Rozdział 1 - Henshin! Kamen Rider Zarc przybywa!
Disclaimer: This story is mostly happen in Koihime Musou franchise and contain Kamen Rider Gaim (mostly Henshin/Finishing Attack/Form Change style) and Yu-Gi-Oh! (a Rider's Armors) parts. I don't own Yu-Gi-Oh!. I also don't own Koihime Musou, Kamen Rider Gaim and Tokumei Sentai Go-Busters. All creative rights go to rightful owners.
"HIYAH! HAH! SORYAH!"
Odgłosy dwóch shinai rozległy się, kiedy zderzyły się z jednym shinai kolegi z klasy. Ostry dźwięk zderzających się shinai wypełnił całe dojo, gdy jeden z walczących kontynuował atak, podczas gdy jego kolega starał się utrzymywać obronę, robiąc wszystko, żeby nie dać się uderzyć dwoma shinai.
Wówczas atakujący przyparł rywala do muru i wyczuł odpowiednią chwilę do ataku. Myślał, że to będzie koniec. Ale kiedy atakujący zamierzał zadać decydujący cios, rywal uderzył czubkiem shinai w żołądek przeciwnika.
"GAH!" skulił się atakujący.
"Punkt!" rzucił instruktor, podnosząc do góry białą flagę, wskazując, że rywal wygrał.
Po tym atakujący i rywal wrócili na swoje pozycje i pokłonili się, a potem sempai i drugi uczestnik się odłożyli shinai i zdjęli z siebie hełmy i płyty piersiowe. Atakujący miał około 19 lat, a jego ciemnobrązowe włosy dawały innym do myślenia, że przypominał on Isseia Hyoudou. Posiadający czerwone oczy chłopak był studentem drugiego roku uczęszczającym do Akademii St. Francesca, prywatnej uczelni która niegdyś była szkołą tylko dla dziewczyn, lecz teraz stała się koedukacyjna, choć mężczyzn w niej było dość mało.
Brązowowłosy uczeń lekko westchnął, przecierając czoło po ciężkim treningu. Właściwie był on jednym z niewielu, którzy doskonale władali podwójną bronią. "Niezły cios, Fukura–sempai." skomplementował.
"Ty też dobrze walczyłeś, Kuroki Kazakiri. Ale chciałbym cię spytać. Dlaczego walczyłeś przy użyciu dwóch shinai?" zapytał się Fukura–sempai.
"To po prostu mój styl." odparł Kuroki. "Zresztą, to trochę dziwne jest dzierżyć tylko jedną broń. To tak, jakby walczyć tylko połową swoich możliwości."
Fukura-sempai wzruszył ramionami, po czym odszedł, zostawiając Kurokiego w spokoju. Uczeń westchnął i usiadł na pobliskiej ławce. "Ugh... w tej zbroi to się można udusić." mruknął Kuroki.
"Dobra robota, wy dwoje." powiedział instruktor. "To kończy dzisiejsze ćwiczenia. Idźcie pod prysznic i miłych wakacji!"
"Arigatou, sensei." ukłonił się Kuroki.
"Hej, Kurorin!" rozległ się głos. Instruktor lekko zakaszlał, starając się stłumić chichot, a Kuroki przekręcił oczami. Tylko jedna osoba tak go nazywała. Kuroki odwrócił się i widział, jak podchodziła do niego ta owa osoba. Był w tym samym wieku co Kuroki, miał piwne oczy, nieco o kilka centymetrów wyższy, a jego czarne włosy charakteryzowała nastroszona góra.
Chociaż Dan Masato był najlepszym kumplem Kurokiego, to jednak miał dwie rzeczy, które Kuroki nie miał; jedną z nich była umiejętność do uwodzenia dziewczyn. Co prawda Kuroki też był w stanie rozmawiać z nimi, to jednak w dziedzinie uwodzenia miał dwie lewe ręce.
Zaś drugą rzeczą, która odróżniała Dana od Kurokiego, to jego absolutne zamiłowanie do tańca typu disco. Każdego dnia, kiedy szedł do szkoły, pod jego szkolnym uniformem zawsze było coś powiązanego z latami 70, że nie wspomnieć o tym, że w czasem dorzucał slang lat siedemdziesiątych do swoich zdań. Mimo takiego hobby, Dan pozostawał przyjacielem Kurokiego.
"Hej, Dan. Co słychać?" powitał Kuroki.
{Cue Theme Song: Busters Ready Go! by Shoko Fujibayashi, modified version}
Legendy Chin mówią o przybyciu czterech Heroldów z Niebios: Smoka, Obrońcy, Drapieżcy i Bestii.
(Pojawiają się cztery magiczne portale, przed którymi stoi czterech zacieniowanych ludzi. Nad każdym z nich pojawia się spektralna forma danej ich formy (Smoka: Odd-Eyes Pendulum Dragon; Obrońcy: Superheavy Samurai Benkei; Drapieżcy: RaidRaptor - Revolution Falcon; Bestii: Vision HERO Blast.)
Ich przeznaczeniem jest zjednoczyć cały kraj w obliczu zła czającego się w wymiarze Helheim.
(Nad Chinami pojawiają się czarne chmury, następnie pośród szalejącego pożaru w wiosce przechodzi armia Żywiołowych Inves.)
Świat Trzech Królestw stanie się polem bitwy między siłami dobra i zła. A ochronić go może tylko czwórka Heroldów. Heroldów znanych jako...!
(Postać Kuroki Kazakiri stoi naprzeciw armii Inves, po czym aktywuje Ziarnokłódkę Wahadłowego Smoka i zmienia się w Kamen Ridera Zarca, Smoczego Rycerza.)
Riders, Ready, Go!
{"Riders, Ready, Go~!"}
(Muzyka się zaczyna z ukazaniem Kurokiego Kazakiri, Dana Masato, Koujiego i Takuyę Kanbra biegnących przez Xizang w towarzystwie dziewczyn. Następna scena pokazuje Kamen Ridera Zarc'a wzbijającego się w przestworza)
"Subette wa ani hi kitto
{"I'm sure it all started on that day...} Scena zmienia się na ujęcie z pałacem w Xizang, przed którym Kuroki Kazakiri spogląda z determinacją na niebo, trzymając w ręku Ziarnokłódkę Różnookiego Wahadłowego Smoka. Kolejna scena pokazuje go jako Kamen Ridera Zarc'a krzyżującego Szablę Musou i Ryuken, a obserwują go Kan'u Unchou i Chouhi Yokutoku.
hajimetteita DESTINY
{...the beginning of our Destiny!} Dan Masato stoi na balkonie, spoglądając na panoramę Sou Gi, ściskając w reku Ziarnokłódkę Samuraja Benkeia. Następnie jako Kamen Rider Benkei, obserwowany przez Sousou Motoku, unosi swoją uzbrojoną prawą rękę i pięścią uderza w ziemię, tworząc szczelinę.
Bokura wa nigetari shinai
{We won't run away} Kouji Kanbra oraz jego młodszy brat Takuya Kanbra siedzą razem na drzewie w ogrodzie pałacu Son Go, spoglądając na leżące w ich rękach Ziarnokłódki Sokoła oraz Bestii. Kolejna scena ukazuje ich kolejno jako Kamen Rider Sokół w formie Rewolucji Sokoła oraz Kamen Rider Blast. Takuya, jako Blast, strzela w tarcze swoim małym Bestio-Rewolwerem jak szaleniec. Przyglądający mu się Kouji w formie Rewolucji Sokoła kręci głową, zażenowany, podczas gdy z ukrycia przyglądają im się Sonsaku Hakufu oraz Sonken.
Tomaru koto naku mirai wo mita
{We can't stop, for we've seen the future} Scena ukazuje żołnierzy z Klanu En, z Ensho, Bunshuu i Ganryou na czele, a potem Totaku w towarzystwie Choryou, Kaku i Ryofu, a na końcu Kada spoglądający w nocne niebo z determinacją.
Kokoro ga link shiteru
{Our hearts are linked...} Scena pokazuje Las Heilheim z szalejącymi Inves, a następnie ukazuje stojącego nad nimi z uśmiechem Ukitsu, a za nim trzy zacieniowane postacie, każda emanująca złowrogą aurą.
Tatakau subete no nakama to
{...with all of our comrades in battle!} Kouji leci nad Inves, rzucając na nich grad pocisków, a Takuya strzela w nich ze swojego Bestio-Rewolwera. Kolejna scena pokazuje Dana Masato jako Kamen Ridera Benkeia, który wali pięścią w ziemię, wytrącając z równowagi otaczających go Inves. Następnie Kuroki skacze do góry, krzyżując Szablę Musou oraz Ryuken, wykonując podwójne krzyżowe cięcie.
Unite! 4-2-3-1! Let's go!
{Unite! 4-2-3-1! LET'S GO!} Pojawiają się migawki ukazujące dziewczyny z Xizang, Gi, Go, En oraz Louyang. Natychmiast po tym pojawia się scena, gdzie Kuroki, Dan, Kouji i Takuya stoją, otoczeni przez Inves i Starożytnych Żołnierzy Przekładni na polu walki. Cała czwórka kiwa głowami, po czym wyjmują z kieszeni swoje Ziarnokłódki i krzyczą razem "Let's Go!", a potem transformują się w Kamen Riderów.
Riders, Ready, Go! Kono ketsul unbreakable
{Riders, Ready, Go~! Our determination is unbreakable!} Kuroki jako Kamen Rider Zarc naciera na przeciwników, machając swoim mieczem i w błyskawicznym tempie zmienia się w Formę Skrzydła, Formę Rebelii, a na końcu w Formę Jadu. Za jego plecami Kan'u Unchou i Chouhi Yokutoku odpierają atak przeciwnika swoim Księżycowym Ostrzem Zielonego Smoka oraz Włócznią Żmii. Następnie, w towarzystwie Sousou, Dan jako Kamen Rider Benkei używa uzbrojonych rękawic do obrony, by potem zakręcić nad swoją głową Włócznią Benkeia i wbić ją w ziemi, w wyniku czego z ziemi wyłaniają się kolce z energii, które wbijają się w przeciwników.
Ai suru sekai ni fusei na access yurusanai ze
{We won't allow unauthorized access to our beloved world!} Kouji jako Kamen Rider Sokół w formie Rewolucji leci wysoko w górę, po czym zszyła na wrogów grad pocisków ze swoich ukrytych luf na swoich mechanicznych skrzydłach, podczas gdy Takuya, broniąc Sonken jako Kamen Rider Blast, sięga po swój Bestio-Rewolwer i strzałami wycina w pień tuzin Inves. Następna scena ukazuje Kamen Ridera Zarca, pozującego przed wioską Xizang, a nad nim nagle pojawiają się trzy zacieniowane postacie, najprawdopodobniej jego wzmocnione formy.
Target Lock On~! Ima sugu shutsudou! It's Henshin Time!
{Target Lock On! Moving out now! It's Henshin Time!} Czterech Kamen Riderów i kobiety walczą z otaczającymi ich Inves, kiedy nagle Kuroki zauważa znajdującego się w oddali Saji'ego, sprawcę tego całego zamieszania. Wściekły, rusza na niego, otoczony tajemniczą czarną aurą. Saji się uśmiecha i wyjmuje z płaszcza Ziarnokłódkę, chociaż blask słońca zasłania obraz Ziarnokłódki. Następuje błysk światła i na miejscu Saji'ego stoi tajemniczy Kamen Rider z czerwono-czarną aurą. Tajemniczy Kamen Rider unosi swoją broń i kontruje atak Kurokiego, wyzwalając jasną energię.
