-Czeka was wszystkich jeszcze ostateczny test – oznajmił Czarny Pan. – Prawdziwy Śmierciożerca musi być na tyle silny, by nie ulegać emocjom… każdy z was obejrzy pewien… obraz. Trzykrotnie. Jeśli ktoś się rozpłacze podczas oglądania, nie jest godzien noszenia Mrocznego Znaku. Zrozumiano?

Rozległy się twierdzące pomruki.

-Dobrze. Bellatriks, Rudoflusie, Rabastanie… wy pójdziecie jako pierwsi.

Rudolfus chciał zaprotestować, ale żona go pociągnęła za sobą. Razem z Rabastanem weszli do niedużego pomieszczenia. Voldemort polecił im, by usiedli na podłodze, co też zaraz wykonali. Wtedy Czarny Pan machnął różdżką i przed trójką Śmierciożerców pojawił się ruchomy obraz.

Najpierw było tam pędzące stado antylop gnu i młody lew, starający się uniknąć stratowania. Później dorosły lew chwycił malca w pysk i położył na pobliskiej skale, lecz sam nie zdołal uciec, próbował wspiąć się na ściany wąwozu, ale drugi lew strącił go w dół. Wtedy Bellatriks wydała z siebie zduszony krzyk. Kątem oka zobaczyła, jak Rabastan ukradkiem ociera łzę. Skupiła się na ruchomym obrazie. Teraz mały lew szedł przez opustoszały wąwóz, wołając tatę.

-Bello, bądź dzielna – szepnął łamiącym się głosem Rudolfus, ściskając jej dłoń. Bellatriks czuła łzy napływające jej do oczu, lecz zwalczyła je i odwzajemniła uścisk. Na obrazie mały lew odnalazł martwego ojca, lecz zdawał się nie zauważyć, iż ten nie żyje – prosił, by się podniósł, żeby poszli do domu. Bellatriks zacisnęła powieki, widząc beznadziejne starania lewka. A ten wołał o pomoc i płakał, a w końcu wsunął się pod łapę ojca…

Obraz zatrzymał się. I wrócił do pierwszej sceny.

Rudolfus poczuł, jak dłoń brata zaciska się na jego ramieniu. Teraz, gdy wiedzieli już, co się stanie, rozumieli też, dlaczego jest to próba wytrzymałości. Bellatriks przygryzła dolną wargę, jednocześnie uwieszając się na ramieniu męża. Rudolfus poczuł się przytłoczony ciężarem emocji obojga pozostałych. Dlatego tym bardziej walczył, by się nie rozpłakać. Wiedział, że gdyby się załamał, to samo stałoby się z Bellatriks i Rabastanem.

Obraz powtórzył się jeszcze raz. Rudolfus ukrył twarz w dłoniach. Bellatriks kojąco poklepała go po plecach.

-To już ostatni – szepnęła. Zdawała się już poradzić sobie z tragedią obrazu. Rudolfus był jej za to wdzięczny i dyskretnie otarł łzy jej szatą.

Wreszcie obraz zgasł. Rabastan wstał pierwszy, trochę sztywno. Za nim podniósł się Rudolfus i pomógł żonie wstać.

-Dobrze. Przeszliście próbę. Możecie iść do domu – oznajmił Voldemort. Pospiesznie podziękowali i wyszli. Teleportowali się do domu.

-B-bello? – mruknął Rudolfus. – Czy ch-chcesz, żebym…

-Nie… chcę być sama – szepnęła Bellatriks i lekko uścisnęła dłoń męża. Potem weszła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Wtuliła twarz w poduszkę i rozpłakała się.

Na wypadek, gdyby ktoś nie załapał, co Voldemort kazał im oglądać: jest to scena śmierci Mufasy. Prawdziwy mężczyzna płacze tylko wtedy, gdy ginie Mufasa.

Skomentuj. Nieważne, czy ci się podobało, czy nie - napisz to.