Dwoje czarodziei rozmawiało na środku wielkiego pomieszczenia, a zza uchylonych drzwi przysłuchiwały im się dwie nastolatki. Każda z nich miała całkiem odmienny wyraz twarzy. Jedna była nieco zaniepokojona, a druga wyglądała, jakby wszystko, co usłyszała, nie wywołało u niej żadnego wrażenia.
– Co z nimi zrobimy? – dobiegł je głos kobiety w podeszłym wieku.
– Muszą iść do szkoły. Po śmierci Cassandry Severus zajął się ich edukacją, ale teraz pozostaje im tylko Hogwart – odpowiedział czarnoskóry czarodziej ubrany w zdobioną, niebieską szatę.
– Wiem o tym, Kingsley, ale wyobraź sobie reakcję pozostałych. Nagle do szkoły trafiają dwie córki człowieka, który uchodził za zgorzkniałego nietoperza i postrach wszystkich uczniów – na te słowa mężczyzna uśmiechnął się lekko. – To będzie szok.
W pokoju zapadła głucha cisza, a dziewczyny zaczęły się niecierpliwić.
– Może zapytajmy o to same zainteresowane – owy Kingsley wskazał miejsce, gdzie ukrywały się nastolatki. – Leila, Aisha! Możecie wejść.
Dziewczyny wykonały polecenie i po chwili zjawiły się przed nimi. Dopiero teraz zauważyły, że kobieta ubrana była w ciemnozieloną szatę, a jej włosy były upięte w ciasny kok wysoko na głowie, przez który widać było szare pasma.
– Ja jestem Kingsley Shacklebolt, a to Minerva McGonagall. Jak widać, wiecie już o co chodzi, prawda? – przedstawił się.
– Nasz ojciec zginął w czasie wojny, która odbyła się kilka miesięcy temu i od tego czasu mieszkamy same, zdane na łaskę Ministerstwa. Trudno byłoby się nie zorientować – rzekła ironicznie jedna z nich.
– Skóra zdjęta z ojca – zaśmiała się cicho McGonagall. – Jaka jest wasza decyzja?
Siostry zastanowiły się chwilę i odpowiedziały jednocześnie:
– Jedziemy do Hogwartu.