Tobikome kiki no saizensen
{Plunge into very midst of danger!} Kuroki, Dan, Kouji i Takuya w towarzystwie Kan'u, Sousou i Sonsaku spoglądają na krajobraz Chin ze szczytu góry, a na niebie pojawiają się migawki ich wspólnych przygód. Spoglądają na siebie i się uśmiechają.
VICTORY kanryou! Kamen Raida Zaaku!
{Victory complete! Kamen Rider Zarc!} Scena zmienia krajobraz Chin na Xizang, gdzie Kuroki, Dan, Kouji i Takuya stoją przed bramą miasta wraz z Kan'u i Chouhi z uśmiechem na twarzach. Wówczas z góry i z dołu sceny pojawiają się części bramy, które po połączeniu tworzą obraz czterech smoków: czerwonego, czarnego, zielono-niebieskiego i fioletowego. Potem na bramie pojawia się tytuł "Kamen Rider Zarc: Destiny of Three Kingdoms", kończąc sekwencję openingu.
"Co tam słychać, brachu? Skończyłeś ćwiczyć?"
"Tak, właśnie skończyliśmy." odpowiedział Kuroki. "Co jest?"
"Jestem tu, aby cię odebrać."
"Hę? Odebrać na co?"
"Co? Nie pamiętasz?" spytał się Dan.
"Chwila, czy ja miałem jakieś plany z tobą?"
"No oczywiście, ziom!" wypalił Dan. "Mieliśmy udać się na tą chińską wystawę w muzeum nieopodal kampusu i zrobić raport na temat wystawy podczas tych wakacji!"
"Raport?" zapytał się Kuroki, zdziwiony, dopóki nagle go oświeciło, o czym mówił Dan. "Ooohh, ten raport." uświadomił sobie. Nieopodal ich szkoły zbudowano muzeum historii chińskiej, więc ich przewodniczący rady szkolnej nakazał spisanie raportu o niej. Dla Kurokiego historia była jego ulubionym przedmiotem, ale fakt, że akurat podczas wakacji trzeba było napisać, lekko zdmuchnął pozytywny nastrój.
"Oh, więc teraz to sobie przypomniałeś." przekręcił oczami Dan.
"Tak, tak, tak, rozumiem." pomachał ręką Kuroki. "Ale czemu teraz? Mamy całe wakacje, żeby sprawdzić muzeum."
"To prawda, ale jeśli teraz się tym zajmiemy, będziemy mieć całe wakacje dla naszego Klubu Miłośników Tokusatsu." wyjaśnił Dan.
"Tak, to prawda." zgodził się Kuroki. On i Dan byli częścią założonego w Akademii klubu razem z dwoma innymi członkami. To był Klub Miłośników Tokusatsu, co każdy piątek po szkole ekipa się spotykała, żeby porozmawiać o nowinkach związanych z Kamen Rider oraz Super Sentai. Ale teraz, kiedy nastąpiły wakacje, mogli się teraz spotykać niemal codziennie.
"W porządku, masz mnie. Pozwól mi się tylko przebrać, a potem możemy iść."
"Luzik, do zobaczenia." uśmiechnął się Dan, przybijając z Kuroki'm żółwika.
Odziany w uniform Akademii St. Francesca, Kuroki wraz z Danem szli korytarzem, mijając dziewczyny. Dan, jako przyjacielski disco-fanatyk i magnes na dziewczyny w jednym, pomachał, uśmiechał się i nawet serwując 'palcowy pistolet' w stronę dziewczyn, na co te się rumieniły i nieśmiało do niego machały, a nawet jedna z nich nawet 'padła' na podłogę po 'strzale'. Zaś co do Kurokiego to raczej było na odwrót: to raczej on się rumienił, a dziewczyny chichotały.
Dan z westchnieniem złapał Kurokiego za kołnierz. "Kurorin, trzeba naprawdę popracować nad twoją nieśmiałością."
Kuroki rzucił swojemu przyjacielowi zirytowane spojrzenie. "Po pierwsze, przestań mnie nazywać per 'Kurorin'. I po drugie: dlaczego? Jestem w porządku, będąc tym, kim obecnie jestem."
Dan spojrzał na swojego kumpla z niedowierzaniem. "Ziom, pogięło cię? Czy ty wiesz, gdzie uczęszczasz? Do St. Francesca, gdzie jest zatrzęsienie różnych dziewczyn! Musisz tylko podejść do ślicznotki! Bądź dla niej miły, pochleb jej; zapytaj się o jej numer telefonu lub o adres e-mailowy i bum! Możesz spokojnie iść na randkę!"
"Mówisz z doświadczenia, co?" mruknął Kuroki, składając ręce.
"Jak fakt, że tu stoję!" odpowiedział z dumą, na co Kuroki westchnął. St. Francesca wcześniej była prywatną szkołą dla dziewczyn, lecz kilka lat temu zmieniono politykę przyjmowania uczniów i od tamtej pory pozwalano chłopcom na uczęszczanie tutaj. Ale nawet mimo czasu, różnica między chłopcami a dziewczynami była duża, gdyż uczennice znaczenie przewyższały chłopców liczebnością.
Kuroki miał pewne podejrzenia, że Dan wybrał tą szkołę głównie ze względu na ogromną liczbę uczęszczających dziewczyn. Mógł się mylić, gdyż oferowana tam edukacja też była na dobrym poziomie. Myśli Kurokiego zaczęły krążyć wokół pewnej postaci z Kamen Rider Kiva, Otoyi Kurenai. Casanova jego kalibru tylko podziwiał piękno dziewczyn i z łatwością był w stanie je uwieść; a skończyło się na tym iż skończył z dziewczyną, która nie tak łatwo dała się uwieść jego urokowi. Kurokiego zastanawiało, czy przypadkiem Dan nie zaczynać podążać śladami Otoyi.
Mimo swojego nieśmiałego charakteru, Kuroki cieszył się byciem tym, kim obecnie jest. Co prawda posiadanie dziewczyny byłoby ciekawym pomysłem, lecz on wolał cieszyć się swoim życiem. Z pewnością niektórzy by go nazywali nerdem, lecz dla niego Kamen Rider to jego konik.
"Joł! Kuro–kun! Dan–kun!" rozległ się głos, na co Kuroki i Dan odwrócili się. Ten głos należał do jednego z dwóch innych członków Klubu Miłośników Tokusatsu: braci Kanbra. Jednego z nich, mającego 19 lat i niemal równego wysokością Kurokiego, charakteryzowały go rozczochrane blond włosy związane w koński ogon i ciemnozielone oczy. Miał jasną karnację skóry, a jego ciało było gibkie i zwinne. Tak jak Kuroki i Dan, nosił ten sam szkolny mundur, lecz miał go rozpięty i ukazywał szarą koszulkę z obrazkiem trzech linii, przypominających ślady pazurów tygrysa. Druga osoba, wyższa o kilka centymetrów, miała czarne kolczaste włosy oraz piwne oczy z mieszanką zieleni i brązu. Kolor skóry taki sam jak u jego brata, lecz jego budowa była bardziej muskularna i silna, ale mniej zwinna. Tak jak jego młodszy brat, też nosił uniform szkolny, rozpięty, odsłaniając czarną koszulkę z motywem metalowego sokoła.
Takuya Kanbra oraz Kouji Kanbra. Takuya był młodszy, pełnym energii lekkoduchem, podczas gdy jego starszy brat Kouji miał spokojny i poważny charakter. Na marginesie, Takuya był zapalonym fanem Kamen Rider oraz graczem wideo, podczas gdy Kouji był dawnym członkiem klubu Kendo, ale zdecydował zrezygnować na rzecz skupienia się nad uczeniem się. Kurokiego zawsze zastanawiało, czy oni naprawdę byli rodzeństwem, biorąc pod uwagę ich przeciwne osobowości.
"Witaj, Kouji-sempai! Siemasz, Takuya." przywitał się Kuroki.
"Witaj, Kuroki–kun, Dan–kun." odpowiedział Kouji z potwierdzającym skinieniem głowy. "Jak miło was spotkać. Ruszacie do muzeum?"
"Oczywiście, sempai. Im szybciej napiszemy raport o chińskiej wystawie, to więcej czasu będziemy mieć dla naszego klubiku." odparł Dan z uśmiechem.
"Lajtowo! Całe wakacje dla naszego klubu! Aż mnie ekscytacja rozpiera!" powiedział Takuya.
"Czyż nie?"
"Najpierw obowiązki, potem przyjemność." skomentował Kouji. "Dlaczego nie pójdziemy tam wszyscy razem? Możemy porównać nasze notatki i uzupełnić raport znacznie szybciej."
"Racja, sempai. Ruszajmy."
Tym samym cała grupka ruszyła do muzeum. W miarę, jak się do niego zbliżali, czwórka ludzi zajęła sobie czas, rozmawiając o swojej ulubionej serii. Nawet Kouji wrzucił swoje dwa grosze do rozmowy, mimo bycia nieśmiałym w byciu fanem Kamen Rider. Takuya parsknął śmiechem, uważając swojego brata za tsundere, przez co oberwał w głowę. Dla tych, którzy nie wiedzieli, Kouji był jednym z najsilniejszych Kendoka w klubie Kendo i zyskał przydomek 'Jednoręki Ko-Joe'. Takuya, oczywiście, miał nieprzyjemność doświadczać prawdziwego znaczenia tego przydomka.
Już byli przed drzwiami głównymi, kiedy nagle drzwi się otworzyły. Z muzeum wyszedł inny uczeń, z którym Kuroki przypadkowo zderzył się ramieniem.
"Oh, przepraszam!" powiedział Kuroki. Odpowiedzią było zirytowane mruknięcie człowieka, którzy odszedł.
"Kurna, co z nim? Wstał dziś lewą nogą albo coś?" spytał się Dan, zirytowany nastawieniem studenta.
"Co za buc. Mam nadzieję, że już nigdy go nie zobaczymy." mruknął Takuya. Jednakże Kuroki lekko zerknął na odchodzącego ucznia. Coś w nim było nie w porządku. Jak na kogoś w jego wieku, jego ciało było umięśnione. Wyglądało, jakby trenował w sztuce walki albo przeszedł przez wyczerpujący trening. Kuroki też trenował, ale z pewnością już dawno by rozpoznał tego umięśnionego człowieka.
"Kuroki–kun? W porządku?" spytał się Kouji, wyrywając kolegę z zamyślenia.
"Tak, to nic, Sempai." odpowiedział Kuroki, lekko zmieszany.
"Hej, Kurorin." szepnął Takuya. "Czyżbyś planował wejść do innego teamu?"
Kuroki'emu zajęło kilka sekund, żeby zrozumiał to, co Takuya miał na myśli. "CO?! Co cię przekonało do tego wniosku?!"
"Spokojnie, jeśli planujesz przejść do innej ekipy, to nie ma sprawy! Będę cię wspierać, żeby nie wiem co, Kurorin!"
Brązowowłosy student westchnął, starając się trzymać nerwy na wodzy. "Ngh... tyle razy mówiłem, że nie nazywam się 'Kurorin'. A po za tym, co cię tak przekonało, że zamierzam przejść do innej drużyny, co?"
"Dlatego, że spojrzałeś tak intensywnie na tego kolesia." odpowiedział Takuya niewinnym wzrokiem.
