Zawsze pierwszy wstawał czerwony,
Wtedy okna w mieszkaniu otwierał,
Po chwili, do niego ten czarny docierał
I na fotelu siadał uśpiony.
Na to płomienny - "Czy chcesz coś do picia?"
Wtedy współlokator na niego się spojrzał,
Ale chyba nie zbyt wiele dojrzał,
Bowiem dalej był w sennym stanie bycia.
Widząc to powtórzył pytanie -
"Jakie byś sobie życzył śniadanie?"
W końcu wstał i podszedł do niego,
Który udawał wciąż uśpionego.
Widząc to, dalej siedział spokojnie
A kiedy drugi był już bardzo blisko
I chciał nad "śpiącym", pochylić się nisko
Złapał za ramiona go nieudolnie.
Już chciał usta otworzyć szeroko
Na co złapany, wyskoczył wysoko
"Idź lepiej, zęby w łazience umyj"
Tak też i zrobił;
Kiedy już wrócił do jadalni wspólnej,
Krzesło jedno już było zajęte,
Drugie natomiast było odsunięte.
Granatowy jednak nie usiadł na nim.
Poszedł za to, za krzesło zajęte,
"Co ty próbujesz debilu zrobić?!"
Próbować zaczął mu pałeczki odbić,
W końcu zostały mu z ręki odjęte.
Kazał mu wtedy "Aaaaa!" powiedzieć
I dalej spokojnie, przy stole siedzieć.
Ten jednak się na to nie zgodził
Już zaczął na nogi swe wstawać,
Nie będzie głupkowi karmić się dawać!
Powstrzymał go jednak, drugi jak odchodził;
Więc usiadł czerwony mimo swojej woli,
Jak ma wytrzymać w takiej niedoli?!
Choć w sumie jak karmił wesoło mu było,
Nie przyznał się jednak nigdy do tego
Zachowanie tego nie utajniło; Drugi wiedział.
