Pozwoliłeś im odejść

Pozwoliłeś im odejść. On Ci tego nigdy nie powie, zawsze stał po Twojej stronie, nieważne, jaką decyzję podjąłeś, żadne złe słowo nie padnie z jego ust. Myślałeś, że po tym wszystkim możecie po prostu żyć, jakby nic się nie stało. Reborn odszedł, nie było już nic, czego mógłby Cię nauczyć. Wykorzystałeś ten moment i uciekłeś przed odpowiedzialnością za rodzinę, Vongola rządzi się sama, Ciebie to nie obchodzi. Ważne, że Ty masz spokój, możesz znów być zwykłym chłopakiem, żyć spokojnie i nie przejmować się mafią. Bardzo powoli Twoi bliscy odchodzili od Ciebie, pozwoliłeś na to. Ryohei i Kyoko przeprowadzili się do Tokio, Strażnik Słońca poświęcił się boksowi, jego siostra uczy się. Haru dostała stypendium na wyjazd do Londynu, Yamamoto puściłeś do USA, do jego ukochanego baseballu. Chrome gdzieś zniknęła, może ukrywa się z Mukuro. Lambo i I-Pin wrócili do siebie, Bianchi pojechała za Rebornem, Fuuta mieszka we Włoszech. Nawet Hibari opuścił Namimori, nie wiesz, gdzie się podziewał przez ostatnie kilka lat. Listy od Dino przychodziły rzadko, czasem w ogóle. Nie chcesz tego świata, a on przestał się o Ciebie troszczyć. Sam nie pamiętasz, gdzie odłożyłeś Pierścień. Ten, o który tak zaciekle walczyłeś, a teraz poniewiera się w którejś szufladzie. Tylko Gokudera trwa przy Twoim boku, nie mając nic innego do roboty, ale nawet on zaczął się oddalać. Coraz częściej mówił o wyjeździe do Włoch, stał się poważny, milczący, zgorzkniały. Wiesz, że to z Twojego powodu.

Dziś zostało Was tylko dwóch: Ty i Twój najwierniejszy Strażnik bez marzeń. Jesteś w szoku, nawet nie słuchasz bluzgów Squalo, który przywiózł te wiadomości. Wszyscy, których chciałeś chronić, nie żyją. Zostali zabici przez Twoich wrogów. Zżera Cię poczucie winy. Myślałeś, że tak będzie lepiej, że nic im się nie stanie z dala od mafii. Nie ochroniłeś ich. Zginęli, bo pozwoliłeś im odejść.