"Może powinieneś przestać go tak mocno walić w głowę, Kouji–sempai. Chyba do reszty stracił już swoje szare komórki." rzekł Dan.
"A może powinienem mu przywalić mocniej, żeby w ogóle zaczął używać mózgu." mruknął Kouji.
"No weź, braciszku! Ja tylko się droczę z Kurorin dla zabawy! Nie przywalisz mi, prawda?" zaprotestował Takuya, lecz spojrzenie na twarz jego brata mówiło coś innego. "Uh... ty na serio. Prawda?"
"Prawda."
*BAM!*
To się wydarzyło tak szybko. Po sekundzie można było zauważyć dym wydobywający z głowy Takuyi, podczas gdy Kouji odszedł z rękami w kieszeniach. Po chwili zerknął za siebie.
"Kuroki–kun, Dan–kun, pośpieszcie się. Mamy dużo notatek do zrobienia."
Parę minut później otwarto nową chińską wystawę dla ludzi, a Kuroki był bardzo zainteresowany tym, co tu było. Usłyszał, iż artefakty pochodziły z czasów Dynastii Han.
Ulubioną erą Kazakiri'ego była era Trzech Królestw. Często czytał o niej w bibliotece i nie mógł nie podziwiać postaci z tamtej epoki, które walczyły żeby zjednoczyć Chiny pod ich sztandarem dla swoich ambicji. Niektórzy robili to z dumy, a inni dla pokoju. Kuroki zauważył dużo podobieństw między tym, a serią Kamen Rider Gaim. W obydwóch przypadkach były różne frakcje walczące ze sobą i miały motyw Sengoku.
"A–le czad! Spójrzcie na te wszystkie artefakty." zagwizdał z podziwem Dan. "Jestem pod wrażeniem, że zdołali je tu przenieść w jednym kawałku, i to w krótkim czasie."
"No, bez żartów. Że nie wspomnieć, że te wszystkie artefakty to prawdziwe autentyki." dodał Kuroki.
"Chciałbym zobaczyć, czy jest tu coś o Sousou. Słyszałem, że był hardkorowy."
"Hardkorowy? W jakim sensie?"
"Położył fundamenty pod to, co miało się stać państwem Cao Wei, więc po jego śmierci został uhonorowany tytułem "Cesarz Wu Wei". Był też chwalony jako błyskotliwy władca i geniusz wojskowy."
"Powinieneś być ekspertem, skoro historia to twój konik. Szczególnie, gdyż te artefakty pochodzą z Dynastii Han podczas epoki Trzech Królestw." przytaknął Takuya.
"Tak, tak, tak, nieważne." machnął Kuroki, robiąc notatki i spoglądając na różnorodne antyki. Jego oczy wpatrywały się i analizowały Księżycowe Ostrze Zielonego Smoka należące do Niepokonanego Boga Wojny Kan'u Unchou, Włócznię Żmii Chouhi Yokutoku, że nie wspomnieć o Przebijaczu Niebios niesławnego zdradzieckiego generała, Ryofu Housen. Jako fanatyk historii, Kuroki napisał szczegółową historię o broni oraz ich właścicieli. Jego zainteresowaniu nie umknął też łańcuchowy cep przypominający Kendamę z ogromną kolczastą kulą, czy też zestaw kolorowych masek motyli. Kouji znów musiał przyłożyć swojemu bratu, kiedy ten powoli zaczął narzekać na nudę, mimo iż udało się już opisać połowę wystawy.
Kuroki zignorował to i kontynuował pisanie raportu, kiedy kątem oka wychwycił pewną osobę. Był to uczeń sprzed kilku godzin. Tym razem Kuroki mógł się bliżej przyjrzeć osobnikowi. Miał on jasnobrązowe włosy i fioletowe oczy. Jego postawa była atletyczna i, mimo bycia dosyć zrelaksowanym, strzeżona. Stał przed gablotą, w której było lustro z brązu.
"To ten koleżka, co wyszedł..." mruknął Kuroki.
Dan spojrzał na faceta i zmarszczył brwi. "Te, racja. Co go tu przywiodło?"
"Nie wiem. Czy ktoś już wcześniej go widział?"
Takuya już miał zamiar palnąć żart o orientacji Kurokiego, kiedy Kouji łypnął wzrokiem na brata. "Cicho. Nie sądzę, bym go wcześniej widział."
"Taa… też go sobie nie przypominam. Może to ktoś nowy?" dodał Takuya, drapiąc się po włosach.
"A może to uczeń z wymiany, o którym wcześniej nie słyszeliśmy." powiedział Dan.
"Hmm... z pewnością bym go znał dawno temu, skoro jest taki silny..."
Dan i Takuya spojrzeli na Kurokiego, zdziwieni. "Hę? Jak to rozpoznałeś, Kuroki?"
"Dobry wojownik potrafi rozpoznać osobę po jej posturze." odpowiedział Souji, przyglądając się osobnikowi. "Teraz rozumiem, czemu Kuroki-kun jest nieufny wobec niego. Jest silny, nawet za bardzo jak na zwykłego ucznia liceum."
"Racja. Jest bardzo napakowany, nawet jak na nastolatka.." skinął głową Kuroki. "Jego postawa nie pokazuje żadnych odsłonięć, nawet kiedy jest wyluzowany jak teraz."
"Wreszcie..." powiedział tajemniczo mężczyzna, nieświadomy podsłuchiwaczy. "W końcu zmienię bieg parowozu dziejów..."
"Parowozu dziejów? O czym on bredzi?" zdziwił się Takuya.
"Sam nie wiem. Coś wisi w powietrzu." mruknął Kouji.
"Nie podoba mi się jego ton." zmarszczył brwi Dan.
"Co?" spytał się Takuya. "Gdzie? Jak?"
"Kurorin chyba chce powiedzieć, że ma złe przeczucia wobec tego kolesia."
"Powinniśmy mieć na niego oko. Nie podoba mi się, jak wielką uwagę zwraca na lustro." powiedział Kouji.
"Uhm, dobra. Teraz to już całkiem się pogubiłem." powiedział Takuya, zbity z tropu.
"Chodzi o to, że ten facet może nie być uczniem. Może się zamaskował jako student, żeby tylko wykorzystać nadarzającą się okazję." zaalarmował Dan. "To chyba złodziej."
Takuya spojrzał, zaniepokojony, na tajemniczego osobnika. "Uhm... czy nie powinniśmy wezwać ochronę?"
Kuroki potrząsnął głową. "Nie, zbyt ryzykowne. Ochroniarze nie wystarczą, by go powstrzymać. Zdecydowanie zbyt silny."
"Kuroki–kun ma rację. Proponuję udawać, że nic się nie stało i skończyć ten raport." zasugerował Kouji.
Dan skinął głową na propozycję Kouji'ego, nim ostatni raz zerknął na podejrzanego złodzieja. "Wychodzi na to, że gościowi również się nie śpieszy. Prawdopodobnie poczeka na zamknięcie muzeum, a potem wykona swój ruch."
"Więc mamy na razie go zostawić?" zapytał się Takuya.
"To najlepsze, co teraz możemy zrobić. Chodźcie, mamy jeszcze trochę pracy."
"Racja." przytaknął Kouji.
"Oki doki." zgodził się Takuya. Tym samym czwórka ludzi zostawiła 'studenta' samego, by kontynuować pisanie raportu. Tylko Kuroki jeszcze raz zerknął zza siebie na osobnika.
"Nie wiem, co ten koleś kombinuje." pomyślał Kuroki. "Ale cokolwiek to jest, na bank będzie wielki bałagan..."
Po zebraniu wszystkich notatek, Kuroki, Dan, Kouji i Takuya opuścili muzeum, po czym wrócili do swoich akademików i porównywali swoje notatki w celu napisania raportu o chińskiej wystawie. Po podjętej decyzji, każdy z nich zaczął pisać raport o trzech frakcjach, które rządziły podczas epoki Trzech Królestw. Kuroki zajął się pisaniem raportu o frakcji Shu (Shoku), Kouji oraz Takuya pisali o Wú (Go), podczas gdy Dan wybrał Wèi (Gi).
Godzinę później po rozpoczęciu pisania raportu, Kuroki zerknął zegar. Wskazywał 20:00, akurat wtedy zamykano muzeum. Kiedy tylko myśli o muzeum zagościły w głowie Kurokiego, od razu przypomniał sobie o tajemniczym studencie. Ilekroć spoglądał na okno, tym bardziej czuł się nieswojo. Mężczyzna mógł już być gotowy zrealizować swój plan.
"Kuro–kun? Wszystko ok?" spytał się Takuya.
"...nasz koleżka pewnie wciąż tam jest."
"Dalej cię to niepokoi?" zdziwił się Dan.
"Tak. Myślałem, że to tylko paranoja, ale teraz..."
Przez chwilę w pokoju zapadła cisza, nim Dan przemówił. "To może zrobimy mały wypad?"
"Muszę się zgodzić z Kurokim. Ten osobnik jakoś nie daje mi spokoju. Jeśli rzeczywiście jest złodziejem, to trzeba go zatrzymać, nim ucieknie."
"Racja. Jestem ekspertem w Kenpo, Dan ma czarny pas Karateki, a Kouji i Kurorin mają doświadczenie w Kendo. Nasza czwórka powinna poradzić sobie z jednym kolesiem." odparł Takuya.
"Hai. Pora odwiedzić naszego pana tajemniczego." powiedział Dan.
Minęło kilka minut, kiedy przed wejściem do muzeum stała czwórka studentów. Kuroki i Kouji byli uzbrojeni w bokken (dwa w przypadku Kurokiego), gotowi na każdy ruch złodzieja.
"Wygląda na to, że to już wszyscy." powiedział Dan.
"Tak..." odpowiedział Kuroki, po czym spojrzał na Takuyę i jego plecak. "Takuya... co ty masz w torbie?"
"W mojej torbie? Ehm, no..." jęknął Takuya.
Kuroki nie zwlekał na czekanie na odpowiedź, bo od razu wziął torbę Takuyi i obejrzał jej zawartość. Na jego twarzy malowało zdumienie zmieszane z zażenowaniem. "Takuya... po kiego licha zabrałeś Napędy Sengoku, Ziarnokłódki i resztę sprzętu serii Gaim?"
"No... po prostu je wziąłem."
Kuroki zakrył swoją twarz dłonią, starając się trzymać nerwy na wodzy, po czym syknął na pustogłowego przyjaciela, starając się nie hałasować. "Takuya, ty durniu! To są zabawki, pamiętasz?! Nie będziemy mieli żadnego pożytku z nich w tej walce!"
Takuya już miał zamiar coś powiedzieć, kiedy Kouji coś zauważył. "Cisza! Słyszę czyjeś kroki. Schowajmy się!"
Kuroki, Dan i Takuya skinęli głowami gdy schowali się za krzakami. Przeczekali kilka sekund, kiedy drzwi do muzeum lekko się otworzyły, ukazując złodzieja. Miał na sobie teraz czarny płaszcz, pod którym pojawił się mały błysk, wskazujący na lustro z brązu. "W końcu... teraz nic mnie nie powstrzyma."
"MY cię powstrzymamy!" rozległ się głos, zaskakując złodzieja. Osobnik się rozejrzał i zauważył jak czterech ludzi zablokowało mu drogę.
"Stój, złoczyńco!" rzucił Takuya.
"Dokąd się wybierasz?!" dodał Dan.
"Co ty kombinujesz?!" powiedział Kuroki.
