Cześć!

Tu Mr _Demon aniołki.

Na sam początek chce wyjaśnić, że ta książka jest moim pierwszym tworem. Nie gwarantuję, że czytając, nie przerwiecie po pierwszych rozdziałach.

Będą pojawiać się błędy, ponieważ dopiero zaczynam, a nie znam nikogo kto chciałby poprawić ten tekst. Jestem tu nowy, wiecie... amator, nie żaden polonista. Jeśli w komentarzach będzie pojawiać się krytyka na temat błędów, a tekst się spodoba, pomyślę nad betą.

W pierwszych rozdziałach akcja nie jest zbyt rozwinięta. Można powiedzieć, że przynudzam, jednak nie umiem inaczej zacząć tej opowieści, niż od historii ataku kyubiego. Nie jest ona taka sama jak w mandze, choć podobna, więc zachęcam do przeczytania.

Jeśli chodzi o fabułę związaną z mangą, pojawią się nieścisłości, które według mnie są konieczne. Dlatego proszę nie dodawać komentarzy w stylu: "a w mandze/anime było inaczej...". Piszę dla was swoją własną historie, która opiera się na wszystkim nam znanej historii Naruto, ale nie zamierzam tego robić zgodnie ze wszystkimi faktami. Zmieniam przede wszystkim wiek, w którym uczęszczają do akademii, czy też lata Sasuke, podczas wybicia klanu.

Więcej szczegółów nie zdradzam. przeczytajcie sobie moją opowieść, jeśli jesteście ęcam też do znajdywania błędów i informowania mnie, zawsze mogę coś poprawić, aby wam się lepiej czytało.

Pozdrawiam!

Rozdział 1.

Był słoneczny, upalny dzień. Mieszkańcy wioski Konoha spędzali czas w domach, restauracjach, cieniu drzew, gdziekolwiek, aby uniknąć panującego skweru. Wszechobecny zaduch wywoływał u ludzi lenistwo. Znaleźli się jednak śmiałkowie, którzy obojętni na panującą wokół temperaturę. Trzech starszych mężczyzn, nieugięcie gonili pewnego chłopca, którego nazywano „demonem". Dlaczego, zapytacie?

Otóż 7 lat temu, kiedy wioska żyła spokojnym codziennym życiem, wydarzyła się pewna tragedia. Nikt nie był przygotowany, nikt się nawet nie spodziewał takiego wydarzenia. Ludzie beztrosko spędzali dnie, wykonywali obowiązki, czuli się bezpiecznie. To wszystko za sprawą ich obecnego Hokage: Namikaze Minato. Yondaime był szanowanym, niezwykle mądrym, utalentowanym i silnym shinobi. Nic w tym dziwnego, że mieszkańcy wioski, żyli bez zmartwień. Jednak Minato, bardziej niż o wiosce, tamtego dnia, rozmyślał o swojej brzemiennej żonie. Powodem jego największych zmartwień była pieczęć, którą Kushina – ukochana Yoindaime – posiadała na brzuchu. Znaki te, tworzyły z niej pojemnik na biju, inaczej nazywany jinchiriki. A zapieczętowany w niej był demon o dziewięciu lisich ogonach – Kyubi.

Tamtego dnia miał nastąpić długo wyczekiwany dzień porodu. Narodziny dziecka, ze względów bezpieczeństwa, miał odbyć się z dala od granic wioski. Pieczęć, którą nosiła kobieta, podczas porodu była niestabilna, dlatego w obawie przed uwolnieniem demona, przygotowywano się do tego dnia od wielu miesięcy. Wszystko było przemyślane, tajne i bezpieczne. A dokładniej prawie wszystko. Nikt nie uwzględnił w planach możliwości, w której w momencie, gdy pieczęć jest najsłabsza, bestia uwięziona w ciele kobiety może zostać przyzwana. Dokonać tego mogła osoba tylko z jednego klanu, do tego musiała posiadać niezwykłe rozwinięte umiejętności dojutsu. Kiedy z ciała jinchuriki, zostaje usunięty biju, następują bardzo niebezpieczne zmiany w ilości chakry. Tak gwałtowny ubytek powoduje ogromne szkody w organizmie, czego skutkiem jest śmierć. Kushina Uzumaki, dnia 10 października urodziła swojego pierworodnego synka, któremu nadała imię Naruto, a potem zmarła. Na tym tragedia się jednak nie kończy, ponieważ bestia została uwolniona i w gniewie zaatakowała znajdującą się nieopodal wioskę. Śmierć żony była dla mężczyzny druzgocącym doświadczeniem. Nie było jednak czasu na opłakiwanie straty. Jako przywódca wioski musiał zapewnić jej bezpieczeństwo. W pierwszej kolejności, wziął na ręce swojego nowonarodzonego Suna i za pomocą jego autorskiej techniki, która pozwalała mu na teleportowanie się w miejsca wcześniej przez niego oznaczone, zabrał go w bezpieczne miejsce.

