Czerwony Camero ZL1 wyjechał z garażu. Prowadziła go dwudziestojednoletnia kobieta o blond włosach, błękitnych oczach i z malutkimi, zgrabnymi, okrąglutkimi piersiami rozmiaru 32C. Nienawidziła ich. Były małe i wcale nie pasowały do jej ciała. Chciałaby mieć prawdziwe kobiece piersi. Marzyła o powiększeniu biustu i o dniu, w którym zarobi tyle pieniędzy, żeby to marzenie się spełniło. Niestety wiedziała, że to się nie stanie i zawsze będzie postrzegana jako „ta blondynka z malutkimi cyckami".
Zatrzymała się na światłach i naciśnięciem guzika odsunęła automatyczny dach. Przez krótką chwilę zamyśliła się. Wyobraziła sobie dzień, kiedy wszyscy będą podziwiać jej piersi i każdy mężczyzna na tym świecie będzie chciał ją wziąć na randkę. Nagle światło się zmieniło.
Wrzuciła jedynkę, zdjęła nogę ze sprzęgła i nacisnęła gaz do dechy. Ruszyła z piskiem opon i pognała niczym wiatr. Nagle usłyszała wycie syren. Spojrzała na licznik: 160 kilometrów na godzinę. Ale będzie mandat.
Wpadła na szalony pomysł. Przecież miała 580 koni pod maską . Mogła po prostu jechać jeszcze szybciej niż do tej pory, a gliniarze nie będą mogli dogonić jej samochodu. Więc trzymała nogę na gazie. W lusterku widziała, jak policyjny radiowóz oddala się od niej. Jechała już 260. Wydawało się jej, że wygrała.
Wjechała prosto w blokadę. Musiała się zatrzymać, ponieważ policjanci zablokowali całą drogę. Policjant podszedł do niej.
– Dzień dobry. Czy pani wie, ile pani jechała? – zapytał.
– Nie.
– Mogę zobaczyć pani prawo jazdy. – zapytał policjant.
– Proszę. – Kobieta dała mu dokument.
Policjant sprawdził prawo jazdy na komputerze i wrócił do niej.
– Pani Elsa Anderson. Nasza baza danych pokazuje, że pani ma pięć punktów karnych i aż trzy mandaty w ostatnim roku. – powiedział.
Elsa pomyślała o swoich piersiach. Gdyby były większe mogłaby rozpiąć swoją bluzkę i gliniarz potraktowałby ją jak prawdziwą kobietę. Piersi zawsze mają wpływ na takich niby policjantów. Ale może uda się z nawet tymi malutkimi cyckami. Rozpięła trzy guziki bluzki.
– Proszę pana, nie mam czasu na to. Moja siostra będzie rodzić dziecko i muszę być przy niej.— powiedziała Elsa niepewnym tonem.
– Niech pani wyjdzie z samochodu.
– Proszę?
– Aresztuję panią za nieostrożną jazdę, uciekanie przed policja i za przekraczanie szybkości. – wyjaśnił policjant.
Elsa pomyślała, że policjant puściłby ją, gdyby miała duże piersi. Niestety została zaaresztowana.
Anna miała spotkanie z szefem firmy, gdy dostała telefon od starszej siostry.
– Muszę to odebrać. Moja siostra dzwoni.
Anna wyszła na dwór i odebrała telefon.
– Elso! Dobrze wiesz, że jestem w pracy. Co się stało? – Anna była zdenerwowana.
– Anka, musisz mi pomóc. Jestem w więzieniu. – powiedziała Elsa.
– Chwila... że co? – Anna nie mogła uwierzyć, że jej siostra jest w wiezieniu.
– Próbowałam uciec przed glinami, ale wjechałam w blokadę. Zaaresztowali mnie na miejscu. – powiedziała Elsa. – Proszę pomóż mi. Musisz zapłacić moją kaucję.
– Dobrze wiesz, że nie mam pieniędzy. Ty tak, a ja nie. – odpowiedziała Anna.
