-Każdy facet umie sobie zawiązać krawat. – stwierdził Deeks, spierając się o to z Callenem od dłuższego czasu
-To dlaczego zawsze masz poplątany? – zapytał Callen, składając gazetę
-Ponieważ kobiety uwielbiają poprawiać krawaty, więc dlaczego nie dać im tego co chcą…
-Mnie tam nikt nie poprawia krawata.
-Widocznie w twoim życiu nie ma kobiet.
-A właśnie, że są. – zaprotestował agent Callen
-Hetty się nie liczy, jest za niska, Nell siedzi w Operacyjnym, a Kensi poprawia krawat Deeks'owi. Przykro mi G., ale jesteś samotny. – odparł Sam, popijając kawę z papierowego kubka
Callen zamyślił się.
-Dobry. – przywitała się Kensi
Było po niej widać, że była na strzelnicy, gdyż włosy w miejscu ochraniaczy miała potargane.
-Co się tak patrzycie?
-Ja na ciebie patrzę, bo masz potargane włosy, G. myśli i patrzy w przestrzeń, a ty akurat w nią weszłaś, a Deeks zawsze się na ciebie gapi, więc wszystko jest normalnie.
-Nieprawda. – oznajmił Deeks
Wszyscy spojrzeli na blondyna.
-Poważnie? – zapytała sarkastycznie Kensi
-Znaczy… no… patrzę na ciebie, bo… jesteś… moją partnerką.
-O to nam właśnie chodziło. – powiedział Sam
-Acha.
Błysk światła, uratował Deeks'a przed dalszą rozmową. Spojrzeli w kierunku schodów na których stał Eric i mrugał na nich latarką.
-Czy to…
-Morse? Poważnie?
-Staram się uniknąć monotonii. Pośpieszcie się, sprawa czeka.
