Niewypowiedziane...
Gdybym cię pokochała, zapewne moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej.
Nie byłoby spacerów, przy zachodzącym słońcu, bo nienawidzisz tych wszystkich romantycznych chwil, rodem z najpiękniejszych filmów.
Nie byłoby wyjść z przyjaciółmi, bo przecież Ty ich nie potrzebujesz - jesteś ponad to.
Nie byłoby rozmów przy kominku, ponieważ nie lubisz rozmawiać - twoim życiem rządzi cisza; zimna, głucha, nieprzenikniona.
Rozmawialibyśmy coraz mniej - coraz mniej byśmy o sobie wiedzieli, a z czasem ja zaczęłabym żałować, że wybrałam ciebie. Ty zacząłbyś żałować, że tak o mnie walczyłeś. Z czasem, obojętność zawładnęłaby nami i nie potrafilibyśmy zburzyć muru ciszy, który sami wznieśliśmy.
Każdy kolejny dzień, przynosiłby wielkie awantury, krzyki, moje łzy, twoją złość; oboje próbowalibyśmy od tego uciekać, wmawiać sobie, że wciąż się kochamy, że to co jest między nami jeszcze się nie wypaliło, że nie, to jeszcze nie jest koniec i zatrzymywalibyśmy każde słowo, które dołączyłoby do listy niewypowiedzianych przez nas rzeczy. Ty coraz bardziej byś się ode mnie oddalał, zamykał na całe godziny w swojej pracowni, do której ja nie miałabym wstępu, i tworzyłbyś swoje doskonałe eliksiry. Ja uciekałabym za wszelką cenę, uciekałabym od naszej obojętności, od ciszy, która wypełniłaby nasze życie. Czas sprawiłby, że przestalibyśmy się znać, zaczęłyby różnić nas poglądy - sam nie wiedziałbyś kiedy, w myślach zacząłbyś nazywać mnie brudną szlamą, ja nie wiedziałabym, kiedy to co do ciebie czułam, przestało istnieć. Ale oboje wciąż oszukiwalibyśmy się, że wszystko jest dobrze.
Z czasem, zapewne pojawiłoby się dziecko, ale to nie zmieniłoby absolutnie nic, wszystko między nami byłoby już skończone, niezależnie od tego, jak bardzo próbowalibyśmy się oszukiwać. I nie byłabym szczęśliwa. Może pewnego dnia, spotkałabym na ulicy James Pottera, który szedłby za rękę z piękną blondynką o niebieskich oczach. Może obok nich szedłby Syriusz Black - ojciec chrzestny ich syna, który będąc w Hogwarcie, zaprzyjaźniłby się z naszym dzieckiem. Może wymienilibyśmy kilka uprzejmości. Może po ich odejściu zalałabym się łzami, bo dostrzegłabym, jak wiele straciłam wybierając ciebie. Może wróciłabym do domu, a Ty spojrzałbyś na mnie obojętnie, nie przejąłbyś się rozmazanym tuszem i zaczerwionymi oczami. Wyszedłbyś zapewne, nie mówiąc nic, odwracając wzrok w drugą stronę, udawałbyś, że nie widzisz. A ja zaczęłabym płakać jeszcze bardziej, ale Ty nie przyszedłbyś, tak jak robiłeś to zawsze, gdy jeszcze byliśmy młodzi, gdy byliśmy dzieciakami, tak niecierpliwie wyczekującymi listu z Hogwartu.
Teraz widzisz dlaczego nie moglibyśmy być razem, Severusie? Widzisz dlaczego wolę siedzieć teraz w malutkim domku, w Dolinie Godryka i czekać aż przyjdzie po mnie śmierć - a przyjdzie na pewno. Naszym problemem byłaby cisza, miliony niewypowiedzianych słów i trzask drzwi, oznaczający ucieczkę. Ale nigdy się tego nie dowiesz Severusie... Ta wizja przyszłości, dołączy do miliona innych, niewypowiedzianych rzeczy. Bo przecież Ty nigdy nie miałeś odwagi o mnie zawalczyć, nie miałeś odwagi na głos wypowiedzieć co czujesz. Ja nigdy ci w tym nie pomogłam, czekałam cierpliwie, aż pewnego dnia zjawił się on, a dla niego cisza nie była problemem - pokonywał ją. I nim mogłam się zorientować, słowami zdobył moje serce, a Ty, Severusie Snape, stałeś się kolejnym niewypowiedzeniem.
