Tytuł: Oswój mnie
Pairing: Scorily
Długość: 5 tomów (3 zakończone)
Długość pierwszego tomu: prolog + 18 rozdziałów + 2 dodatki
Zgodność z kanonem: Tak (7 głównych części cyklu)
Ostrzeżenia: Opowiadanie nie uwzględnia fabuły "Przeklętego dziecka".
Stała na niewielkim wzniesieniu nieopodal Grimmuld Place. Pozbawiona atrakcji okolica skutecznie odstraszała potencjalnych wczasowiczów, a większość mieszkańców uciekała na wakacje już z początkiem czerwca. Dlatego właśnie uwielbiała spędzać lato u ciotki. Miała wrażenie, że puste pola i łąki należą wyłącznie do niej, że jest władczynią każdej rosnącej tu rośliny, panią każdego, nawet najmniejszego robaka.
Kucnęła obok swojej nowej miotełki treningowej, związując łodyżki kwiatów w ciasny supeł. Z zadowoleniem wcisnęła na głowę chabrowy wianek imitujący koronę i spojrzała w niebo. Intensywny granat spychał powoli jasny błękit w wieczorny niebyt. Westchnęła. Zaraz będzie musiała wracać na kolację, by nie niepokoić ciotki Andromedy i Teddy'ego. Otrzepała kolana z resztek trawy i już miała sięgać po miotłę, gdy usłyszała w oddali przeraźliwy krzyk. Jej serce stanęło na sekundę.
Uciekać, czy sprawdzić, co się dzieje?
Nim ciekawość zwyciężyła, zawahała się jedynie przez moment. Ruszyła biegiem wzdłuż pagórka. Z każdym krokiem dźwięk przybierał na sile, aż w końcu z początkowo bezładnego wrzasku dało się wyodrębnić poszczególne słowa.
— Zostawcie mnie! Zostawcie!
Poczuła, jak tym razem bicie serca przyśpiesza gwałtownie. Przeskoczyła przez rosnące dziko krzaki porzeczki, zahaczając stopą o wystające patyki. Drewno przecięło skórę, na wierzch podeszła krew, ale nie zwracała na to uwagi. Przystanęła dopiero na końcu wału.
W dole, po dzikiej łące, biegł chłopiec. Mógł być najwyżej rok – dwa lata starszy od niej. Twarz miał czerwoną od płaczu i zmęczenia. Potknął się o wystający korzeń i upadł na kolana. Skulił głowę i ukrył ją w dłoniach.
Popędziła w dół, starając się utrzymać równowagę. Niepewnym krokiem ruszyła w kierunku chłopca. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że właściwie nie ma pojęcia, co zrobić —pocieszyć go, obronić, zabrać do ciotki?
Nieco onieśmielona jego obecnością i własnym zachowaniem, przystanęła na łące, dysząc ciężko ze zmęczenia. Wciąż płakał.
— Wszystko w porządku? — zapytała cicho, aby go nie wystraszyć.
Spojrzał na nią wielkimi, szarymi, mokrymi od łez oczami. Serce jej drgnęło. Patrzyli tak na siebie przez chwilę, a ona miała wrażenie, że powietrze wokół zrobiło się gęste, że świat zatrzymał się na ułamek sekundy, nim otworzył usta i wyszeptał:
— Nie chcę wracać do domu.
Niewiele myśląc, kucnęła obok i przytuliła go mocno. Wczepił dłonie w jej bawełnianą koszulkę, poczuła wilgoć na szyi, gdy wtulił głowę w jej ramiona.
— Nie zostawiaj mnie, proszę — szepnął.
Zapiekły ją policzki. Czuła delikatny oddech na ramieniu, zapach jego skóry, ciepło jego ciała, czuła jak drżał, czuła jego smutek i przerażenie.
— Nie zostawię — odparła, głaszcząc go delikatnie po plecach.
Uniosła wzrok. W oddali majaczyła sylwetka wysokiego mężczyzny. Zbliżał się do nich z każdą sekundą. Objęła mocniej chłopaka.
— Synu! Wracaj tu! W tej chwili! — krzyknął mężczyzna. Jasne, prawie białe włosy, rozwiewał mu wiatr. Był już na tyle blisko, że mogła dostrzec grymas wściekłości na jego twarzy. Chłopiec drgnął.
— Nie wydurniaj się! Matka odchodzi od zmysłów! — kontynuował. Szarpnął chłopaka za ramię, ale ona nie miała zamiaru go puścić. Facet warknął i jednym, silnym ruchem odepchnął ją na ziemie.
Upadła plecami na trawę, uderzając łokciem o jeden z leżących na łące kamieni. Skóra zapiekła, lecz ogarniająca ją bezsilność bolała o wiele bardziej.
— Nie! — krzyknęła, choć doskonale wiedziała, że była zbyt mała, zbyt słaba, by wygrać.
Mężczyzna złapał chłopca w pasie i uniósł w górę.
— Nie! — wrzasnął mały, wierzgając nogami, bijąc pięściami plecy ojca, ale ten nic sobie z tego nie robił. Prychnął tylko i ruszył w kierunku, z którego przyszedł.
Poczuła, jak złość, smutek oraz palące współczucie ogarniają jej umysł, jak do oczu napływają gorzkie łzy.
— Znajdę cię! — Krzyknęła jeszcze ile sił w płucach, nim zniknęli z pola widzenia.
Usiadła na łóżku, oddychając ciężko. Odgarnęła włosy ze spoconego czoła. Sen. Znów ten sam. Zamglone wspomnienie, które w nocy walczyło, by nie upaść w odmęty zapomnienia.