"I do czego jest ci potrzebne to lustro?" spytał się Kouji. Nastolatek tylko łypnął na nas wzrokiem ukazującym irytację i pogardę.
"Hrr... Coście za jedni? Czego chcecie?" warknął 'student'.
"To my jesteśmy tu od pytania!" rzucił Kuroki. "Wiedziałem, że jest w tobie coś podejrzanego! Założę się, że nawet nie chodzisz do Akademii St. Francesca!"
"I co z tego?"
"Nie udawaj mi tu! Dobrze wiemy, co tu robisz!" warknął Dan.
"Przyznaję, twoje przebranie jest dobre, ale popełniłeś pewien błąd." powiedział Kouji ze spokojem, zaciskając w ręce shinai. "St. Francesca nie ma zbyt dużo uczniów płci męskiej, a taki nieznajomy jak ty bardzo się wyróżnia."
"Do czego zmierzasz?" spytał się nastolatek, zdenerwowany.
"Zmierzamy do tego, złodziejaszku, że masz coś, co nie należy do ciebie!" wypalił Takuya.
Nastolatek spojrzał na każdego z nich, zanim powiedział, "Wiec wy wszyscy zamierzacie wejść mi w drogę?"
"Tak, zamierzamy!" odparł Kuroki. Nastolatek spojrzał na niego i wówczas Kuroki zaczął wyczuwać, jak by powietrze wokół złodzieja się zmieniło. Uczucie było jak wąż co powoli się rozwijał, by w dowolnym momencie uderzyć na ofiarę.
"W takim razie... gińcie."
*SWOOSH! WHOOSH! SWOOSH!*
To było szybkie, nawet za szybkie dla przeciętnego oka. W jednej chwili złodziej stał w miejscu, a potem nagle zjawił się przed Kurokim i uderzył pięścią. Kuroki na szczęście szybko zareagował i podniósł ręce do obrony, ale i tak został zepchnięty w krzaki.
"Heh, heh, heh... mocny cios, nie ma co..." wydyszał Kuroki.
"Kuroki! Brachu, żyjesz!?" spytał się Dan, zdumiony szybkością i siłą złodzieja.
"W porządku! Uważajcie, ten koleś jest na zupełnie innym poziomie!"
"Zobaczymy, jak sobie z TYM poradzi! HAAAAAH!" rzucił Takuya, zasypując przeciwnika gradem ciosów i kopnięć. Dan potem dołączył do walki, zamierzając wykorzystać lewy sierpowy. Tajemniczy nastolatek wówczas jedną ręką zablokował cios Dana, a drugą złapał nogę Takuyi, zaskakując ich.
"Uh-oh..."
"Nieźle, ale w dziedzinie walki to ja was przewyższam!" warknął złodziej, po czym przekręcił ręką trzymającą nogę Takuyi. Młodszy brat Kouji'ego jęknął, kiedy nagle całe jego ciało zawirowało i wylądował twarzą na chodnik. Dan, zdumiony, nie miał czasu zareagować, gdyż złodziej lewym prostym uderzył go w pierś, również wysyłając go w krzaki. Kouji zaszarżował na przeciwnika, unosząc shinai do ciosu. Już była o włos od celu, ale nie dane było jej dotknąć celu kiedy nastolatek złapał shinai jedną ręką. Kouji patrzył, jak jego przeciwnik się uśmiecha i nagłym ruchem uderza go kolanem w brzuch.
"Ughh!" przeklął Kouji.
"Heh, shinai? Shinai to ja sobie zęby czyszczę!" rzekł złodziej, dwoma rękoma łamiąc shinai na pół. Już miał zamiar jeszcze raz kopnął Kouji'ego, kiedy Kuroki szybkim ruchem wykonał wykop nogą. Tajemniczy nastolatek lekko się zawahał, odsuwając się kilka kroków od Takuyi i Kouji'ego. Spojrzał na Kurokiego. "Hehe... nieźle."
"Wierz mi, nie widziałeś jeszcze wszystkiego!" powiedział Kuroki, kiedy Kouji wstał i ponownie zaatakował przeciwnika. Mimo, iż jego shinai było złamane, i tak wciąż mogło być użyteczne. Podczas gdy Kuroki polegał na szybkości, Kouji polegał na sile, i nawet ze złamanym shinai mógł dalej walczyć. Złodziej szybko uniknął uderzenia shinai i się cofnął, tylko żeby oberwać w plecy przez Dana i jego nogę. Sfrustrowany, błyskawicznie złapał jego rękę i przerzucił Dana nad siebie, wysyłając go na chodnik. Dan jęknął, ściskając zęby.
"Dan! Żyjesz?!" krzyknął Kuroki, gdy Takuya wstał i ponownie ruszył na złodzieja, zasypując go jeszcze raz gradem ciosów.
"Urh... spoko, wciąż w jednym kawałku..." odpowiedział Dan, masując głowę. "Na wszystkie klasyczne afro, ten koleś wali mocniej niż mój wujek podczas sparingu!"
Tajemniczy nastolatek wykonał kilka salt do tyłu, żeby się cofnąć przed szarżą Takuyi. Z niespotykaną gracją wylądował na nogach i przyjął postawę kenpo, gardząc wzrokiem Kurokiego i jego przyjaciół. "Lepiej stąd odejdźcie. To was nie dotyczy."
"Słyszeliście to? Mówi, że to nas nie dotyczy!" zażartował sarkastycznie Takuya.
"Skradłeś coś, co nie należy do ciebie!" dodał Kuroki.
"A my próbujemy wyrwać to lustro z twoich zimnych, brudnych rąk!" powiedział Kouji.
"Pokonamy cię i zabierzemy cię do glin!" rzekł Dan.
"Hmph... więc wolicie stać na mojej drodze." powiedział tajemniczy nastolatek. "W takim razie dobrze... zabiję całą waszą czwórkę. Bez klucza do portalu, historia nigdy nie ulegnie zmianie i wszystko się tu skończy."
"Co? Zmiana historii?" sapnął Dan, zaniepokojonym zdaniem złodzieja.
"O czym ty bredzisz?!" zmarszczył brwi Kuroki.
"Koniec rozmowy... GIŃ!" warknął złodziej, po czym ruszył prosto na Kurokiego, zdumionego nagłym wzrostem szybkości. Miał trudności, próbując uniknąć wściekłych kopnięć złodzieja, każde wymierzone w punkty witalne.
"Jejku, ten gostek walczy z taką zaciekłością jak Orochimaru." powiedział Takuya, zszokowany.
"Czysta, nieokiełznana siła... skąd on ma jej tyle?" zastanowił się Dan.
"Mniejsza o to! Musimy wspomóc Kurokiego!" żachnął Kouji, ruszając na złodzieja, jednak nie dane mu było zadać cios, kiedy złodziej, pchnięty przez Kurokiego, wpadł na niego. "Ouch!"
"Ty...!" warknął nastolatek, wstając i ponownie atakując Kurokiego. Lecz tym razem jego przeciwnik był przygotowany na atak; schylił się, unikając spotkania z pięścią, zakręcił shinai i uderzył złodzieja prosto w twarz. Jednakże, impet ataku również wytrącił lustro do góry.
"Niech to! Lustro!" ostrzegł Kouji, starając złapać lustro.
"Uh-oh! Niedobrze!" wrzasnął Dan, również chcąc złapać lustro.
"Kuro–kun no baka! Jeśli to lustro pęknie, będzie krucho!" powiedział Takuya.
"Mniejsza o to! Łap to lustro!" rzucił Kuroki, biegnąc ku spadającemu lustru.
"O nie! Lustro jest moje!" krzyknął nastolatek, również goniąc po lustro. Lecz nim ktokolwiek zdołał je dotknąć, lustro się rozbiło o kamienny chodnik koło torby z sprzętem serii Gaim.
"No nie!" jęknął Kuroki, zatrzymując się.
"Lustro pękło!" dodał Dan.
"Kuro–kun, wpadłeś w tarapaty!" skomentował Takuya.
"Takuya, weź się już przymknij!" burknął Kouji.
"Huhh... jak śmieliście rozbić lustro...?" warknął nastolatek, patrząc na Kurokiego. "JAK ŚMIELIŚCIE!?"
*POW!*
Kuroki rozszerzył oczy z szoku, kaszląc krwią. Tajemniczy osobnik zdrowo uderzył go w brzuch.
"KUROKIN/KURORIN/KURO–KUN!"
Kuroki kurczowo trzymał się swojego brzucha, kiedy odłamki lustra niespodziewanie zaczęły emitować oślepiające światło.
"Ej! Co, do licha!?" krzyknął Dan.
"Czy to powinno to robić!?" spytał Się Takuya, starając się zasłonić oczy.
"Co się tu dzieje!?" zażądał Kouji.
Złodziej warknął, wkurzony. "I znowu się zaczyna... nic tego już nie powstrzyma! Koło już zostało wprawione w ruch! Teraz, za swoją bezmyślną interwencję, na własne oczy ujrzycie prawdę tego świata!"
"O-O czym ty mówisz!?" krzyknął Kuroki, nim oślepiająca biel całkowicie pochłonęła całą piątkę ludzi: Kurokiego, Kouji'ego, Dana, Takuyę oraz tajemniczego złodzieja.
"Woaah!" krzyknął Kuroki, gwałtownie wstając, nim ból powstrzymał go przed zrobieniem czegoś głupiego. "Ooh... co mnie walnęło..." mruknął nastolatek, uspokajając, po czym rozejrzał się dookoła. Po mimo bólu, jego umysł starał się pracować, oceniając otoczenie. Po chwili zaczął rozumieć dwie rzeczy. Raz: nad jego głową wisiało jasnobłękitne niebo, więc nie był w akademiku. Dwa: otaczający go krajobraz ozdobiony górami i równinami dał mu do myślenia, że nie był w St. Francesca lub w ogóle w Japonii.
"Chwila... te góry... takie same widywałem na tym malowidle o starożytnych Chinach na lekcji historii!" uświadomił sobie Kuroki, zszokowany. "Zaraz, zaraz... uspokój się, Kuroki.. weź się w garść i przypomnij sobie. Byłeś przed muzeum, w nocy... ty, Dan, Takuya i Kouji-sempai próbowaliście powstrzymać złodzieja. Podczas walki lustro... pękło. Pękło i było to jasne światło!"
Kuroki wykrzywił się w grymasie niedowierzania. W jakiś sposób znalazł się w starożytnych Chinach, a jedynymi jego towarzyszami teraz było sześć małych kłódek i metaliczny pas. "Chwila... te kłódki i pas... to przecież Napęd Sengoku i Ziarnokłódki. Skąd one, do cholery się tu wzięły?" zapytał się Kuroki, zbity z tropu, podnosząc Ziarnokłódkę z obrazem pomarańczy. To, jakim cudem zostały one przeniesione, było najmniejsze z jego problemów, bo teraz owa Ziarnokłódka zaświeciła, by po chwili otaczające ją światło rozprysnęło, ujawniając na kłódce wizerunek głowy smoka z dwu-kolorowymi oczami: czerwone prawe oko i zielone lewe oko.
