Toph wpatruje się w wąską szczelinę w zboczu góry, wejście do pradawnego Labiryntu, który pochłonął nawet swoich budowniczych. Za progiem zaczyna się ciemność, ale ją to nie przeraża. Nie może jej zobaczyć. Słyszy za to pulsowanie odległego serca, jak dźwięk gongu.

Bam bam bam

Toph rozumie, że w tych krętych, wąskich korytarzach odnajdzie prawdę, początek pogrzebany pod warstwą wilgotnej ziemi i skał. Dźwięk gongu wzywa ją do wnętrza góry.

Bam bam bam

Przekracza próg. Nie myśli o tym, co zostawia za sobą, a jedynie o dalekim sercu Labiryntu. Bicie serca ziemi rozprasza każdą inną myśl. Ale oddala również koszmar, który dręczył ją każdej nocy. Zapach bagiennej wody przestaje wypełniać nozdrza, pozostaje jedynie woń ziemi.

Bam bam bam

Toph nie wie, że spędzi w tych jaskiniach wiele lat poszukując źródła dźwięku, a gdy to się stanie jej własne serce zabije w rytmie odległego gonu. Nie może nawet przypuszczać, że nazwą ją kiedyś Panią Labiryntu, a ona sama nigdy nie opuści góry, z którą zespoli się w jedno. Będą opowiadać o tajemniczej kobiecie, błąkającej się po korytarzach; opowieść stanie się legendą, legenda zmieni się w mit, mit zatrze się w ludzkiej pamięci. Ale nim to wszystko się wydarzy dla Toph liczy się jedynie odległy, niski dźwięki gongu.

Bam bam bam

W tej samej chwili płomienny książę, który porzucił tron i ukochaną dla poszukiwania oświecenia, wspina się na skalną grać. Słońce zachodzi nad morze, a Zuko widzi w jego promieniach ogień, który wpada do jego duszy i spala ją od środka. Pozostaje jedynie pustka serca gotowa by ją napełnić.

Ssssss Syczy płomień, kiedy wypala kolejno obraz Mai, potem wuja Iroh, potem Aanga i reszty. Na końcu w popiół obraca się twarz Katary, przerażający koszmar, który nie pozwolił mu spać od tylu nocy. Zuko czuje się lekki, pusty, gotowy na przyjęci nowego ognia do swojego serca.

Ssssss Syk zagłusza wszelką myśl. Zaklinacz nie wie, że on również postrada zmysły i odejdzie, ale nie nazwą go Pustelnikiem, ani Strażnikiem Grot. Będą mówić o nim Szalony Zuko i z pogardą wspominać króla, który porzucił naród dla sterty kamieni. Jednak ogień dalej trawi i popieli wszelką myśl w jego umyśle. Zuko nie wie i nigdy nie pojmie nic więcej niż teraz, pozostaje tylko płomień.

Sssssss

Wiele lat później Malowana Pann przemierza bagna każdym swym krokiem wzniecając mgłę, gdzieś w podziemnym korytarzu swe, niewidzące oczy otwiera Pani Labiryntu, a na maleńkiej, wulkanicznej wyspie szalony król wdycha opadający z góry popiół.

Gdzieindziej Awatar Aang budzi się we własnym łóżku i otwiera oko, żeby pozbyć się woni wilgotnej ziemi, wulkanicznego pyłu i bagiennej wody. Słyszy dalekie bicie gongu i syk płomienia. Po jego policzku spływa łza, ponieważ sam nie może odpowiedzieć na ich wezwanie.