Szum wiatru

Błyszczące, szmaragdowo zielone tęczówki, które przepełnia szczęście. Miodowe blond włosy.

Zaczerwienione pluszowe usta układają się by powiedzieć „Kocham Cię". Delikatna, lekko opalona skóra. Spracowane , ładne dłonie. Szczupła, perfekcyjna sylwetka…Ciepło, jasność….zapach trawy.

Perfekcja.
- Perfekcja? To tylko ładna buzia.

Jest taki piękny, ciepły dzień.
- Piękny? Jest pochmurno i pada. Zaufaj mi.

Jest szczęśliwy.
- Szczęśliwy? Nie może być szczęśliwy. Nie czuje już nic. Zaufaj mi.

Mówi „Kocham Cię" .
- Kocham Cię? Nie. To tylko szum wiatru. Zaufaj mi.

Spójrz, jest z tym, którego kocha.
- Z nim? Nie. Znów się mylisz. Kochał tego szatyna. Zaufaj mi.

Spójrz jeszcze raz. Jest naprawdę szczęśliwy z tym chłopcem.
- Tam? Ale tam nikogo niema. To pustka. Tego chłopca niema. Zaufaj mi.

Ale oni siedzą pod drzewem. Spójrz.
- Siedzą? Tam jest tylko jeden chłopak, stoi. Płacze nad grobem. Zaufaj mi…

Zamknięte, ciemno podkrążone oczy, z których życie uciekło długi czas temu. Miodowe blond włosy. Purpurowe wargi, które czasem wydają się być boleśnie białe. Usta są martwe. Delikatna, lodowata, purpurowa skóra. Spracowane, sztywne dłonie, skrzyżowane spokojnie na klatce piersiowej. Chuda sylwetka, jednak wciąż tak piękna….Deszcz, ciemność…Tylko świece rozświetlają mrok przy trumnie.

Był tak młody. Mógł być tak szczęśliwy. Tyle rzeczy, które przegapił.

-Był młody? Prawda. Ale co ważniejsze, był zbyt słaby.

Ma tak fioletowe usta.
- Fioletowe? Myślę, że są białe. To naturalny przebieg rzeczy.

Nie oddycha. Patrz, on nie oddycha.

- Jak może oddychać. Jest martwy.

Ma sztywne, chłodne dłonie. Dotknij ich.

- Chłodne? Są jak lód. To również naturalny bieg rzeczy.

Spójrz jak jest ciemno. Te świece. Boję się.

- Boisz się? Nonsens.

Tak mało ludzi. Widzę tego bruneta. Całuje go.

- Całuje go? Ale całuje martwą osobę.

Składa swoje pożegnania. Wygląda jakby płakał. Ten wysoki mężczyzna musi go odciągnąć od trumny.
- Płacze? Dla mnie to wyolbrzymianie. Naprawdę.

Stracił sens swojego istnienia, swojego życia.
- Sens życia? To tylko śmierć. Śmierć kolejnego samobójcy. Nic nowego.

Spójrz tam. Spójrz. Proszę, spójrz tam.
- Czemu? Czy możesz w końcu zrozumieć, ze ten chłopiec po prostu umarł. Każdy umrze pewnego dnia.

Kim jesteś tak w ogóle? Czemu patrzysz na to wszystko tak spokojnie?

-….

Czemu milczysz? Powiedz coś. Kim jesteś?
- Już porządku…

O czym ty mówisz?
- Jest szczęśliwy. Zajmij się własnymi sprawami. Zabrałem go z jego własnej woli.

Jesteś…? Nie, to nie możliwe.

- Odejdź. Chcę go teraz ze sobą zabrać.

Co? Ale czemu? Gdzie?

- Zadajesz za wiele pytań. Odpowiem ci jednak, drogi Żywy. Spróbuję ci zabrać tego chłopca najszybciej jak to możliwe. Zabiorę go. Wkrótce…

To Ty, Ty zabierasz tych wszystkich ludzi…Śmierć…nie możesz! Ma tylko 30 lat.
- Mogę robić wszystko. Ostatnio mi się wywinął, ale nie zrobi tego więcej

_..._

Dobra, palta mnie na tym waszym stosie, gorzy nie będzie…