– Ja też nie mam. Wydałam wszystkie na mój samochód. – odpowiedziała Elsa, wstydząc się tego.
– O tak. Wydałaś wszystkie swoje pieniądze i od razu trafiłaś do więzienia. – powiedziała Anna sarkastycznie.
– Proszę, Aniu. – Elsa poprosiła.
– No dobra. Coś znajdę. – Anna wyłączyła telefon.
Następnego dnia Anna zapłaciła kaucję i Elsa była wolna.
– Anno, jak nazbierałaś tyle pieniędzy? – zapytała Elsa.
– Sprzedałam twój samochód szefowi. Zawsze pragnął Camero. – odpowiedziała młodsza siostra.
– Anka! Co ty zrobiłaś?! – wykrzyknęła Elsa zdenerwowana.
– No wiesz, nie będziesz już jeździła samochodem, więc sprzedałam go, żeby zapłacić twoją kaucję. – wyjaśniła Anna.
– Przecież mam pracę. Potrzebuję samochodu do pracy. – powiedziała Elsa.
– Co? Dobrze wiesz, że policja zabrała ci prawo jazdę na trzy lata. – wyjaśniła Anna.
– Jak to? Jakim prawem?
– Jakim prawem ścigałaś się z policjantami? – zapytała Anna zdenerwowana.
– Śpieszyłam się do pracy. – odpowiedziała Elsa, trzymając ręce na biodrach.
– Ależ ty kłamiesz. Chciałaś wypróbować swój samochód, bo myślałaś, że jesteś poza prawem, tak?
– Nie. Absolutnie nie. Tylko ty tak robisz. – powiedziała Elsa.
– Ile mandatów dostałam? – zapytała młodsza siostra.
– Zero.
– A ty?
– Od groma ciut-ciut. – odpowiedziała Elsa, pamiętając każdy mandat, który dostała kierując nowym samochodem.
– Teraz wsiadaj do mojej Hondy.
– Nie będę wsiadać do twojego rozsypującego się złomu. – powiedziała Elsa, wstydząc się tej starej zardzewiałej Hondy.
– Więc zapierniczaj do domu na piechotę.
– Anka! Nie przeklinaj!
– Wsiadaj i nie gadaj.
Anna wyjechała na drogę, jak zawsze jadąc powoli i według przepisów. Zazgrzytała skrzynia biegów. Elsa już nie mogła wytrzymać tej jazdy.
– Gdzie nauczyłaś się jeździć? Nawet nie umiesz dobrze zmieniać biegów. – Elsa narzekała.
Skrzynia biegów znowu zazgrzytała, kiedy Anna zmieniła bieg.
– Przynajmniej nie dostałam czterech mandatów – odpowiedziała.
Tym razem Elsa musiała przyznać Annie rację. Zmieniła temat.
– Anno? Co myślisz o moich piersiach? – zapytała starsza siostra.
– Są piękne. – powiedziała Anna z uśmiechem na twarzy.
– Ale są małe.
– Wcale nie są aż takie małe. Są większe od moich. Prawdę mówiąc pasują do ciebie. – Powiedziała Anna.
– Dla mnie są za małe. Prawdziwa kobieta powinna mieć duże piersi i pełny biust. Moje piersi nie są sexy i to mnie denerwuje. – powiedziała Elsa.
– Elso, jesteś sexy. Masz zgrabne nogi, ładną sylwetkę, i perfekcyjny kształt ciała. Mężczyźni szaleją za kobietami, które mają ciało w kształcie klepsydry i zgrabną talię. Sama pamiętasz, jak poradziłam sobie z Hansem i z Kristoffem.
– Jeśli dobrze pamiętam, Hans spał z dwiema innymi kobietami i porzucił cię, kiedy dowiedziałaś się o jego zdradzie.
– Ale Hans uwielbiał moje ciało. A ja tylko mam biust rozmiaru 30B. Widzisz? – powiedziała Anna, próbując rozwiać watpliwosci Elsy.
– Tak, tak. Tylko spał z kobietami z 38DD biustem, kiedy cię nie było.