"Ja chyba oszalałem. Wylądowałem w Chinach, razem ze sprzętem, a Ziarnokłódka Gaima zmieniła obraz na smoka." powiedział do siebie nastolatek. Spojrzenie na obraz smoka od razu mu przypomniało o pewnym smoku z pewnej gry karcianej. Ale potem zauważył, że nie tylko Ziarnokłódka Gaim uległa zmianie: Ziarnokłódka Ananasa miała obraz fioletowo-szarej głowy smoka z dwoma rogami, obraz Ziarnokłódki Ichigo był zastąpiony obrazem głowy białego smoka ze niebieskim grzebieniem, Ziarnokłódka Yami była zastąpiona Ziarnokłódką z obrazkiem fioletowego smoka o przeszywających, zielonych oczach, a Ziarnokłódka Suika zamiast arbuza przypominała złotą głowę smoka ze złotą kulą na czole. Tylko Ziarnokłódka Transportu oraz Napęd Sengoku nie uległy aż tak wielkiej zmianie. "To dziwne... z dotyku ta Ziarnokłódka jest metalem... a Napęd troszkę się zmienił. Zero speakera, śrubek, a indykator jest pusty." powiedział do siebie Kuroki. "Chyba rzeczywiście oszalałem. Najpierw lustro się rozbija, nagle ląduję pośrodku niczego, a teraz mój sprzęt się zmienił. Z pewnością nie może być dziwniej."
Po kilku minutach w końcu postanowił się podnieść, lecz ból żołądka znów dał o sobie znać. "Ergh... No tak, ten koleś... wie, jak komuś przywalić... mam niejasne przeczucie, że go jeszcze spotkam.. a wtedy to mu przyłożę..." mruknął Kuroki, powoli wstając. Starając się zignorować ból, Kuroki podszedł i wziął do swojej kieszeni przemienione Ziarnokłódki Gaima, Ananasa, Suiki i Yami, a Napęd Sengoku schował w szkolnej kurtce. Już miał sięgnąć po Ziarnokłódkę Ichigo, kiedy niespodziewanie poczuł przeszywający go chłód.
"No, no, no, co my tu mamy?" zapytał głos. Kuroki się odwrócił i ujrzał kilku ludzi noszących na głowach żółte bandany i żółte chusteczki na szyjach. Mieli na sobie też niebieskie koszule bez rękawów, brązowe pasy wokół talii trzymane przez niebieski sznur, oraz brązowe spodnie i sandały. Byli uzbrojeni w bronie pochodzące ze starożytnych Chin i żadna z nich nie wyglądała przyjacielsko. Jeden człowiek był niski, z wielkim nosem, drugi był wysoki i z nadwagą, podczas gdy trzeci z gangu miał wąsy i rozcięty podbródek.
"Ohm..."
"Masz naprawdę fajne ciuchy, przyjacielu..." powiedział facet z podbródkiem.
"Uh... dzięki?" zamrugał Kuroki.
"Najlepiej został wszystko tutaj." odpowiedział, nim wskazał mieczem moje gardło. "Nie chcesz jeszcze zginąć, prawda?"
Oczy Kurokiego rozszerzyły się ze strachu. Poczuł, jak czubek ostrza dotyka jego ciała, robiąc małe nacięcie w jego skórze, a ciepła ciecz, jaką była krew, powoli spływała po jego szyi.
"Heh, heh, heh, patrz, jak zbladł! Co za mięczak!" parsknął karzeł.
"Heheheh..." zachichotał również gruby facet. Kuroki zacisnął zęby, łypiąc wzrokiem trzech ludzi.
"Patrzcie, młodzieniec udaje twardziela. Opieraj się, jeśli chcesz. Zabicie nieuzbrojonego zajmie tylko sekundę." rzekł wąsaty z podbródkiem.
"Szefie, spójrz na to!" powiedział karzeł, podnosząc przemienioną Ziarnokłódkę Ichigo. "Co to takiego?"
"Hej, oddawaj mi to! To moje!" rzucił Kuroki.
"Heh! Jaka szkoda! To teraz nasze!" powiedział przywódca bandytów, popychając Kurokiego. Nastolatek upadł na ziemię, a Napęd Sengoku uderzył w ziemię z klekotem. Jednakże bandyci byli zbyt skupieni na Ziarnokłódce Ichigo, więc ręka Kurokiego po cichu wzięła Napęd.
"Nhh... o co wam chodzi, ludzie!?"
"Chcemy się upewnić, że sprzedamy to coś za dobrą cenę!" powiedział radośnie karzeł.
"O tak!" zgodził się szef bandytów, ponownie wskazując na nastolatka mieczem. "No dobra, wyskakuj z ubrań i oddaj swoje rzeczy!"
"Jesteście bandytami!?" zapytał Kuroki, zszokowany.
"Hehehe, to twoja pierwsza wskazówka, brachu? A teraz dawaj swoje kosztowności!"
Kuroki próbował wstać, nieświadomie umieszczając Napęd Sengoku na talii. Wówczas stało się coś dziwnego: poczuł, jak żółty pas, wysunięty z Napędu, przywiązuje się do jego talii z klekotem. Indykator, pierwotnie pusty, miał teraz obraz zbrojnego czerwono-beżowego hełmu ze złotym grzebieniem na głowie i czerwono-zielonym wizjerem.
Umysł Kurokiego zaczął pędzić jak szalony, kiedy pewna myśl uderzyła mu do głowy niczym pociąg z węglem. "Nie... to niemożliwe. To się nie może dziać naprawdę!" przemówił umysł Kurokiego. "Ale z drugiej strony... nieważne. Teraz muszę odzyskać tą Ziarnokłódkę, nim coś dziwnego jeszcze się wydarzy!"
"Hmm... całkiem fajny pas. Dawaj mi go!" powiedział przywódca bandytów. W międzyczasie niski żołnierz bawił się Ziarnokłódką i kliknął na przycisk na boku. Na początku tylko odblokowało Ziarnokłódkę, lecz potem stało się coś dziwnego. W powietrzu pojawiła zielono-żółta kula światła, niemal równa rozmiarowi głowy, i pociągnął się w dół, tworząc trójkątny, zielono-żółty portal. Za portalem był niemal zamglony, tajemniczy las. Lecz nie to zaskoczyło zdziwionych ludzi, a to, co właśnie przeskoczyło przez portal.
Przez krótką chwilę wydawało się, że Kuroki niemal wrzasnął ze strachu.
Ta 'istota' była Invesem. Invesem rodzaju Shika. Miała w większości niebieskie ciało z brązową zbroją na nogach i na ramionach. Z jego pleców i głowy wyrastały niebiesko-pomarańczowe poroża, przychodzące na myśl płomienie. Twarz była zakryta brązową, gładką plamą, a oczami były niebieskie linie. "No cóż, dobra wiadomość jest taka, że Inves się nie zmienił za bardzo. Ale Inves, tutaj?! Przecież to nie ma sensu!" powiedział w myślach Kuroki. Dla niego, pojawienie się Inves mogło oznaczać tylko dwa słowa: Las Helheim.
Bandyci wrzasnęli ze strachu na widok bestii, a ten mniejszy upuścił przemienioną Ziarnokłódkę Ichigo. To był dobry dowód na to, że nie można być aż tak chciwym. Nie powinni byli się bawić zabawką, którą nigdy wcześniej nie widzieli, no chyba że może ich ugryźć.
Kuroki nie wiedział, czy powinien się cieszyć czy panikować. Z jednej strony Inves będzie atakować wszystkich w pobliżu, a jako że bandyci byli najbliżej, zaatakowałby ich pierwszych, dając nastolatkowi szansę na ucieczkę. Ale z drugiej strony musiałby zostawić Ziarnokłódkę Ichigo na łasce Inves, który zjadłby ją i przeszedłby w stan Szaleńczego Invesa. Kto wie, co by się stało, gdyby Szaleńcy Inves zaczął siać spustoszenie, zwłaszcza gdyby zeżarł Ziarnokłódkę, która zmieniła się w coś innego.
"Oh, chłopie, w co tyś się władował?" przeklął w myślach Kuroki. "Tak bardzo, jak chciałbym, żeby ci bandyci pożałowali swojej chciwości, to nie mogę pozwolić tej bestii ich zarazić. Z pewnością są lepsze metody na śmierć, niż bycie w karcie dań dla Invesa!" Był zmuszony obserwować, jak Inves Shika atakuje bandytów. Przywódca bandy uderzył mieczem w bestię, lecz ostrze złamało się na kilka kawałków przy kontakcie z twardą skórą Invesa.
"Ee-oh... ojoj." jęknął lider, przerażony leader.
"WIEJ, ILE SIŁ W NOGACH!" wrzasnął wysoki, gruby facet. Po sekundzie całą trójka odwróciła się i rzuciła się do ucieczki, zostawiając za sobą tumany kurzu. Zauważywszy, iż nie zdoła za nimi pobiec, Inves Shika skierował swoje oczy w stronę Kurokiego.
"Hh... cholera..." zaklął Kuroki. Z raną odniesioną w walce przeciwko fałszywemu studentowi nie mógł w stanie walczyć. Mógł tylko cofać się do tyłu, kiedy niespodziewanie...
"Stój, potworze!"
Kuroki odwrócił głowę, żeby zobaczyć, jak dziewczyna za nim robi salto nad jego głową i stoi między nastolatkiem, a Invesem. Miała długie i czarne włosy, związane w kucyk po lewej stronie głowy ze złotymi bransoletkami i różową wstążką, podczas gdy jej grzywka naciągnięta była na prawą stronę głowy z zakrywającymi jej oczy kosmykami. Jej oczy były bursztynowe, a skóra jasna. Miała na sobie białą koszulę bez rękawów w prążki z zielonymi kołnierzykami, purpurowo-biały krawat i czarną spódnicę. W dodatku nosiła też zielony gorset z żółtymi wykończeniami, który na końcu rozczepiał się na długie ogony, biało-zielone, oderwane rękawy z żółtymi wykończeniami, brązowe legginsy sięgające do połowy jej ud oraz solidne, brązowe mokasyny. Całość dopełniała trzymana w jej dłoniach halabarda, udekorowana głową zielonego smoka, z którego 'paszczy' wychodziło zakrzywione ostrze, a poniżej smoczej głowy do trzonka była przywiązana para różowych frędzli.
Po za tym, że jej ubranie dawało wrażenie niemal wyciągniętej z fantasty, Kurokiego jeszcze bardziej przykuła pewna... pół-widoczna część anatomii dziewczyny. "Jej... są duże, jak na jej wiek... chyba jest o rok młodsza ode mnie... jest niczym- ngh! Chwila, co ja sobie myślę!? Podziwianie dziewczyn to robota Dana, nie moja!" zaklął mentalnie Kuroki, zarumieniony.
"Nie wiem, jaką jesteś bestią, ale nie pozwolę ci skrzywdzić tego człowieka!" zadeklarowała dziewczyna, wyrywając Kurokiego z zamyślenia.
"C-Czekaj! Sama nie pokonasz tego Invesa!" próbował ją powstrzymać Kuroki.
"Inves? Więc tak się nazywa bestia?" spytała dziewczyna, na chwilę spoglądając na nastolatka. "Nic się nie bój, mój Panie. Ja, Kan'u Unchou, i moje Księżycowe Ostrze Zielonego Smoka nie polegniemy z rąk tej bestii!"
Kuroki mrugnął oczami, zdziwiony. "Kan'u Unchou? Mój Panie?"
"Hiiyaah!" rzuciła Kan'u, szarżując na Invesa, który zablokował atak jej halabardy. Potem jeszcze raz wyprowadziła atak, lecz Shika uniknął jej szarży i odpowiedział pięścią. Kan'u zablokowała jego atak trzonkiem swojej broni, zaciskając zęby, czując siłę ataku. Po kilku sekundach siłowania się, dziewczyna odskoczyła do tyłu w celu utrzymania dystansu. Inves Shika zaryczał w gniewie.
