Autorka: iambeagle
Tytuł: The Inheritance
Tłumaczenie: polcia1996
Beta: konisiara
Zgoda: oczywiście jest. :)
PEŁNY OPIS:
Wszystko czego chciałem to pieniądze. Emmett miał rację - pójdę do piekła.
Przecież każdy z nas może otrzymać duży spadek i aby go dostać musi wypełnić jakieś warunki, prawda? Tym razem nie było inaczej. Historia bezwzględnego chłopaka, który zrobi wszystko, aby otrzymać to co jego.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Witam – powiedział Emmett ze złośliwym uśmieszkiem. – Sądząc po walizce, chyba planujesz jakiś wyjazd.
- Odpieprz. Się – powiedziałem, odpychając brata, który miał w ogóle czelność dziwić się moim zachowaniem.
- Powoli. Po co ta wrogość? – spytał Emmett. – Jak poszła kolacja?
- Carlisle mnie wyrzucił. Z walizką.
Emmett śmiał się dobre pięć minut, zanim powiedział:
- Nie pierdziel. Co zrobiłeś tym razem?
- Najwidoczniej nie jestem tym, kim oni chcieliby bym był – odpowiedziałem zagadkowo.
- Nie, nie, nie. Co zrobiłeś, Edward?
- Poza tym, że zburzyłem ich marzenia i powiedziałem po piątym daniu, że nie mam ochoty na bycie lekarzem i pójście do szkoły medycznej? A tak, a potem dodałem, że dzięki torturowaniu owiec, mogę zjeść corn dog'a1 i robię to bez wyrzutów sumienia.
Emmett potrząsnął głową, ale wiedział, że nigdy nie chciałem być lekarzem. Nie mógłbym pójść w ślady jego i mojego wujka. To nie dla mnie. To nigdy nie byłbym ja. Cierpię na brak współczucia i zrozumienia. Nie mógłbym porozumiewać się tak z ludźmi. Niemal byłem zazdrosny, że Emmett posiada wszystkie te cechy.
- Esme płakała? – spytał, podając mi butelkę Jack'a2, którą wyciągnął z szafki.
- A jak myślisz? Esme jest znana z tego, że płacze z wszystkich najwięcej – spojrzałem na niego znacząco.
Moje myśli powróciły do dnia pogrzebu moich rodziców, kiedy Esme trzymała mnie za rękę i mówiła, że dobrze jest czasem popłakać. Podniosłem butelkę do ust i zmyłem wspomnienia.
- Cholera. Wiesz, że pójdziesz do piekła, tak?
- E tam – podałem mu butelkę i zacząłem się śmiać. – Mam na myśli, cholera. Dlaczego nie mogą być po prostu szczęśliwi, że wreszcie skończyłem szkołę i nie jestem kompletnie do kitu?
- Ponieważ ty jesteś do kitu. Przynajmniej masz fajne włosy – dodał Emmett.
- Taa, mam.
- Pedał.
Byliśmy cicho przez kilka minut, zanim coś sobie przypomniałem.
- Carlisle powiedział coś przed tym jak… wyszedłem, coś o tym, że dobrze, iż nie dostałem jeszcze swojego spadku.
- Taa…
- Co do cholery ma to niby znaczyć?
- Jak to możliwe, że nie wiesz o naszym spadku? – spytał Emmett, przerywając granie w FIFE na Xboxie.
- Ponieważ nikt mi nie powiedział? Skąd ty, kurwa, o tym wiesz?
- Carlisle mi powiedział. Myślisz, że mama i tata zostawiliby nas z niczym?
- Nigdy o tym nie pomyślałem. Czemu Carlisle i Esme mi o tym nie powiedzieli? – spytałem. – Dali ci już twoją kasę?
- Nigdy nie podejmowałeś mądrych decyzji w sprawie finansów. I nie, jeden z warunków przyjęcia pieniędzy jest taki, że dostaniemy je w tym samym czasie. Więc rusz dupę i do roboty, koleś. Mógłbym wykorzystać te pieniądze na ślub.
- Ślub? Zaręczyłeś się i nic o tym nie wiem?
