Disclaimer: I do not own Bleach. Unfortunately, it still belongs to Kubo-sensei.

Żebym tak kompletnie nie zniknęła z pisarskiego frontu i nie zapomniała, jak się kleci zdania zanim na powrót będę miała czas na jakiekolwiek dłuższe projekty, oto setka mini-miniaturek! Dla was i dla mojej własnej frajdy :)

No to zaczynamy!


Kto: Kyouraku

Pożegnanie

Pamiętasz, stary przyjacielu, jak lata temu ganialiśmy się niczym tajfun, tratując kwiatki i wybijając okna? Pamiętasz wieczny grymas nieszczęścia, jaki pojawiał się na twarzy staruszka Yamy, gdy tylko nas widział? To były, mimo wszystko, piękne czasy. A teraz, całą tę okropnie długą wieczność później, leżysz tutaj, w swojej kapitańskiej kwaterze, kolejny już raz osłabiony tak bardzo, że nie możesz nawet wstać. Choroba niszczy cię coraz bardziej i bardziej z każdym kolejnym rokiem, a nie jesteśmy już przecież tacy młodzi, do diabła!

Leżysz, taki kruchy i słaby, otoczony wonnościami wspomagającymi oddech i chyba setką świec, a ja mogę tylko siedzieć obok, bezradny, mając nadzieję, że jeszcze nie po raz ostatni i swoją obecnością dodawać ci otuchy. Chociaż, właściwie nigdy jej nie potrzebowałeś, prawda? To mnie była bardziej potrzebna za każdym razem, gdy nagle traciłeś przytomność lub osuwałeś się na posadzkę w kałuży wyplutej właśnie krwi. Z czasem nauczyłem się zachowywać spokój, przechodzić nad tym do porządku dziennego tak jak robiłeś to ty, ale widok zawsze był tak samo wstrząsający.

Leżysz tutaj, stary draniu, a przecież mieliśmy dzisiaj pójść na ryby. Mieliśmy wylegiwać się na słoneczku, na miękkiej trawce, popijać sake i udawać, że wcale nas nie ma, a obowiązkami zająłby się ktoś inny. Moglibyśmy nawet popływać w stawie jak za dawnych czasów, gdy znudziło nam się w końcu czekanie aż ryba chwyci haczyk, a kolację znów moglibyśmy zjeść w barze…

Ne, Juushirou, pamiętasz jeszcze? Kiedyś byliśmy młodzi i beztroscy, pełni wiary w przyszłość, we własne siły i marzenia. Mieliśmy plany, pragnienia i siebie nawzajem w tym świecie, który mógł być tylko lepszy. Który chcieliśmy takim uczynić. Pamiętasz? Wtedy, dawno temu, zachody słońca oznaczały tylko słodkie oczekiwanie na dzień następny, a pożegnania nigdy nie były tymi na zawsze. Nie tak jak dziś.