś...
Grzmoty. Skorupa drży, Twoje oczy są na granicy zamknięcia się. Nie słyszysz grzmotów. Słyszysz mnie. Mój szept. Dlaczego mi odpowiadasz, skoro teraz tego już nie chcę?
Nie patrz na mnie z wyrzutem.
Mimo wszystko, wolę, aby wszystko było tak, jak jest. Bez ciebie.