- Jeszcze nie. Cały czas zastanawiam się, jak zadać to pytanie – uśmiechnął się, a ja wydałem odgłos wymiotny.
- Boże, po co ci w ogóle ślub? Jedź do Vegas. Szybko i bez bólu.
- Rosalie by umarła.
- Ha, wiem.
- Nie wiem, czemu, człowieku, jej nie lubisz.
Rzuciłem się na kanapę i zacząłem gapić się na niego, jakby był durny.
- Żartujesz sobie ze mnie? Ona mnie, kurwa, nienawidzi. Myślę, że nigdy nie będzie tak, że jak ją widzę to nie doprowadza mnie do tego stanu.
Emmett zatrząsł się ze śmiechu i powiedział:
- Ona żartuje. Jesteś zbyt wrażliwy.
- Nieważne. Więc jakie są warunki?
- Oh, skończyć college.
- Załatwione.
- Mieć pracę lub prawie ją znaleźć. W trakcie szkoły też się liczy.
- Okey, niechętnie się zgadzam, ale popracuję nad tym. Dalej?
- Ożenić się lub być w poważnym związku.
- Żartujesz sobie ze mnie? To proste. Niedługo dostaniemy nasze pieniądze.
Spojrzał na mnie i spytał:
- Zaręczyłeś się i ja nic o tym nie wiem?
- Nie, ale ty i wszyscy inni wiecie, że nigdy nie miałem problemów z kobietami.
- Masz tylko kłopot z zatrzymaniem ich przy sobie.
- Ja po prostu tak lubię. Jeśli bym chciał być na stałe z dziewczyną, mógłbym. Łatwizna.
- Dobra, w takim razie powodzenia. Idę do łóżka. Jutro wcześnie zaczynam lekcje.
Prychnąłem i uderzyłem go w ramię.
- No dawaj, nie bądź starym facetem. Chodźmy do Cain & Abel3. Będzie jak za starych, dobrych czasów.
- Przypominasz sobie jak mama mówiła na nas Cain i Abel? Coś jak w dzisiejszych czasach niezdolny i zręczny4, nie? – zawył, a ja popatrzyłem na jego popieprzoną głowę.
- Bardzo zabawne. Idź do łóżka i nie czekaj na mnie. Idę sobie poszukać długotrwałej znajomości – szeroko się uśmiechnąłem i zacząłem rozciągać palce.
- W barze? Serio, wiesz jak się za to zabrać. Bądź pewien, że nie powiesz jej, że spotykasz się z nią tylko po to, aby otrzymać spadek. Niektóre dziewczyny tego nie lubią, jełopie.
- Zaufaj mi, nie muszę zdobywać jej przez słowa – mrugnąłem.
- Jeśli pieprzysz się na mojej kanapie, pamiętaj, żeby wcześniej położyć tam ręcznik.
- To nie brzmi jak ty. Czy Rose kazała Ci to powiedzieć? – spytałem przed tym, jak pacnąłem go palcem. – Kontrolowanie. Dodaj to do listy Czemu Nie Powinienem Poślubić Rose. Nawet jeśli tu jej nie ma, ma pewność, że jednak tu jest.
Emmett zamknął oczy, zakręcił whiskey i wyłączył telewizor.
- Zamknij gębę i nie szalej za bardzo, okey?
Po tym jak Emmett zniknął za drzwiami sypialni, usiadłem i w ciszy próbowałem nie przypominać sobie dzisiejszych wydarzeń.
Ma rację. Z pewnością pójdę do piekła.
1 Corn dog – Parówka w cieście z mąki kukurydzianej. (przyp.tłum)
2 Jack Daniel's – amerykańska whiskey. (przyp.tłum)
3 Cain & Abel – bar. (przyp.tłum)
4 W oryginalnym tłumaczeniu było Can't – Cain – Niezdolny oraz Able – Abel – Zręczny. (przyp.tłum)
Rozdział drugi - 09.08
Zapraszam, Paulina.
Bardzo proszę o nieumieszczanie tego tłumaczenia na innych chomikach, forach, blogach, itp!