Lisi demon jest najpotężniejszym ze wszystkich biju, a jest ich dziewięć. Miarą mocy jaką posiadają, odpowiada ilość ogonów. Potęga demona nawet o jednym ogonie jest kilkakrotnie większa od tej należącej do ludzi. Na świecie jest tylko kilka osób mogących równać się siłą z biju. Kyubi natomiast dysponuje największą ilością ogonów, bo ma ich aż dziewięć, a przez to jest najsilniejszym oraz najbardziej niebezpiecznym z pośród demonów.

Podczas walki, straty w ludziach były ogromne, wielu mieszkańców utraciło tego dnia swoich bliskich. Wioska ucierpiała również z powodu strat materialnych, wiele budynków zostało zniszczonych. Demon siał zniszczenie. Shinobi Konohy skupieni byli nie tylko na walce z biju, ale także na obronie cywilów i rannych. To starcie było tak niespodziewane, że wśród szeregów walczących panował chaos. Konohańczycy byli przerażeni. Przegrywali.

Nadzieję, której mieszkańcom brakowało, przywrócił ich przywódca - Yondaime Hokage - dołączając starcie. Walka okazała się niezwykłym pokazem umiejętności Minato. Mężczyzna, choć sam jeden, w walce z demonem dokonał więcej niż wojownicy Konohy. Zdołał odciągnąć lisiego demona od wioski, zapobiegając przy tym dalszym zniszczeniom. Nie było to jednak równe starcie. Namikaze wiedział, że nie odniesie zwycięstwa. W tamtej chwili, potrafił wymyśleć tylko jeden sposób na pokonanie demona. Ryzykowny i niebezpieczny, którego ceną było jego życie. Jednak dla dobra wioski i jej mieszkańców był w stanie się poświęcić. Taka była rola shinobi, a jednocześnie obowiązek Hokage.

Zdecydowany wykonać swoje zadanie MInato wezwał do pomocy poprzedniego Hokage wioski – Hiruzena Sarutobiego. Po namowie aktualnego przywódcy Sandaime zgodził się wykorzystać swoje umiejętności, a by unieruchomić demona. Podczas, gdy Sarutobi zmagała się ze swoim zadaniem, Namikaze wrócił do miejsca, gdzie wcześniej ukrył swojego synka. Mimo wielkiego smutku, z powodu tego co zamierzał dokonać, wziął chłopca na ręce i przeniósł się z powrotem na pole walki.

Sposobem, który Yondaime uważał za jedyny i najlepszy, było ponowne zapieczętowanie lisa. Aby tego dokonać jednak potrzebował dziecka, a dokładniej noworodka. W ciele tak młodej istotki układ chakry nie jest w pełni ukształtowany, dlatego gwałtowny napływ ogromnej ilości energii, nie jest w stanie wyrządzić poważnych i trwałych szkód w organizmie. Dodatkowo pieczęć, którą Minato zamierzał umieścić na ciele syna, go do tego przekonywała. Podjął decyzje, nie mógł się teraz wycofać.

Przed ostatecznym zapieczętowaniem kyubiego, Namikaze przekazał swoje dowództwo Hiruzenowi. Pragnął, aby Sandaime zapewnił jego synowi dobre i szczęśliwe życie.

- Moją ostatnią wolą jako Hokage jest, aby wioska jak i ich przywódca, zapewnił Naruto spokojne życie. Aby był ich bohaterem, żeby był szanowany, kochany i doceniany, pomimo brzemienia jakie jestem zmuszony złożyć na jego malutkie barki.

Tymi słowami Yondaime zakończył przygotowanie i rozpoczął sekwencje chwytów do pieczętowania unieruchomionego demona. Była to technika nazywana pieczęcią Żniwiarza Śmierci. Za jej pomocą Minato zdołał zamknąć połowę chakry lisa w sobie, a drugą połówkę w swoim synku. Następnie postać żniwiarza zabrała ze sobą ciało mężczyzny i całą zgromadzoną przez Namikaze chakrę w zaświaty, co oznaczało śmierć.