Kuroki obserwował, jak Kan'u zaciekle walczyła z Invesem. Było to oczywiste, że miała umiejętności godne podziwu, ale Inves Shika górował nad nią w kategorii siły fizycznej. W tym tempie może przegrać i nie było opcji, żeby sama walczyła z bestią. "W takim stanie nie mogę walczyć. Ale nie mogę pozwolić, żeby coś się jej stało." powiedział do siebie Kuroki, sfrustrowany swoim stanem. "Co mam robić? Co zrobić?!"
"Krocz nową ścieżką, jaką przeznaczenie ci ujawniło..." odbił się echem głos dziewczyny. Kuroki sapnął, zaskoczony głosem, i rozejrzał się dookoła. Wszystko wokół niego, łącznie walka między Kan'u a Invesem, zwalniało, aż stanęło w miejscu, jakby całe jego otoczenie zostało zamrożone w czasie.
"Co do...?" spytał Kuroki, zszokowany. Jednakże myśli o zatrzymaniu czasu zostały przerwane pojawieniem się innej dziewczyny. Była to nastoletnia, o rok młodsza od Kurokiego, miała przycięte, sięgające ramion włosy, przeszywające oczy o zielonym i czerwonym zabarwieniu oraz dwa długie odangi. Nosiła jasno-czerwony trykot z białymi lamówkami i niebieskim trójkątem na piersi. Z trykotu wystawały długie płetwy ogonowe, miała długie, pozbawione palców rękawiczki z szerokimi mankietami na tyłach oraz białymi strażnikami na grzbietach dłoni. Całość dopełniała para niebiesko-białych butów, sięgających do ud dziewczyny.
"K-Kim ty jesteś?"
"Twój los stoi na rozdrożu, i od ciebie zależy którą ścieżką pójdziesz. Moc będzie twoja." powiedziała tajemnicza dziewczyna, zbliżając się do Kurokiego. "Ale, kiedy jej użyjesz, nie będzie odwrotu. Będziesz walczyć do samego końca... aż świat zabarwi się na twoje podobieństwo."
"Te słowa... niemożliwe! Mai?" powiedział Kuroki, spoglądając na jasnowłosą dziewczynę. Ta pokręciła głową.
"Wybór jest twój, Kuroki Kazakiri. Posiadacz tą rezolutność? Uciekniesz ze swojej ścieżki? Stawisz czoła swojemu losu, czy na zawsze uciekniesz od niego?" spytała się tajemnicza dziewczyna, ignorując pytanie Kurokiego. Nastolatek jeszcze raz spojrzał na Kan'u i Invesa Shika. Ryzykowała swoim życiem dla niego.
"Ja... tak. Zrobię to. Zrobię to! Do licha z ranami! Ja... akceptuję tą moc!" krzyknął Kuroki.
"Niech droga smoczego cesarza będzie z tobą..." odpowiedziała tajemnicza dziewczyna i wtedy przemieniona Ziarnokłódka Pomarańczy zalśniła. Choć trwało to tylko sekundę, Kuroki nie wpatrywał się w otoczenie, lecz przed siebie, kiedy przed jego oczami pojawił się obraz czerwonego smoka, który wydał z siebie dominujący ryk zwycięstwa. I już wtedy Kuroki wiedział. Nie miał pojęcia jak, ale skądś wiedział, w co się przemieniły te Ziarnokłódki. Nim jego umysł wrócił do rzeczywistości, tajemnicza dziewczyna zniknęła, a czas ponownie ruszył. Instynktownie Kuroki wyciągnął z kieszeni Ziarnokłódkę z obrazkiem głowy czerwonego smoka.
"Pora zobaczyć, czym jest ta 'droga smoczego cesarza'." pomyślał Kuroki i wziął oddech i zawołał Invesa "Ty, brzydal!" jego głos przyciągnął uwagę Invesa i Kan'u. "Chcesz kawałek mnie?! To się do mnie pofatyguj!"
"Mój Panie!? Co ty mówisz!?" zapytała Kan'u, zaskoczona.
"Nie pozwolę, żebyś została zraniona z powodu mojej gadatliwości. Po prostu siądź i patrz, jak ja rozwalam tego Invesa!" zadeklarował Kuroki, trzymając Ziarnokłódkę równolegle do swojej twarzy. Nacisnął przycisk na boku, co odblokowało przemienioną Ziarnokłódkę Pomarańczy. "Henshin!"
ODD-EYES!
Kuroki wstrzymał oddech, a jego oczy rozszerzyły się, kiedy spojrzał w górę i widział, jak zielono-żółta kula światła tworzy trójkątny portal, z którego powoli wychodziła duża, czerwono-złota głowa smoka o dwu-kolorowych oczach. Ale to nie była prawdziwa głowa smoka, a metalowa sfera uformowana na kształt głowy smoka. Przez sekundę Kuroki był zszokowany tym, ale odłożył zmartwienia na później i umieścił Ziarnokłódkę w schowku znajdującym się pośrodku Napędu Sengoku i zamknął kłódkę.
LOCK ON!
Następnie rozległ się odgłos przypominający odgłos rogu z Epoki Sengoku, lecz ten brzmiał też techno. Po tym Kuroki nacisnął Ostrze Tnące, które przecięło Ziarnokłódkę, lecz nie ukazywała wnętrza pomarańczy, a głowę smocza z otwartą paszczą, podczas gdy druga połowa ukazywała miecz.
SOIYA!
ODD-EYES ARMS! PENDULUM HERALD ON STAGE!
Wówczas metalowa głowa smoka upuściła się i wylądowała na jego ramionach, pochłaniając jego głowę poprzez 'paszczę'. Kuroki czuł, jak energia obejmuje całe jego ciało, oplatując je w ciemno-niebieski skafander. Potem jego głowa również została zakryta, czerwono-złotym hełmem z srebrnym ochraniaczem na ustach i niebieską kulą na czole, z której wyrosły dwa białe rogi, zakrzywione tak, żeby przypominały miecz. Oczy Kurokiego zostały zasłonięte przez wizjer, który z jego prawej strony był czerwony, a z lewej strony zielony.
Kan'u obserwowała, zszokowana, jak 'głowa' smoka zaiskrzyła i zaczęła się rozkładać, rogi 'głowy' złożyły się na pół i uformowały ochraniacze na ramiona; 'przód' 'głowy' przesunął się naprzód, formując zbroję piersiową, a 'tył' przesunął się do tyłu, formując zbroję na plecy. Jego ręce, od dłoni do łokcia, zostały pokryte czerwoną zbroją, a nogi od palców u stóp do kolana również były pokryte czerwoną zbroją, która uformowała po cztery małe 'pazury' u stóp, co obecnie przypominało zbroję ze smoczych nóg.
W prawej ręce trzymał krótki bułat, który był czerwono-złoty i wystylizowany na ogon smoka. Zaś w kaburze po jego stronie był czarny miecz ze złotą linią na ostrzu, z spustem pod osłoną miecza, a przypominająca krzyż osłona wyglądała, jakby działała również jako broń palna.
Kuroki nie mógł uwierzyć własnym oczom. "Nie mogę w to uwierzyć! Stałem się Kamen Riderem Gaim!" pomyślał Kuroki, opierając się skakania z radości. "Ale ta zbroja... hmm... raczej słowo "Gaim" nie pasuje tu... a może..." wówczas przypomniał sobie o 'smoczym cesarzu', o którym wspomniała ta tajemnicza dziewczyna i już wiedział, jak się nazwać. Kuroki spojrzał na Invesa Shika. "Gotuj się na śmierć, Invesie! Albowiem jestem Kamen Rider Zarc, herold Smoczego Cesarza oraz twój oprawca!"
"Kamen Rider... Zarc? Smoczy Cesarz?" powiedziała Kan'u, oniemiała. Kuroki nie mógł jej winić. Smocza głowa z nieba przemieniła go w uzbrojonego wojownika.
"Yosha, ikuze!" zadeklarował Kuroki, szarżując na przeciwnika, trzymając w gotowości Ryuken, przypominający ogon ostrze. Inves zaryczał w przypływie gniewu i również ruszył w stronę Kamen Ridera, lecz to człowiek okazał się być szybszy od bestii i już po sekundzie ostrze spotkało się ze skórą Shika, wywołując iskry. Bestia potknęła się i zaryczała w bólu, kiedy jej przeciwnik kilka razy ciachał swoim ostrzem, nim potężne cięcie od dołu posłało Invesa Shikę na ziemię.
Kuroki uśmiechnął się za hełmem. Przypływ adrenaliny i wzmocnienie zbroi sprawiały, że nie odczuwał już bólu po urazie, jaki doznał w walce ze złodziejem. Błyskawicznie przeniósł Ryuken do lewej ręki i wyciągnął Szablę Musou. Nacisnął przycisk znajdujący się pod podstawą ostrza i wówczas całe ostrze złożyło się do tyłu, a część łącząca wyjście ostrza z krzyżo-podobną osłoną przesunęła się, aktywując funkcję strzelania. "Heh, z trybu miecza do miotacza. Robi się coraz lepiej i lepiej!" pomyślał Kuroki, naciskając cyngiel. Pociski energii poleciały z lufy znajdującej się nad wyjściem ostrza, uderzając w Invesa, który powoli się pozbierał po ciosie miecza Ryuken.
Bestia ponownie warknęła, wkurzona, po czym ruszyła na przeciwnika, wymachując pazurami. Kuroki zablokował atak Szablą Musou i odepchnął przeciwnika, zmieniając swoją broń z powrotem na Tryb Miecza. Natychmiast zaczął ciąć Invesa ukośnie Ryukenem i Szablą Musou, by następnie uderzyć dwoma skrzyżowanymi mieczami. Bestia poturlała się do tyłu, poturbowana.
"Koniec tej zabawy. Pora zrobić z tym porządek, zanim ten rogacz zauważy Ziarnokłódkę." powiedział do siebie Kuroki, odrzucając na bok swoje bronie, a potem dwoje 'oczu' na zbroi piersiowej zabłysły. Kiedy tylko Inves wstał i spojrzał na oponenta, zastygł w bezruchu, sparaliżowany. Kuroki przeciął Ziarnokłódkę Różnookiego raz Ostrzem Tnącym.
SOIYA! ODD-EYES SQUASH!
Rząd pomarańczowych tarcz stworzonych z energii pojawiły się między Kuroki'm, a osłabionym Invesem. Uzbrojony wojownik skoczył w górę i, wykorzystując siłę wyskoku, odwrócił się i wyciągnął prawą nogę, podczas gdy lewą zgiął. Wówczas, jakby pchany przez tajemniczą siłę, przeleciał przez pierwszy portal, a wokół jego prawej nogi pojawiła się projekcja głowy Różnookiego Smoka.
"HII– YAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAH!" wrzasnął Kuroki, przelatując przez projekcje pomarańczowych tarcz, otoczony przez ognistą aurę, która zdawała się powiększać wraz z każdą tarczą, aż w końcu jego noga zderzyła się z Invesem. Wojownik wylądował na ziemi i patrzył, jak Inves Shika, otoczony płomienną aurą, leciał w górę, aż w końcu eksplodował, wysyłając we wszystkie strony flary energii.
