Wesołe "Shin-chan" rozległo się za plecami Midorimy. Nazbyt wesołe, nawet na dziecko słońca, jakim był Takao. Shintarou aż za dobrze znał ten ton i wiedział, co za chwilę nastąpi. Poczuł, że się nie myli, kiedy wielka, rozpędzona pacyna śniegu uderzyła go w potylicę, a lodowate strużki wody spłynęły za kołnierz. Chłopak wzdrygnął się niekontrolowanie. Bitwa na śnieżki z koszykarzem to nie przelewki, dobrze pamiętał tę lekcję ze starych, dobrych czasów Teikou. Postanowił jednak być cierpliwy.

- Takao, to niedorzeczne - skomentował zachowanie bruneta. W odpowiedzi usłyszał perlisty śmiech, a kolejna śnieżka leciała prosto między jego oczy. Uchylił się błyskawicznie, a kulka przeleciała mu nad głową. Druga lekcja z gimnazjum: nie pozostawaj biernym na otwarty atak. Pochylił się i szybko uformował dużą śniegową kulę, ustawił się jak na boisku do kosza, wyrzucił ją, a ona zakreśliła w powietrzu absurdalnie wysoką parabolę.

W tym czasie Kazunari bez trudu odsunął się kilka kroków i prawie tarzał się ze śmiechu, widząc zdezorientowanie na twarzy Midorimy, kiedy "piłka" nie trafiła do celu.

- Shin-chan, z ruchomym celem nie ma tak łatwo! - chichotał, trzymając się za brzuch. Straciwszy czujność, oberwał w sam środek czoła.

Rozgorzała naprawdę straszna bitwa. Śnieg sypał się gęsto, a krzyki, piski i śmiech bruneta niósł się po całej okolicy. Walczyli do ostatniej kropli krwi, aż na podłożu wokół każdego z nich nie pozostała nawet maleńka zaspa śniegu. W końcu, zdyszani bardziej niż po codziennym treningu, bez słowa kontynuowali przerwaną podróż do domu.

Takao bardzo nie pewnie zbliżył swoją dłoń do dłoni Midorimy, a one "przypadkiem" się zetknęły. Nie zauważył żadnej reakcji, więc tym razem zrobił to trochę nachalnej. Shintarou nadal nic nie poczuł. Czy te rumieńce na jego policzkach wywołało zimno? Kazunari postanowił nie owijać w bawełnę. Nie będzie go tu jakieś pierwsze lepsze tsundere ignorowało! Wsunął rękę w dłoń chłopaka, obawiając się konsekwencji. Jednak takowe nie nastąpiły. Przeciwnie, lodowate palce zacisnęły się na niej, a ich temperatura szybko wzrosła. Oboje czuli przyjemne ciepło bijące od splecionych palców oraz zarumienionych policzków przez całe ciało. Nie odzywali się już ani słowem, nie mogąc nic z siebie wymusić.