Jedyne, co przenika przez wszechogarniający mnie mrok to twój ciepły uśmiech. Pamięć ciała nie zadziałała. Przez chwilę nie potrafiłem się odnaleźć… Nie – ja wciąż jestem zagubiony, gdzieś szukam po omacku twej dłoni. Co właściwie zrobiłem…? Chłód. Czuję ten nagły chłód, niczym miecz przeszywający serce. Ciekawe, kto bardziej cierpi – ty czy ja? Teraz wiem, że szukałem daremnie – byłaś szczęśliwa. Ale skąd miałem wiedzieć? Ja egoista, ja altruista. Dostałem serce, nie moje, jednak pełne miłości do ciebie. Czyje to były uczucia? Co mam zrobić? Kiedy dzieliłem z tobą czas… Czy to była prawda? Być może wszystko zrozumiałem źle, ale moje nowe narodziny, te wspólne chwile. To, że byłaś ze mną musi okazać się kłamstwem? Zostań, nie chcę znów być sam. Być tym pustym, jak lalka bez wspomnień… Mówiłaś, że jesteśmy tacy sami. Długo nie wiedziałem, co masz na myśli. Ale już wiem, nie miałaś racji – żałuję, lepiej nie znać bólu w twoich oczach. Mój miecz i ja, magia najdroższego przyjaciela i jedno pragnienie, do którego spełnienia dążyłem mimowolnie. Straciłem. Tak, to ja TO zrobiłem. Zatraciłem się, czego konsekwencją była najsroższa kara. Zostałem, zostaliśmy wykorzystani, nasza miłość była ukartowana. Dziwne – faktycznie się już nie boję. „Kocham cię" – odpowiadam na twe śmiertelne słowa, gdy pierwsza i zarazem ostatnia łza stacza się po moim policzku, a srebrne ostrze brudne od twej krwi szybko prześlizguje się po szyi. Czuję jak pulsacyjnie tracę świadomość, w rytm serca… Czyżbym jednak je miał? Czerwień pochłania wszystko, abym mógł wrócić tam gdzie ty. Nie dla mnie niebo i nie dla ciebie, tam idą tylko ludzie. Gdzie się spotkamy…?