Kuroki lekko dyszał, gdy płomienie z eksplozji zgasły, nim wstał. Ale mimo zmęczenia, jego umysł aż rwał się z radości. "Nie mogę w to uwierzyć! N-Naprawdę to zrobiłem! Stałem się Kamen Riderem, walczyłem z Invesem, a do tego zakończyłem bitwę Wykopem Ridera! Może przemieniona Ziarnokłódka i smocza wersja Gaima to nie jest taki zły po-!" pomyślał Kuroki, kiedy był zmuszony przerwać tą gonitwę myśli. To mu przypomniało o pewnej rzeczy, która rozpętała tą szaleńczą walkę. "Ziarnokłódka!" powiedział Kuroki, rozglądając się dookoła, ale nie musiał jej dłużej szukać. Leżała sobie niewinnie w miejscu, gdzie mały bandyta ją upuścił. "No patrzcie, leży sobie tak niewinnie. I pomyśleć, że coś tak małego mogłoby doprowadzić do apokalipsy."
Kuroki podniósł przemienioną Ziarnokłódkę Ichigo i zablokował ją, zamykając portal do Lasu Helheim. "No i po kłopocie." powiedział nastolatek, jeszcze raz patrząc na kłódkę. Wtedy ku jego oczom ponownie na sekundę pojawił się obraz smoka, lecz tym razem był to biało-czarny smok o długim, wężowym ogonie i ciemnoniebieskiej zbroi, a jego skrzydła były przeźroczyste, niemal krystaliczne, świecące elegancką szmaragdową zielenią. "Ten smok... widocznie Ziarnokłódka Ichigo stała się Ziarnokłódką Czystego Skrzydła, posiadającą moc Synchro Smoka Czystego Skrzydła. Tak jak zbroja Gaima stała się zbroją Różnookiego Wahadłowego Smoka..." zastanowił się Kuroki, lecz był zmuszony zadać sobie pytanie. Skąd mógł wiedzieć o zdolnościach tych smoków? Jak szybko mógł je opanować? I jakim cudem te Ziarnokłódki zmieniły swój motyw owoców na motyw smoków?
Dopiero spojrzenie na Kan'u wyrwało nastolatka z zamyślenia. Teraz mógł lepiej się przyjrzeć przybyszce. Jej połyskujące czarne włosy, iskrzące bursztynowe oczy i porcelanowa biała skóra sprawiały, że wyglądała tak nieziemsko. Musiał jednak użyć całej swojej siły woli, żeby nie gapić się na jej duży biust. Jak już wcześniej wiedział, dziewczyny to była działka Dana, a nie jego. "Hej, w porządku?" zapytał Kuroki, starając odsunąć złe myśli. Pytanie wyrwało Kan'u ze stanu osłupienia.
"T-Tak, nic mi nie jest. Dziękuję za troskę."
"Czy Inves cię nie uderzył, ani nie zadrapał?" obawy Kurokiego nie były bezpodstawne. Wiedział dobrze, że nawet jedno dotknięcie od Invesa może spowodować powolną i bolesną śmierć, gdyż jeden dotyk wystarczyłby żeby z zadanej rany wyrastała roślinność Helheim, zamieniając ofiarę w żywe drzewo z Owocami-Ziarnokłódkami. To, co widział w trzynastym odcinku Gaima, wystarczyło, żeby przerazić nawet zmarłego.
"Nie, ta istota nie zraniła mnie." potrząsnęła głową Kan'u.
"Dobrze to słyszeć..." westchnął Kuroki, gdy zamknął Ziarnokłódkę Różnookiego, a jego zbroja zniknął, przywracając go do cywilnej formy. Ale gdy to się stało, adrenalina kompletnie zniknęła, a ból brzucha wrócił. "Ergh!"
"Mój Panie, co się stało?!" spytała gorączkowo Kan'u.
"Znów to samo..." mruknął Kuroki, nim upadł na plecy, a jego oczy widziały już tylko ciemność.
Kilkanaście minut później...
Kuroki'emu zajęło sekundę, by ponownie przywrócić swoją świadomość do działania. Potem kolejną, żeby poruszyć mięśniem. No i trzecią sekundę, żeby otworzyć oczy. "Nh... co się stało...?" mruknął Kuroki, otwierając oczy. Widział, jak rozmyty obraz powoli się wyostrzał i pokazywał zmartwioną twarz Kan'u z rumieńcami na policzkach.
"Mój Panie! Obudziłeś się!"
Kuroki lekko przechylił głowę i poczuł, że leżał na czymś miękkim. "Ouh... co... gdzie... czy... ja leżę na twoich kolanach?" spytał się Kuroki, zawstydzony.
"T-Tak. Czy to złe?" odpowiedziała Kan'u nieśmiało. Kuroki szybko poderwał się, zszokowany.
"N-Nie, znaczy nie! Jest spoko, naprawdę!" wyjąkał Kuroki, rozglądając się dookoła. Zauważył, że wciąż był w tym samym miejscu. "T-Tylko... troszkę mnie tym zaskoczyłaś... uhm... co się stało, kiedy straciłem przytomność?"
"Um, Ja... oparłam cię o tą skałę." wyjaśniła Kan'u, wskazując na wielki głaz za Kurokim. "Potem znalazłam lecznicze zioła, niedaleko stąd i zrobiłam z nich pastę, by potem ją przyłożyć do twojej rany... a potem położyłam twoją głowę na moich kolanach."
"Widzę..." powiedział Kuroki, czując zarówno na żołądku odczucie gorąca i zimna. To musiała być ta pasta lecznicza, o której mówiła dziewczyna. "Dziękuję za pomoc. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym był sam."
"Nie ma problemu." uśmiechnęła się Kan'u. "Po prostu cieszę się, że nic ci nie jest."
Kuroki w głębi duszy musiał przyznać, że jej uśmiech sprawiał, iż Kan'u wyglądała ślicznie. Wyglądała teraz dostojnie, ale i też spokojnie, pocieszająco i przyjaźnie. "Przepraszam. Zapomniałem o dobrych manierach." powiedział Kuroki, klękając. "Nazywam się Kuroki Kazakiri. Miło mi cię poznać."
"No i nawzajem." skinęła Kan'u głową. "Nie przedstawiłam się właściwie, więc jest to dobry czas. Nazywam się Kan, a moje imię to U. Po za tym mam wspólną nazwę Unchou. Tak więc nazywam się Kan'u Unchou."
Kuroki mrugnął kilka razy, kiedy dziewczyna się przedstawiła. "Zaraz..." wydusił z siebie nastolatek. "Ty naprawdę jesteś Kan'u Unchou, posiadaczka Księżycowego Ostrza Zielonego Smoka?"
Kan'u spojrzała, zaskoczona jego pytaniem. "T-Tak, to prawda. Jeśli mogę cię spytać, skąd wiedziałeś o mojej broni, Mój Panie?"
Kuroki czuł, jak w jego głowie zbierają się chaotyczne myśli. Lekko przyłożył palce do skroni. "To jakiś obłęd. Przecież to się dzieje tylko w anime lub w fantasty. Nie ma mowy, żebym skończył w jakimś alternatywnym wszechświecie! Przecież w prawdziwym życiu to się nie dzieje, prawda?"
"Mój Panie? Wszystko dobrze?" spytała Kan'u.
"Tak... muszę tylko przetworzyć informację, Kan'u-san. I proszę, mów do mnie Kuroki. Czuję się dość niepewnie, gdy nazywasz mnie 'Moim Panem'."
"Ale to byłoby niewłaściwe, zwłaszcza gdy się zwraca do Smoczego Herolda Niebios takiego jak ty!" odparowała Kan'u.
Kuroki spojrzał na nią, zdziwiony. "Smoczy Herold Niebios? Kim lub czym on jest?"
"Smoczy Herold Niebios jest jedną ze czterech osób, Heroldów Niebios. To osoba wspomniana w przepowiedni Kanrou–sama." odpowiedziała Kan'u. "Mówi, 'Z Niebios zstąpi Herold. Ten, kto okiełzna moc Smoków, zjednoczy ziemię pod swym sztandarem. Świat zostanie ufarbowany na jego podobieństwo, a pokój zapanuje nad ziemią niczym spokojny las'. To jest przepowiednia o Smoczym Heroldzie Niebios. To samo też się tyczy Heroldów Drapieżcy, Obrońcy i Bestii."
Kuroki był pod wrażeniem jej opowiadania, ale zmarszczył brwi, zauważając podobieństwo między tą przepowiednią, a słowami pochodzącymi prologu Gaima. "Zjednoczy ziemię pod swym sztandarem... świat ufarbowany na jego podobieństwo... czyżby ten Inves, z którym walczyłem, pochodzi z tego samego Lasu Helheim?'" pomyślał Kuroki, by potem spojrzeć na Kan'u "...i ty jesteś przekonana, że jestem jednym z tych Heroldów Niebios, o których mówią te przepowiednie?"
"Tak, jestem tego pewna! Tylko ktoś z niebios może nosić takie lśniące ubranie i jest w stanie transformować się w uzbrojonego wojownika, wykorzystując moc smoka, która pojawiła się z samych niebios!" odpowiedziała Kan'u z przekonaniem w słowach. Kuroki nie mógł nic zrobić, tylko poczuć żal do dziewczyny, która naprawdę sądziła, że jest on osobą, którą szukała, ale nie chciał jej okłamywać.
"Kan'u... nie wiem, jak to powiedzieć..." zaczął Kuroki. "ale ja nie-"
"Aneja!"
Osobą, która przerwała rozmowę, była dziewczynka z krótkimi, czerwonymi włosami i niebieskimi oczami. Jej włosy były udekorowane kreskówkową tygrysią spinką do włosów. Miała na sobie żółtą pół-kurtkę z symbolem yin-yang na lewym ramieniu nad granatową pół-koszulkę odsłaniającą jej brzuch oraz granatowe szorty brązowym paskiem, który miał srebrną sprzączkę z obrazkiem symbolu yin-yang. Uzupełnieniem był duży, czerwony szalik. Jej ręce były pokryte parą granatowych rękawiczek bez palców z czerwonymi bransoletkami, chociaż prawa rękawiczka sięgała aż poniżej łokcia. Nie nosiła żadnych butów, woląc granatowe skarpetki odsłaniające palce i pięty. Jej włócznia była razy większa od niej, a pod zygzakowatym ostrzem była owinięta poszarpana tkanina. Kurokiego szczególnie zdziwiło to, że dziewczynka nosiła tą broń bez najmniejszego problemu.
"Och, w końcu mnie dogoniłaś." zauważyła Kan'u, gdy dziewczynka zatrzymała się.
"Mou~, nie do wiary, że mnie zostawiłaś." jęknęła dziewczyna, a jej tygrysia spinka wydawała się naśladować jej wyraz twarzy, co zdziwiło Kurokiego.
"Czy to nie ty bawiłaś się z tamtym szczeniakiem?" spytała retorycznie Kan'u.
"Mmmmmmmmm…" wydęła wargi dziewczynka, nim spojrzała na nastolatka. "Hej, a co to za człowiek?"
"Nie bądź niegrzeczna!" zbeształa Kan'u. "To jest Smoczy Posłaniec Niebios, którego szukaliśmy."
Mała dziewczynka zamrugała, nim jej oczy rozszerzyły się w uświadomieniu. "Och, więc jesteś Smoczym Posłańcem Niebios?"
"Cóż, ja..." zaczął mówić Kuroki.
