1.
Severusie,
mam wielką nadzieję, że ten list do Ciebie dotrze. Siedzę w tej chwili we Wrzeszczącej Chacie i czekam na przybycie posiłków. Remus, Charlie, Bill i Fleur utrzymują drzwi. Na zewnątrz jest przynajmniej z dziesięciu Śmierciożerców. Boję się o Ciebie, choć pewnie nie powinnam – jesteś wspaniałym wojownikiem, o czym pewnie wiesz, bo w końcu chwalisz się tym na prawo i lewo (zwłaszcza w chwilach, w których możesz nam wyraźnie pokazać, że jesteśmy lata świetlne za Tobą). Piszę dość nieskładnie i pewnie popełniam mnóstwo błędów, ale spieszę się. Znalazłam tu kilka kartek i ołówek, choć nie wiem jak i czy w ogóle będę w stanie ten list wysłać. I czy go dostaniesz. Merlinie, jak ja się boję… Voldemort naprawdę ma nierówno pod sufitem, skoro zaatakował w Walentynki. Albo jest geniuszem i zrobił to z rozmysłem, żeby zepsuć piękno tego święta. Mieliśmy spędzić ten dzień razem przy kominku, czytając ciekawe książki. Niby coś, co zwykle robimy, ale atmosfera byłaby inna. Jestem tego pewna. Potrafisz stworzyć nastrój.
Walą do drzwi i Bill właśnie musiał na chwilę odpocząć, więc go zastąpiłam, ale już jestem. Właściwie nie powinnam w ogóle walczyć, bo mam złamaną w trzech miejscach nogę, ale musimy jakoś dać sobie radę, prawda? Remus już dawno wysłał patronusa, ale nie wiemy czy ktokolwiek w ogóle się pojawi. Fleur pociesza nas – coś, czego spodziewałabym się bardziej po Billu lub Remusie. Jest silniejsza, niż myślałam. O czym to ja pisałam… Aha, już wiem. Bywasz nieczuły i złośliwy, ale wiem, że Ci na mnie zależy. Na swój sposób, rzecz jasna.
Jest jednak coś, do czego muszę się przyznać. Jeśli zginę i tak to odkryjesz i być może łatwiej będzie Ci się pogodzić z moją stratą, ale muszę to powiedzieć. Otrułam Cię. Znaczy się, nie otrułam-otrułam, ale napoiłam eliksirem. Amortencją. Podaję Ci ją od roku. Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek? Ja tak. Byliśmy sami na Grimmauld Place i kazałeś mi zrobić herbatę. To wtedy wlałam Ci eliksir. Od kiedy pracowaliśmy razem w Hogwarcie mój podziw dla Twojej osoby zmienił się w coś więcej. Wiedziałam jednak, że nie mogę liczyć na wzajemność. Ignorowałeś mnie, traktowałeś jak każdego innego nauczyciela. To bolało. Bolało bardziej, niż możesz sobie wyobrazić. I chciałam choć przez chwilę dowiedzieć się, jak to jest być przez Ciebie kochaną. Kiedy spojrzałeś na mnie w TEN sposób… Już wtedy wiedziałam, że nie przestanę. Będę Cię truć do momentu, w którym to odkryjesz. Codziennie drżałam ze strachu, że wiesz, że się domyślasz. Ale myliłam się – kochałeś mnie tak, jakbyś nigdy tego nie zrobił będąc sobą. Mimo tego strachu i poczucia winy byłam szczęśliwa. Dalej jestem. Nawet jeśli przeżyję, to obawiam się, że nie będziesz chciał mieć ze mną do czynienia, jeśli ten list jednak do Ciebie trafi. Potrafisz być zawzięty.
Mimo to, w dniu Zakochanych – który jest jedną wielką bzdurą, ale za to świetnym powodem dla wyznań – powiem Ci wyraźnie, że kocham Cię. I zawsze będę. Będę tak bardzo, że aż boli. Zwłaszcza, gdy będziesz na wyciągnięcie ręki, ale poza moim zasięgiem. Bo teraz, gdy już wiem jak to jest być przez Ciebie kochaną, to będzie znacznie bardziej bolesne.
Wyłamali. Kocham. Herm-
