Popołudnie Fauna

Część I Roku Mugolskiej Sztuki

w Hogwarcie


Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa Albus Dumbledore przechadzał się właśnie szybkim krokiem po swoim gabinecie, gdy do jego uszu doszło ciche pukanie.

– Proszę.

Po chwili do środka weszły dwie kobiety, pierwsza z nich Minerwa McGonnagal, zastępca dyrektora i jego prawa ręka wyglądała na silnie wzburzoną, jej włosy były w nieładzie, policzki zarumienione, a kaszel, który nią od czasu do czasu wstrząsał, świadczył, że oddychała z trudem. Drugą okazała się być Charity Burbage, nauczycielka mugoloznawstwa i jedna z najmłodszych osób w gronie pedagogicznym. Owa inteligentna, rezolutna osoba zdołała z miejsca zapewnić sobie szacunek, jak i sympatię ze strony tak uczniów, jak i nauczycieli. Jej entuzjazm udzielał się nawet zazwyczaj ponuremu Severusowi Snape'owi, chociaż Albus nie był doprawdy w stanie pojąć jak się to dzieje.

– Drogie panie raczycie usiąść? – Obie kobiety skinęły głową, z wdzięcznością opadając na wskazane im krzesła. – Tak, więc, z czym do mnie przychodzicie?

Charity skinęła głową na, Minerwę, która odchrząknęła z trudem, uspokoiła się i zaczęła mówić:

– Trzech pięciorocznych Ślizgonów znowu zaatakowało młodszego od siebie Puchona.

Łagodny uśmiech znikną z twarzy dyrektora, zastąpiony pełnym troski spojrzeniem.

– Nazwiska?

– Malfoy, Crabbe i Goyle.

– A ich ofiara?

– Kevin Whitby, Poppy już się nim zajęła... Czy chcesz żebym porozmawiała na ten temat z Sewerusem?

Dyrektor skinął głową w zamyśleniu, zastanawiając się, dlaczego zawsze z tą trójką są takie kłopoty... Był w stanie zrozumieć, że żaden z nich nie miało kochających rodziców, wręcz przeciwnie... Ale czy na zło można odpowiadać tylko złem?

– Dziękuję Minerwo. Twoja kolej, Charity, jaką masz do mnie sprawę?

Kobieta milczała przez chwilę, układając w myślach odpowiedź.

– Przyszłam tutaj z Minerwą, ponieważ to, co spotkało tego biednego chłopca częściowo dotyczy tego, o czym chcę z tobą pomówić.

– Zamieniam się w słuch.

– Chyba wiesz jak traktują moje zajęcia, Ślizgoni z wyższych klas?

Dyrektor skinął głową, pogarda, jaką okazywali uczniowie Domu Węża zajęciom z mugoloznawstwa była wręcz przysłowiowa, uważali oni Charity za zdrajczynię krwi i gdyby Severus kilkakrotnie nie zainterweniował, kobieta została by pewnie zabita na jednej ze swoich lekcji. Albus często gratulował sobie w myślach uczynienia opiekunem Ślizgonów człowieka tak dobrze znającego ich mentalność i sposób myślenia.

– Postanowiłam ich zresocjalizować.

– Słucham? Chyba nie znam takiego słowa.

– W świecie mugoli resocjalizacja to proces przywracania umiejętności społecznych jednostkom, które zatrzymały się na pewnym etapie rozwoju. Wówczas stosuje się różnego rodzaju terapie zajęciowe, w tym terapię sztuką, ćwiczenia fizyczne, zabawy logiczne, i temu podobne praktyki.

Dyrektor skinął uważnie głową nie chcąc uronić ani jednego słowa.

– Zachęca się, więc takich ludzi do tworzenia własnymi siłami „dzieł sztuki", ma to zwiększyć ich wrażliwość na piękno, podnieść poczucie własnej wartości i pomóc w samoakceptacji.

– Jak do tej pory rozumiem wszystko tylko proszę powiedz, co my mamy z tym wspólnego?

– Chciałabym wraz z pańską pomocą zainaugurować pierwszy „Rok Sztuki Mugolskiej" w Hogwarcie. Pragnę, aby Ślizgoni, ale i uczniowie innych domów zobaczyli, że nie magiczni ludzie też potrafią tworzyć zapierającą dech w piersiach, zdolną do poruszania serc sztukę, zresztą, mogę ci pokazać... – Z kieszeni wyciągnęła srebrną płytę CD i dotknęła ją różdżką wymawiając zaklęcie:

Agendum Ludentem*.

Zarówno dyrektor, jaki i nauczycielka transmutacji popatrzyli na siebie w niemym podziwie. Z trzymanej przez kobietę różdżki zaczęła się dobywać niebiańska melodia, fortepian, skrzypce i obój przeplatały się i łączyły, tak, że trudno było czasami odróżnić, co jest, czym. Z czasem zmieniły się zarówno takt, jak i tempo przechodząc w trudną do ogarnięcia, ale także niezwykle widowiskową sekwencję dźwięków. Po chwili z różdżki dobył ostatni, potężny akord fortepianowy i zapadła cisza.

Zarówno Albus, jak i Minerwa powstali głośno wyrażając swój aplauz. W oczach starszego mężczyzny kręciły się łzy szczęścia, po raz pierwszy od długiego czasu poczuł, że nie jest sam w swoich marzeniach o sojuszu czarodziejsko-mugolskim.

– To Mozart, jeden z najsłynniejszych niemieckich kompozytorów. Pomyślałam ze moglibyśmy od czasu do czasu wystawić jakieś przedstawienie, może musical, albo nawet balet?

– Wydaje mi się, że dawno temu, podczas jakiejś uroczystości w Ministerstwie usłyszałem o czymś takim... To było... Już wiem! „Przebudzenie fauna". Ktoś, z kim wtedy rozmawiałem powiedział mi, że muzykę do tego baletu napisał, co prawda charłak, ale za to pochodzący z starej rodziny, która wydała wielu wybitnych czarodziejów... Debussy. Podobno zmienił tym całe oblicze współczesnej muzyki. Zgadzacie się?

Obie kobiety skinęły z entuzjazmem głowami.

– Więc to już postanowione... Minerwo, mam nadzieję, że powiadomisz o tym Severusa i resztę nauczycieli, chciałbym, aby do przedstawienia przystąpiło... Zaraz ile występuje tam postaci?

– Osiem: faun i siedem nimf.

– Znakomicie, zatem niech każdy z opiekunów wybierze dwie osoby ze swojego domu do uczestniczenia w balecie. Dodatkowe informacje zamieścimy w specjalnym ogłoszeniu.

Charity skinęła z podekscytowania głową.

– Powinniśmy przede wszystkim zorganizować salę do ćwiczeń, wybrać osobę zajmującą się całością projektu i poprosić o zgodę Radę Nadzorczą szkoły.

Dyrektor z dobrodusznym uśmiechem położył rękę na ramieniu swojej pracownicy.

– Pozwolisz, że ja się tym zajmę, ty rozpisz partie solowe i duety, a także wybierz sobie osobę do pomocy. Wydaje mi się, że czeka nas wiele pracy. Chciałbym też móc jeszcze posłuchać tej niebiańskiej muzyki...

* agendum - działać, robić coś, laudens - grać, odtwarzać