-…musze poczuć tętno miasta-kończył.

-Jeden z naszych ludzi zginął blabla...-wtrąciła się sekretarka Mycrofta –Wynika, że w Londynie dojdzie do wielkiego zamachu ….blablabla-tak okropnie go ona nudziła. Sherlock nie rozumiał, jakim cudem Mycroft mógł trzymać kogoś tak głupiego.

-A John Watson?-niech w końcu powiedzą coś, czego nie wie i co go naprawdę interesuje.

-John? -zdziwił się jego brat.

-Widujesz go?-spytał, starając brzmieć jak najbardziej neutralnie. Wiedział jednak, że Mycroft nie da się na to nabrać.

-Tak, co piątek chodzimy na rybę z frytkami-ironizował starszy brat-Miałem go oczywiście na oku-telefon zadzwonił w jego spodniach, wyciągnął go i przeczytał SMSa krzywiąc twarz, nie przerwał jednak wypowiedzi.- Ale nie wiedział, że wrócisz…-dokończył sucho, kiedy sekretarka podawała detektywowi teczkę.

-Nie, ale tego się pozbędziemy-powiedział przyglądają się zdjęciom.

-Pozbędziemy?

-Wygląda staro, nie mogę pokazywać się ze starcem.-„Mycroft chyba naprawdę dziadziejesz." dodał w myślach.

-Sherlock, on nie wiedział.

Detektyw spojrzał na niego. „Naprawdę, mój starszy brat dziadzieje."

-Teraz wróciłem i on się dowie-powiedział powoli.

-Nie dowie się…-Mycroft skulił się czekając na reakcje swojego brata.

Sherlock stał jednak dalej te kilka metrów dalej z pytającym wzrokiem.

-John nie jest głupi.

-Widocznie uznał, że dwa lata to wystarczająco długi okres, by…

Starszy Holmes ledwo zauważył atak i niebezpiecznie uderzył głową o ścianę.

-Podobno miałeś go na oku…-wysyczał detektyw.

-Byłem w Serbii-wydusił Mycroft przez ściśnięte dłonią młodszego gardło. Nie widział Sherlocka w takim stanie, od kiedy ten był w ciągu.

-Kłamiesz-jego głos drżał ze złości-Ty to Anglia, cała Anglia nie może być w Serbii.

Starszy Holmes nie odpowiadał, błądził wzrokiem po tak żywej twarzy brata.

Sherlock puścił go i padł obok biurka. Cały drżał. Po chwili poczuł, jak czyjeś ramiona go obejmują

-Kiedy?-wychrypiał.

-Dzisiaj rano, zaraz po tym, jak oczyścił twoje imię w sądzie.

Detektyw zatrząsnął się po raz kolejny i zamknął oczy. Mycroft chyba wolał jednak tortury w Serbii. Wolał, gdy Sherlock patrzył, jak usypiają Rudobrodego. Wolał wszystko, ale nie śmierć emerytowanego żołnierza. A szczególnie tego skutek na jego małym braciszku.