"Ja też się przedstawię!" uśmiechnęła się dziewczynka, przerywając zdanie nastolatka. "Na nazwisko mam Chou, a imię Hi. Moje powszechne imię to Yokutoku, ale głównie jestem Chouhi Yokutoku!"
Minęło kilka sekund, nim Kuroki zrozumiał wiadomość. A odpowiedź była, chociaż dla niego, łatwa do zrozumienia.
"EHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH?!" Kan'u i Chouhi lekko podskoczyły z szoku. "C-Co się stało?" spytała Kan'u ze zmartwieniem.
"B–Bakana!" powiedział Kuroki, gdy jego prawe oko drgało, wskazując palcem na dziewczynkę. "T-Ty jesteś Chouhi Yokutoku?!"
"Nya? Ty znasz Rinrin?" spytała się dziewczynka, zaskoczona. "I o co chodzi z tą odpowiedzią?"
"Rinrin? Ale przecież przedstawiła się jako Chouhi Yokutoku! A do tego jest przecież drobną dziewczynką! To przecież bez sensu, żeby ktoś tak mały jak ona miał takie imię!" pomyślał Kuroki.
"Spokojnie, Rinrin. Wydaje się, że Mój Pan jest naprawdę zaskoczony. Również znał mnie i moją broń. Jak można było się tego spodziewać od Herolda Niebios." uśmiechnęła Kan'u, nim spojrzała na Chouhi. "Wróć do wioski, w której nocowaliśmy i przygotuj pokój dla niego."
"Okej!" powiedziała Chouhi z uśmiechem i pognała przed siebie, zostawiając za sobą chmurę kurzu. Kan'u zachichotała, widząc jej entuzjazm, podczas gdy Kuroki dalej starał się wszystko zrozumieć.
"Widać, że nie zwariowałem. To się naprawdę dzieje. Wylądowałem w świecie, gdzie główne postacie z Romansu Trzech Królestw to dziewczyny. Albo tak mocno uderzyłem się w głowę, że zaczynam tracić rozum." pomyślał Kuroki.
"My też powinniśmy już iść, Mój Panie." powiedziała Kan'u, wstając.
"Zaczekaj. Gdzie właściwie jesteśmy?"
"Jesteśmy w dystrykcie Zhuo, w Prowincji Yozhou," odpowiedziała Kan'u. "Z pewnością wiedziałeś o tym, kiedy zstąpiłeś z niebios, prawda?"
"A więc jestem w Chinach... na początku epoki Trzech Królestw." powiedział cicho Kuroki, starając się nie mówić głośno. Zerknął na Kan'u, czując jak jego wnętrzności skręcają się z wahania. Wiedział, że lepiej powiedzieć jej prawdę teraz, niż tego żałować. "Posłuchaj, Kan'u–san. Przykro mi to mówić... ale nie jestem osobą, której poszukujesz. Chyba."
C-Co masz na myśli?"
"Moje ubrania są zrobione z materiału znanego jako Poliester, które odbija światło. A co do transformacji... to już całkiem inna sprawa." kontynuował Kuroki, przerywając tutaj. Nie chciał jej wyjaśniać fakty o Ziarnokłódkach, czy też o Lasu Helheim. "Ale powiem tylko tyle, że nie jestem Heroldem Niebios."
"N-Nie jesteś?" rozczarowanie w jej głosie i w oczach niemal rozdzierały serce. Kuroki zaczął tego żałować.
"Zanim przybyłem do tego miejsca... lub czasu, lub czymkolwiek to jest, byłem jedynie licealistą, praktykantem kendo oraz entuzjastą Tokusatsu. Wybacz, jeśli cię wprowadziłem w błąd." dokończył Kuroki, kłaniając się jej.
"W-Widzę..." powiedziała Kan'u, spoglądając w dół, po czym się ukłoniła. "Przepraszam, że niesłusznie uważałam cię za osobę, którą szukałam."
Wstała i uśmiechnęła się do Kurokiego, lecz był w stanie zrozumieć, że to tylko zasłona żeby ukryć swe rozczarowanie. "Wierzyłam w przepowiednię Kanrou-sama, ponieważ ja też pragnęłam pokoju w tych chaotycznych czasach." uśmiech Kan'u's stał się smutniejszy i delikatniejszy w tej chwili. "Wioska, w której ja i Rinrin dorastałyśmy, została zaatakowana przez bandytów. Zabili wielu... łącznie nasze rodziny i nauczyciela. Po odbudowaniu wioski wspólnie wyruszyłyśmy. Potem usłyszałyśmy przepowiednię w stolicy i od tamtej pory wierzyłam, że jak będę służyć Smoczemu Heroldowi, będę mogła przynieść upragniony pokój na ten świat. A teraz... kiedy myślałam, że w końcu go znalazłam..."
Kuroki patrzył, jak jej bursztynowe oczy zaszkliły, kiedy próbowała powstrzymać łzy. Od razu zrobiło mu się jej żal. "Pięknie, Kurorin. Niezły sposób na zasmucenie dziewczyny."
"Jeszcze raz przepraszam za tę niedogodność. Nie powinnam była wyciągać takich wniosków."
"Nie, to ja powinienem przeprosić." odpowiedział Kuroki. "Chodzi mi o to, że jestem zdezorientowany z powodu tego, co się ostatnio stało, a teraz jestem daleko od domu, oddzielony od moich przyjaciół..." Kuroki spojrzał na Kan'u. "Nie wiem, ile mogę zrobić... ale pomogę ci."
"E–Eh?" spojrzała Kan'u na studenta, zaskoczona.
"Powiedziałem, że ci pomogę. Wciąż nie sądzę, żebym był Smoczym Heroldem Niebios, ale nie ma mowy, bym odmówił pomocy dziewczynie w potrzebie. Musiałbym być nieczuły, żeby powiedzieć 'nie'. Poza tym nikt, oprócz ciebie, nie wie o tym, prawda?"
"Tak, to prawda, ale..."
"Hej. Nie lubisz kłamać, ja też tego nie lubię. Ale jest taki okres, w którym musisz kłamać, żeby pomóc innym. Zresztą, jeśli stanę się Smoczym Heroldem, może znajdę też moich przyjaciół." wyjaśnił Kuroki, wyciągając Kan'u dłoń. "To co powiesz, Kan'u-san. Partnerzy?"
Kan'u spojrzała na Kurokiego przez moment, nim piękny uśmiech zagościł na jej twarzy. "Widać, że się nie myliłam. Ty naprawdę jesteś Smoczym Posłańcem Niebios, Kuroki-kun." wówczas zrobiła coś, czego Kuroki się nie spodziewał: uklęknęła.
"H–Hej, co ty robisz!?"
"Nazywam się Kan'u Unchou, posiadaczka Księżycowego Ostrza Zielonego Smoka. Niniejszym ślubuję swoją lojalność i służebność Mojemu Panu, Kurokiemu Kazakiri."
"Czekaj no! Nie musisz tego robić! Nie wystarczy zwyczajny uścisk dłoni? Nie chcę być twoim panem, mistrzem, czy właścicielem, tylko przyjacielem!" powiedział Kuroki, oniemiały.
"Obawiam się, że nie mogę, Mój Panie. Moja duma i honor mi na to nie pozwalają." odpowiedziała Kan'u, wstając.
"Ty na poważnie, co?" mruknął retorycznie Kuroki, a Kan'u skinęła głową. "Nh... dobra, rób jak uważasz. Widać, że nic cię nie może odciągnąć od tego."
"Dziękuję ci, Mój Panie. Proszę, nazywaj mnie moim prawdziwym imieniem, Aisha."
"Prawdziwe imię..." powtórzył Kuroki, nim pokręcił głową. "Nie mam nic przeciwko, ale proszę, mów do mnie Kuroki. Mówiłem ci, nie czuję się komfortowo, jeśli mnie nazywasz 'Mój Panie'." spauzował, kiedy w jego głowie zagościł pewien pomysł. "A może lepiej, mów do mnie Zarc. To nazwa mojej zbroi, której użyłem."
"Okej, Zarc–sama." odpowiedziała Aisha z uśmiechem. "Ruszajmy do wioski. Jest niedaleko i możemy porozmawiać podczas podróży."
"Heh... no to prowadź, Aisha." odpowiedział Kuroki, również uśmiechnięty, po czym spojrzał na niebo. "Kto by pomyślał. Wszystko zaczęło się od odwiedzenia muzeum o epoce Trzech Królestw, a teraz sam staję się jej częścią. Może nie wiem, gdzie poprowadzi mnie droga. Może nie wiem, skąd wiem o zbroi Zarca... ale wiem jedno: to będzie chyba przygoda mojego życia.".
Hello, guys. I hope you've enjoyed writting this first chapter of Kamen Rider Zarc: Destiny of Three Kingdoms. To be honest, it's mostly based on another Kamen Rider/Koihime Musou fanfiction, but with more Yu-Gi-Oh Duel Monsters armors, than Gaim series. During thinking about Kamen Rider, I thought about calling them as "Gwiezdny Rycerz", based on polish title of Masked Rider, a American adaptation of Kamen Rider Black RX, but after attempts and theories I finally keep their name as Kamen Rider. Another difference it's Musou Saber: though it keeps a normal look, I've decided modify it sword-gun mode, based on Survvi-Buster from GoGo Sentai Boukenger. And a bit note: Dragon Emperor here isn't based on Emperor Han, but on Ryuuga's title from Beyblade and Supreme King Zarc. Below is a cast and spoilers, so if you want keep yourself excited, don't read them:
* Kuroki Kazakiri as:
** Kamen Rider Zarc/Odd-Eyes Form (Odd-Eyes Pendulum Dragon armor), Rebellion Form (Dark Rebellion Xyz Dragon armor), Wing Form (Clear Wing Synchro Dragon armor) and Venom Form (Starving Venom Fusion Dragon armor)
** Kamen Rider Duo Zarc: Rebellion Eyes Form (Odd-Eyes Rebellion Dragon armor), Wing Eyes Form (Odd-Eyes Wing Dragon armor) and Venom Eyes Form (Odd-Eyes Venom Dragon armor) (as version of Jimber Arms)
** Kamen Rider Tri-Eyes Zarc: Triple Fusion Form (Odd-Eyes Pendulum/Clear Wing Synchro/Dark Rebellion Xyz Fusion armor) (as version of Kachidoki Arms)
** Kamen Rider Dragon King Z-ARC: Supreme King Z-ARC (Supreme King Dragon Zarc armor) (as version of Kiwami Arms)
* Dan Masato as Kamen Rider Benkei (Superheavy Samurai Benkei armor, alongside with catchphrase "Benkei Da!" on "Ba-Banana?" shout (Benkei armor will get a little re-color)).
* Kouji Kanbra as Kamen Rider Falcon (Raidraptor - Revolution Falcon armor)
* Takuya Kanbra as Kamen Rider Blast (Masked HERO Blast armor with Vapor's modified gun).
* Kamen Rider Shin Troopers here are as Kamen Rider Gear Soldiers (Ancient Gear Soldier armor)
* Mysterious Girl Kuroki meet have a appearance of The Fight, a Clow Card from Cardcaptor Sakura, though her aggressive personality was replaced with wise and calm one.
I'll be glad for your comments and review, guys. Though most of you could notice a lot resemblance with Kamen Rider Gaim: Romance of Three Kingdoms, but know this fanfic inspired me to create a more Yu-Gi-Oh counterpart. This fanfic isn't created for money, but for fun. So... ready, think and comment ^.^