– Ale...
– A Kristoff kocha cię, bo grasz na saksofonie. Wasz romans oparty jest tylko o muzykę.
– Ale muzyka to jego pasja.
– Czy ma pieniądze? Czy ma dobry samochód? Nie! Ma pusty portfel i jeździ starym vanem. – Elsa skrytykowała Kristoffa.
Siostry zajechały pod dom i wyszły z samochodu. Po wejściu do domu i zatrzymały się przy lustrze wiszącym w przedpokoju.
– Spójrz na siebie, Elso. Jesteś zgrabną kobietą i twoje piersi pasują do twojego kształtu ciała. Nie są za duże i nie są za małe. Są idealne.
Elsa chwyciła za swoje piersi. – Ale powinnam mieć duże piersi.
– Powinnaś cieszyć się z tego, co masz. Zrobiłabym wszystko, żeby wyglądać jak ty.
Elsa pomyślała o tym, co Anna powiedziała. – Ok. Może masz rację.
– Hej Elso, chcesz pojechać do tej restauracja nad rzeką. Mam spotkać się z Kristoffem i zagrać tam trochę jazzu.
– Mam inny wybór?
– Nie.
Siostry weszły do restauracji. Był piątek i jak zawsze cała restauracja była zawalona ludźmi. Elsa dostrzegła dwudziestokilkuletniego mężczyznę z kontrabasem. Był chyba najwyższym gościem w całej restauracji. Podszedł do Anny.
– Hej Anulka. Pięknie wyglądasz. – pochwalił Kristoff.
– Ty też. Jesteś gotów? – zapytała Anna.
– Muszę przynieść nuty z mojego vana.
– Elsa to zrobi. – powiedziała Anna.
– Proszę, Elso. – Kristoff dał Elsie kluczyki.
Elsa zabrała z samochodu nuty i zaniosła je Kristoffowi, ale nie oddała mu kluczyków do vana.
– Więc zaczynamy. – powiedział Kristoff.
– Sexy jazzman. Dlatego Anna do kocha. – szepnęła Elsa.
Zespól zaczął grać jakiś hit Ellingtona. Już nadszedł czas.
Elsa wyszła z restauracji i od razu pobiegła do vana Kristoffa. Włożyła kluczyk w stacyjkę i zapaliła samochód. Dźwięk nierównej pracy silnika huczał w samochodzie. Elsa włączyła automat i pojechała. Jeśli się pośpieszy, Kristoff nic nie będzie wiedział. A nawet jeśli coś zauważy, Elsa powie mu, że musiała pożyczyć jego samochód.
Elsa zaparkowała samochód przy domu Julka. Zapukała do drzwi.
– Cześć Elsa. Wreszcie się przywlokłaś. – odpowiedział Julian.
– Cześć brachu!
– Masz komputer? – zapytał Julian.
Elsa pokazała walizkę z laptopem. – Oczywiście. Dobrze wiesz, że zawsze noszę ze sobą laptop.
– O tak. Zapomniałem, że pracujesz w firmie informatycznej.
– Gotowy?
– Tak. A gdzie twój Camero? – zapytał Julian, dziwiąc się, że Elsa przyprowadziła starego grata.
– Anna sprzedała go.
– Co proszę?
– Opowiem ci później.
– Czy ten van jest Kristoffa?
– Tak. Jego stary Ford Econoline z 1994 roku.
– Ten grat nigdy nie ucieknie przed policją.
– Wsiadaj i nie gadaj.
Elsa znowu odpaliła ten złom, włączyła automat i nadepnęła na gaz. Van powoli zaczął się poruszać.
– Więc jak jest z Roszpunką? – zapytała zaciekawiona Elsa.
– Rzuciłem ją. Nie była dla mnie. – powiedział Julian.
– Dlaczego?
– Chciała mnie zabić patelnią. Ok. Może trochę przesadzam. Mieliśmy różnice zdań i doszliśmy do wniosku, że lepiej to skończyć.