Dziesiąty października tamtego roku rozpoczął się jak zwyczajny, radosny dzień. Natomiast zakończenie wciąż przywołuje wśród mieszkańców koszmary. Na polu walki panowała cisza, która została przerwana przez ciche łkanie dziecka. Chłopiec ten miał bowiem złociste niczym słońce włosy oraz piękne błękitne oczy, które odziedziczył po swoim ojcu. Rysy twarzy natomiast dostał po matce. Całości dopełniały charakterystyczne trzy podłużne blizny na każdym z policzków, niczym lisie wąsy. Spoglądając na drobne ciałko, zauważyć można również było pieczęć wokół pępka. Jako że w wiosce, poza zmarłym Yondaime, nie było nikogo, kto znałby się w tak zaawansowanym stopniu na fujinjutsu, nie zauważono, że pieczęci brakowało jednego znaku. Nie spowodowało to jednak uwolnienia bestii, tylko pewną niewielką lecz znaczącą zmianę w organizmie Naruto. Nie była ona widoczna, a skutki niedopatrzenia pieczęci, chłopiec pozna dopiero gdy dorośnie.

Tragedia ta zmieniła w pewien sposób mieszkańców wioski. Stali się bardziej nieufni wobec obcych, w końcu nie wiedzieli co doprowadziło do katastrofy. Wszystko to, dlatego że związek Minato i Kushiny był tajemnicą, o której wiedzieli tylko nieliczni i najbardziej zaufani shinobi. Kiedy więc ludność Konohy dowiedziała się, że demon wcale nie został pokonany tylko uwięziony w ciele dziecka, obarczyli go winą za wszystkie szkody i straty w ludziach oraz obiecali zemstę. Nie zdawali sobie sprawy, Ze chłopiec, Którym gardzili w rzeczywistości jest synem ich wybawiciela. Sarutobi w obawie przed wrogami jakich posiadał zmarły Hokage, a którzy mogli zagrozić Naruto, nie wyjawił ludowi Konahy, że posiadał on syna i jest nim gnębiony przez nich chłopiec. Próbując więc, uniknąć cierpienia dziecka, nieświadomie spowodował inne, możliwe nawet że jeszcze gorsze. Hiruzen wyrządził Naruto wielką krzywdę nie mówiąc mieszkańcom kim jest. Lecz najgorszy błąd popełnił, kiedy nie wyjawił tej prawdy również samemu chłopcu. Bo jak radzi sobie z tym całym zagrożeniem, pogardą i niechęcią, dziecko, które nie wie kim jest? Naruto odkąd tylko nauczył się chodzić, stosuje jedną metodę, aby przetrwać – ucieka.

Podczas tych kilku lat Konoha z każdym dniem się powiększała. Powstawały nowe budynki, a przez to i kolejne ulice i uliczki. Jedne większe, drugie mniejsze. W wiosce było ich niezliczone ilości, tworząc labirynt możliwych dróg ucieczki. Jednak zgubić pościg nie jest wcale tak łatwo, kiedy ma się jedynie 7 lat, a przy tym krótkie nogi. Problem ten przybiera na sile, gdy osobami goniącymi cię jest trójka dorosłych, wysokich i umięśnionych facetów. Nie byłoby potrzeby ucieczki, gdyby mężczyźni mieli pozytywne zamiary. W tym przypadku natomiast goniąca trójka była uzbrojona w długie kije, na końcach których znajdowały się powbijane gwoździe. Jeden z nich dodatkowo posiadał sznur, który zapewne miał krępować ofiarę, która chciała uciec. Nie trudno jest sobie wyobrazić przerażenie, jakiego doświadcza uciekinier. Mimo iż powinien być przyzwyczajony do takich i innych zdarzeń, ponieważ mają one miejsce codziennie, nie potrafił on przestać uciekać.

Groza sytuacji osiąga maksymalny poziom, gdy przez swoją nieuwagę, chłopiec wbiega w błędną uliczke, która okazuje się ślepym zaułkiem.

- O nie. Nie, nie, nie, nie… - powtarza wciąż to jedno słowo – Jak mogłem się tak pomylić?

Aby uniknąć takich sytuacji, Naruto od najmłodszych lat uczy się systemu ulic wioski. Jedynie ogromny strach i nieuwaga jest w stanie spowodować u niego taką pomyłkę.

Odwraca się w celu cofnięcia do poprzedniej ulicy. Ma nadzieję, że będzie w stanie zdążyć nim jego oprawcy go złapią. Jego dobre myśli nie trwają jednak długo, gdyż po wykonaniu zaledwie dwóch kroków, mężczyźni pojawiają się u wylotu uliczki, zagradzając mu drogę ucieczki. Niepokój bohatera wzrasta, gdy na twarzach osób znajdujących się naprzeciw niego, dostrzega sadystyczne uśmiechy. Jego jedyne myśli w tamtej chwili skupiają się wokół tylko jednego wątku – dlaczego on?