Prolog: UNFORGIVABLE WORDS
- Gdzie jest Felicity? – zapytał Oliver, wchodząc do „jaskini", jednak Diggle tylko spojrzał na niego zdziwiony.
- Byłeś u niej z trzy godziny wcześniej, w domu, prawda? – odpowiedział pytaniem, na co Queen się skrzywił, przypominając sobie tamtą rozmowę. Jeszcze nigdy nie widział Smoak tak zranionej i wściekłej na siebie samą. W głowie cały czas krążyły mu jej słowa i chociaż wiedział, że zrobił to, żeby ją chronić, czuł się winny.
- Tak, ale teraz nie mogę jej nigdzie znaleźć – oznajmił zmartwiony, bo mimo tego co jej powiedział wiedział, że dziewczyna powiedziałaby o tym co zrobi Diggle'owi.
- Jest wściekła – stwierdził ciemnoskóry, patrząc na niego, po czym kierując wzrok na ekran i uśmiechając się pod nosem – I najwyraźniej znalazła sobie pocieszenie – powiedział, na co Oliver zmarszczył brwi i spojrzał w kierunku, którym patrzył jego przyjaciel. Podszedł bliżej ekranu, jakby nie wierząc w to co widzi. Żałował tego, że nie słyszy rozmowy, jaką teraz prowadziła jego siostra z jego przyjaciółką.
xxxxxxxxxxxxx
- Czyli pomożesz mi? – zapytała Smoak, patrząc jak Thea uśmiecha się do niej ciepło. Rozejrzała się czy ktoś nie idzie, po czym pochyliła się nad ladą i wyszeptała.
- Tak – jednak za nim powiedziała cokolwiek więcej, zauważyła swojego brata, idącego w ich stronę. Urwała więc i spojrzała na niego, rzucając jedno spojrzenie swojej nowej przyjaciółce. Felicity wiedziała, że mogła jej ufać, więc tylko uniosła kąciki ust do góry i upiła łyka, ze szklanki przed nią.
- Co ty tu robisz? – zwrócił się do Felicity, jednak ona odwróciła wzrok od niego, nadal mając w głowie jego słowa, które tak bardzo ją zraniły. Jeszcze nigdy nie czuła się tak upokorzona i bezużyteczna.
- Umawiałyśmy się na krótkie wakacje – odpowiedziała za nią Thea, na co Oliver zmarszczył brwi. Teraz czuł się kompletnie skołowany, nie wiedział o co chodzi, a jedyną rzeczą jaka rzuciła mu się w oczy to Felicity, która wstała od baru.
- Jakie wakacje? – zwrócił się do siostry, tym razem nie chcąc patrzeć na Smoak.
- Takie na które nie jesteś zaproszony – oznajmiła, i chwyciła blondynkę za ramie – Nie musisz się o nas martwić, będziemy z moim tatą – uśmiechnęła się, a Felicity lekko schyliła głowę. Queen spojrzał na nią zdziwiony, po czym przełknął ślinę. Przecież razem walczyli z Malcolm'em, a teraz ona tak sobie po prostu do niego dołącza? Teraz dopiero zdał sobie sprawę jak bardzo ją zranił i zrobiłby wszystko by cofnąć swoje słowa.
Nim się obejrzał dwóch dobrze mu znanych dziewczyn, już nie było, a on stał sam.
xxxxxxxxx
- Gotowa? – spytała młoda Queen, kiedy kilka godzin później były w samolocie. Smoak zwróciła głowę w jej stronę i uśmiechnęła się, kiedy zauważyła jak bardzo jej towarzyszka jest wesoła.
- Tak – wzięła głęboki wdech i uśmiechnęła się szeroko. Mimo iż nadal czuła ogromny ból w sercu wiedziała, że teraz musi być silna. Dla siebie.
Nie mogła być ciągle ofiarą losu, a teraz miała w końcu szanse na odegranie się. Na naprawienie błędów przeszłości. Bała się, bardzo, ale wiedziała, że teraz nie ma odwrotu i, że jeśli Thea mogła stać się jedną z silniejszych, ona też może. I ta myśl podtrzymywała ją do końca. Nie było w jej głowie Oliver'a, Diggle'a, Roy'a czy Sary. Była tylko ona i Thea, razem pokonujące przeszkody, które postanowiła sama sobie postawić na drodze do celu.
A/N: Od razu zaznaczam, że nigdy nie potrafię utrzymać charakteru postaci, więc mogą się bardzo różnić od postaci w serialu. W opowiadaniu Sara żyje, a Thea jest w dobrych stosunkach ze swoim, jak się okazuje – ojcem. Rozdziały mogą się pokazywać nieregularnie, ale możecie być pewni, że na pewno dokończę to opowiadanie, nawet jeśli rozdziału nie będzie z miesiąc czy więcej, na pewno je dokończę.