– Tak szybko? – zapytała Elsa zdziwiona.
– Byliśmy razem cały rok.
– No faktycznie.
– Co myślałeś co jej wyglądzie? – zapytała Elsa.
– Taka sobie. Widziałem lepsze laski. Z początku może trochę mi się podobała. Może przez te jej długie blond włosy co sięgały aż do jej kolan. Ale niestety była farbowaną blondynką i w końcu obcięła swoje włosy. – Julian zamilkł na sekundę. – Wiesz, podobają mi się prawdziwe blondynki. – powiedział seksownym tonem.
– Co mogę powiedzieć? Pochodzę z Norwegii.
– Dziewczyny ze Skandynawii są moim marzeniem. Będziesz perfekcją, jak sobie piersi powiększysz. – powiedział Julian, patrząc się na piersi Elsy.
– Aż nie mogę się doczekać. – żartowała Elsa.
– Wiesz, Roszpunka była moją ostatnią dziewczyną z małymi cyckami. Następna laska moja będzie miała podwójne D. – powiedział Julian, marząc o Elsie.
Elsa zaparkowała van 200 metrów od banku, tak aby kamera ich nie nagrała. Otworzyła walizkę z laptopem.
– O 23:30 strażnicy mają pięciominutową przerwę. Możemy jej użyć, żeby wkraść się do banku i rozłączyć kamery. Następnie zhakuję system alarmowy i otworzę sejf. – Elsa nakreśliła plan.
– A ja zapieprzę kasę.
– I szybko uciekniesz do vana. – dodała Elsa.
Elsa rozszyfrowała zamek do banku dość łatwo. Jak spodziewała się, strażnicy byli na przerwie. Elsa otworzyła drzwi i pobiegła prosto do panelu alarmowego. Miała tylko trzydzieści sekund. Podłączyła laptop i złamała kod do alarmu z dwie sekundy przed czasem.
Następnie pobiegła do pokoju ochrony i rozłączyła kamery. Podłączyła laptop do sieci bankowej i zaczęła rozszyfrowywać kod do sejfu. Julian wszedł za nią.
– Już skończyłaś? – zapytał niecierpliwie.
– Dopiero zaczęłam. – odpowiedziała Elsa.
– Już trzy minuty minęły. – Powiedział Julian.
– To nie jest zabawa. Rozszyfrowanie jest ciężką robotą.
– To nie jest tak jak strażnicy wchodzą do budynku. – powiedział Julian sarkastycznie.
– Że co?
– Zaraz będziemy w bigosie. – wyjaśnił Julian.
– Nie rozpraszaj mnie!
– Spoko.
– Nie spoko.
– Ale dramatyzujesz.
– Ty też.
– Już otwarty?
– Za... sekundę... ok.
Julian pobiegł do sejfu i otworzył stalowe drzwi. Wrzucił pieniądze do worka i szybko pobiegł do vana. Wrzucił worek do vana i wsiadł do środka.
– Czemu tak długo? Nie widzisz, że już wezwali policję.
Elsa nadepnęła na gaz i odjechała. Od razu wzięła zakręt w prawo tak ostro, że lewe koła się trochę podniosły.
– Będzie ostra jazda. – powiedziała Elsa, jadąc jak szalona.
– Mam nadzieję – powiedział Julian, kładąc nogi na panele.
– A jak namierzą naszą tablice rejestracyjną? – zapytał Julian.
– Nie martw się. To przecież van Kristoffa. – powiedziała Elsa.
– Zrobiłaś to specjalnie? – zapytał Julian.
– A jak myślisz?
Elsa zrobiła kilka ostrych skrętów, pojechała długim objazdem przez środek miasta, i zaraz dotarła do domu Juliana. Spojrzała w lusterko. Gliniarze się poddali.
– Proszę. Dwieście tysięcy dolarów dla ciebie i tyle samo dla mnie.
– Na razie. Do następnego razu.
Elsa zajechała do domu i schowała swoje pieniądze w bezpiecznym miejscu. Za parę dni będzie miała nowe piersi.
