Hej wszystkim. Bardzo przepraszam że tak długo nic nie publikowałam. Oto moje nowe opowiadanie, mam nadzieję że wam się spodoba.
Postacie z anime i mangi Naruto nie należą do mnie. Jedynie ta historia jest moja. Nie czerpię żadnych korzyści majątkowych z tego opowiadania, jedynie satysfakcję.
Summary: Bo kiedy wszystko zaczęło się walić, jedna decyzja miała uchronić ich od rozpadu.
Chapter 1
To było oczywiste od samego początku. Kakashi zauważył to już pierwszego dnia gdy zobaczył swoją nową drużynę. Ciemność okalała każdego jej członka. Hokage mógł się łudzić że ta trójka zostanie kolejnymi lojalnymi shinobi Konohy ale on widział jak drużyna 7 oddalała się coraz bardziej. Był to powolny lecz nie przerwany proces, który miał zakończyć się tragedią. Egzamin na chunina był krokiem milowym w tym procesie. Przeklęta pieczęć Orochimaru, pierwsze uczucie prawdziwego terroru i bezradności, ironicznie zbliżyło jego uczniów do siebie i jednocześnie oddaliło od wioski. Później było już tylko gorzej. Śmierć Hokage i pojawienie się Itachiego w wiosce pogłębiło, głębokie już rany w sercach drużyny 7. Fakt że od początku nie byli traktowani jak inni genini wcale nie pomagał. Jinchuuriki kyuubiego, ostatni członek klanu Uchiha i dziewczynka z rodziny cywili. Jego dzieci miały praktycznie wielkie czerwone znaki nad głowami, wyróżniające ich z pośród pozostałych geninów. Lada moment jego drużyna kompletnie się rozpadnie.
Naruto był traktowany jeszcze gorzej niż wcześniej. Śmierć Trzeciego Hokage dała mieszkańcom wioski praktycznie wolną rękę by go atakować. Werbalnie czy też fizycznie. W ciszy znosił ból i udawał że wszystko jest w porządku. Nie było. Ludzie posyłali mu nienawistne spojrzenia i wypowiadali okrutne słowa, wielu otwarcie życzyło mu śmierci. Jedynie mała garstka była po jego stronie. Blond włosy chłopiec znajdywał ukojenie jedynie w chwilach spędzonych ze swoją drużyną, jakkolwiek dysfunkcyjna by ona nie była, i z ich senseiem. Nie był również ślepy na cierpienie dwójki jego najlepszych przyjaciół.
Sakura przestawała radzić sobie ze swoimi problemami. Coraz częściej kłóciła się ze swoimi rodzicami, którzy nie potrafili zaakceptować jej decyzji o zostaniu kunoichi. Myśleli że to dziecięcy kaprys, który skończy się kiedy tylko zobaczy okrucieństwo świata shinobi. Stało się jednak inaczej. Okrutna prawda otworzyła jej oczy i sprawiła że Sakura stała się jeszcze bardziej zdeterminowana. Chciała być silna by ochronić jej chłopców. Szkoda że nikt tego nie dostrzegał. Nikt w nią nie wierzył z wyjątkiem jej drużyny.
Jednak to Sasuke oddalał się najbardziej. Traumatyczne spotkanie z Orochimaru zostawiło głębokie rany w jego psychice. A kompletna porażka w walce z Itachim doprowadziła go do granicy. Był zbyt słaby, po tylu latach ciężkiego treningu wciąż był za słaby. W wiosce czuł się jak w więzieniu, ograniczony i zmuszany do wykonywania tych bezużytecznych misji, kiedy wszystko co chciał robić to trenować. Pieczęć na jego szyi przypominała mu jednak że ma alternatywę. Musi tylko zostawić wszystko inne za sobą.
Srebrnowłosy shinobi przemierzał ulice Konoha gakure. To był ten dzień, zdecydował kierując się do wieży Hokage. Nowo nominowana na tą pozycję Tsunade była zdecydowanie zaskoczona kiedy go zobaczyła.
- Kakashi? Czy coś się stało? To nie w twoim stylu pojawiać się bez zapowiedzi. Mówiąc to Hokage patrzyła na niego z niepewnością.
- Hokage sama chciałbym prosić o specjalną misje dla drużyny 7.
- O czym ty mówisz Kakashi. Wiesz dobrze że w obecnej sytuacji musimy się skupić na odnowie wioski.
- Z całym szacunkiem Tsunade sama ale obawiam się, że jeżeli nic nie zrobimy, Konoha straci trójkę obiecujących shinobi. Odparł z determinacją patrząc kobiecie w oczy.
- Co masz namyśli? Zapytała z rosnącym niepokojem.
- Sasuke i Naruto duszą się w wiosce. Jak tak dalej pójdzie uciekną a my nic nie będziemy mogli z tym zrobić. Nie mam również wątpliwości że Sakura pójdzie z nimi.
Ona także czuje się przytłoczona całą sytuacją. Bycie niedocenianą i traktowaną z pobłażaniem przez wzgląd na jej pochodzenie, sprawia że Sakura czuje coraz większą niechęć do wioski.
- Więc co proponujesz? Nie sądzę żeby zwykła misja po za wioską coś tutaj pomogła. Odparła zmęczona. Zdawała sobie bowiem sprawę z tego że srebrnowłosy jounin ma rację.
- Chciałbym prosić o wyznaczenie drużyny 7 na wieloletnią misję wywiadowczą.
Oto pierwszy chapter mojego fanfiction. Mam nadzieje że komuś się podobał. Następny rozdział ukaże się niebawem.
