Tytuł: Widoczny
Tytuł oryginału: Visibility (link do niego w moi profilu)
Autor oryginału: Charmkeeper
Zgoda na tłumaczenie: jest

Słowo od tłumacza: To jest moje kolejne tłumaczenie, oczywiście nie porzuciłam dla niego tłumaczenia „Czarodziei z Ceres". Rozdział drugi wstawię za tydzień, kolejne będą pojawiać się co dwa, trzy tygodnie, jednak jeśli zainteresowanie będzie większe, to będę skłonna wstawiać je co tydzień. Mam nadzieję, że to cudowne opowiadanie spodoba się wam tak bardzo jak mi. Proszę komentujcie, obiecałam, że przedstawię wszystkie komentarze autorce, po tym jak je przetłumaczę.


Jestem niewidzialny! Myślałem, że przeprowadzka w nowe miejsce, nowa szkoła mogłaby mi pomóc. Naprawdę tak sądziłem. Myślałem, że jeśli znajdę się w miejscu gdzie ludzie nie mają w umysłach zakorzenionego obrazu mnie, będę mógł znaleźć przyjaciół!

Co robię źle? Uśmiecham się i przejmuję inicjatywę! Mówię do ludzi, proponuję żeby spędzili ze mną czas jeśli myślę, że będzie dobrze. Jestem ciepły i otwarty... Nawet jestem najlepszy w mojej klasie i nie chwalę się tym.

Co robię źle? Dlaczego jestem niewidoczny? Nawet nauczyciel nie wie, że tu jestem...

- Hej! Co z tobą? Ta sala powinna być pusta! Hej! - Palce zacisnęły się na blond włosach i pociągnęły Faia do pozycji siedzącej. - Hej! Co jest! Płaczesz! - Fai wpatrzył się bezmyślnie w przystojną twarz z czerwonymi oczyma, a chwilę później widok zasłoniła dłoń, która próbowała wytrzeć jego łzy.
- Co się stało?

Fai powoli pokręcił głową, jakby chciał powiedzieć, że nic złego.
- Nie gadaj bzdur! W której klasie jesteś?

- T... Tej...

- Niemożliwe, ta klasa udała się dziś na wycieczkę!

- Wiem - wyszeptał Fai. - Zapomniałem czegoś z mojej szafki, więc cofnąłem się by to wziąć, a kiedy wróciłem... oni zniknęli. Autobus i wszyscy. - Nie był nawet pewien w jaki sposób udało im się zrobić to w minutę, czy w tyle, ile zajęło mu przebiegnięcie do szafki i z powrotem ale jakoś udało im się.

- Powiedziałeś o tym komuś?

Fai wzruszył ramionami.
- Powiedziałem. Ale naprawdę nie sądzę, że mnie usłyszeli. Jakie to ma znaczenie? Mogę po prostu iść już do domu? Lekcje się skończyły? - Fai uśmiechnął się, uśmiechał się płacząc, coraz więcej łez spływało po jego twarzy.

- Hej! Nie płacz! - Czerwono oka osoba rozejrzała się po sali zanim złapała ramię Faia.
- Chodź!

- Gdzie idziemy?

- Muszę dzisiaj posprzątać, ale skaleczyłem się. Pójdziesz ze mną. Chodź.

- Ale...

- Chodź. Nie uważam nie za odpowiedź!

Chłopak ściągnął Faia z krzesła i wyprowadził go z sali, poprowadził korytarzem do wyjścia ze szkoły. Fai nie miał pojęcia dokąd idą, nawet jak chłopiec posadził go na ławce w parku dalej nie wiedział.
- Wrócę. Nie ruszaj się. Nawet na krok. - Drugi chłopiec odszedł i Fai został sam patrząc jak wieje wiatr.

Gdzie on poszedł? Zastanawiał się Fai. Czy wróci skoro powiedział, że tak zrobi? A może on też zapomni, że istnieję i zostawi mnie. Prawdopodobnie mnie zostawi. Też chciałbym się zostawić. Ostatecznie, mój własny nauczyciel zapomniał, że istnieję i pojechał beze mnie. Na pewno ten chłopak zapomni. Nawet jeśli nie chciał tego.

Ręce Faia objęły kolana kiedy pomyślał: Może powinienem sobie pójść. Wrócić do domu. Chłopak powiedział mi, żebym się nie ruszał... ale jeśli zapomniałby wrócić i nie pójdę do domu to skończę jak głupek siedząc tu całą noc...

- Trzymaj - Fai spojrzał w górę i jego oczy otworzyły się szerzej widząc czerwonookiego chłopca, który podtykał pod twarz blondyna styropianowy kubek. - Wypij to. Jest ciepłe, a na dworze jest zimno.

- Co to? - Kiedy spytał, Fai wyciągnął rękę i wziął kubek od chłopaka. To coś było ciepłe i to ciepło sprawiło, że uśmiechnął się najmniejszym ze swoich uśmiechów.

- To trutka na szczury - odpowiedział sarkastycznie chłopak i usiadł obok Faia popijając z własnego kubka. - To kakao, głupi Magu.

Fai zmarszczył brwi.
- Magu?

- Taak, Magu. Wiem, że to nie twoje imię, ale nie znam go. Według mnie, wyglądasz nie tylko na obcokrajowca, ale wyglądasz magicznie, jak mag.

- Och... Moje imię to Fai... ale nikt wcześniej nie dał mi przezwiska. To miłe.

- Taa... Tak czy owak bardziej podoba mi się mówić do ciebie Mag. Nazywam się Kurogane.

- Kuro-chan.

Kurogane spojrzał na Faia i otworzył usta by zaprotestować, ale zamknął je patrząc na blondyna siedzącego przy nim.
- Niech będzie. Pozwolę ma to. Pij swoje kakao.

Fai delikatnie uśmiechnął się kiedy przykładał kubek do ust. Ostatecznie nie jestem niewidzialny. Nawet jeśli to tylko jedna osoba... Jestem widoczny. Chłopiec uśmiechnął się lekko do swoich następnych myśli. Jeśli on byłby dziewczyną, prawdopodobnie zakochałbym się w nim, tak jak w tych wszystkich bajkach.