„Witness"
Autor:truska93
Prolog
„Bliskim mów, gdyby pytali, że chwilowo zmieniałam adres, że w niebie leczę duszę z silnego przedawkowania rzeczywistości…"
W życiu nie spodziewałam się, że tak bardzo ucieszę się na widok prezentu od rodziców. Może dlatego, że zbyt często ich nie dostawałam. Ale teraz, w moje 17 urodziny byli gotowi spełnić każdą moją zachciankę. Nie zastanawiałam się długo, co chciałabym mieć. Odpowiedź była oczywista – moim marzeniem był nowy aparat. Najlepiej cyfrowy.
Fotografowanie było moja pasją. Każdą moja chwilę poświęcałam pstrykaniu zdjęć. Mój pierwszy aparat otrzymałam od dziadka. Co prawda był stary, ale dla mnie liczyło się to, że w ogóle działał. I o dziwo robił świetne zdjęcia.
Czym prędzej odpakowałam pudełko ze swoim prezentem. Był śliczny. W moich rękach wydawał się być ogromny, ale tak naprawdę wcale nie był. Za to idealnie pstrykał fotki. Od razu uwieczniłam moich rodziców – z zaskoczenia mieli świetne miny. Obiegłam cały dom, by każdy jego centymetr mógł zmieścić się w maleńkim aparacie.
Gotowe. Teraz pora wypróbować go na dworze. Wzięłam klucze do swojego auta i pognałam w najpiękniejsze miejsce na ziemi. Po drodze obfotografowałam jeszcze całą okolicę. Specjalnie zwolniłam samochód, by jak najwięcej przyrody dostało się do mojego nowego albumu.
Kiedy zajechałam na miejsce, wysiadłam z auta i czym prędzej pobiegłam przez las. Teraz nie przeszkadzały mi gałęzie, które drapały moją twarz. Byłam za bardzo szczęśliwa, by cokolwiek mogło popsuć mi humor. Zrobiłam kilka przystanków – to sarna piła wodę, kilka wiewiórek skakało po drzewach. Wszystko to miałam w aparacie. Zawiesiłam go na szyję i pobiegłam dalej.
Nagle ciemna postać przede mną sprawiła, że gwałtownie wyhamowałam. Ze strachu wskoczyłam za jednego z krzaków, rosnących gęsto w lesie. Ostrożnie wyjrzałam przez jego liście. Postać kucała przy czymś dużym. Z początku myślałam, że to zwierzę, ale gdy tylko owa osoba wstała, okazało się, że byłam w błędzie.
Na ziemi leżał człowiek. A raczej jego zwłoki. W szyi miał wielką krwawą dziurę. Starałam się zachowywać cicho, ale moje serce strasznie kołatało i próbowałam je uspokoić, przy czym narobiłam troszkę szumu. Nagle postać rozglądnęła się wokół, jakby coś usłyszała. Moje serce podskoczyło mi do gardła. Przestraszyłam się, że to moja wina, że to ja zwróciłam jego uwagę.
Do głowy przyszła mi szalona myśl. Wzięłam do ręki swój aparat i zrobiłam gościowi parę zdjęć. Do tego musiałam sfotografować jego ofiarę. Po paru sekundach znieruchomiałam. Postać gapiła się na krzaka, za którym się skradałam. Odruchowo przytknęłam sobie rękę do ust, by czasem nie krzyknąć. Minęła kolejna sekunda i gość gwałtownie się obrócił i bardzo, ale to bardzo szybko pobiegł w przeciwną stronę, zostawiając za sobą mnie i trupa.
Pognałam z powrotem do samochodu. Nie wiem, kiedy się popłakałam, ale gdy stałam przy drzwiach mojej furgonetki czułam, jak po policzkach spływają mi łzy. Wsiadłam do wozu i zamknęłam wszystkie drzwiczki. Spojrzałam na zdjęcia w moim aparacie i zamarłam…
Na każdym zdjęciu powinien być gość, który zabił tego człowieka. Jednak na połowie była sama polana, a na drugiej widniał leżący na ziemi denat. Zaczęły mi się trząść dłonie. Jakim cudem nie widać tego mordercy? Przecież widziałam go w obiektywie. Nie możliwe, że go nie sfotografowałam.
Zapięłam szybko swój pas i zawróciłam w kierunku domu. Musiałam powiadomić kogoś o przestępstwie. Na początek powiem rodzicom. A później razem z nimi powiadomimy policję… Tak, to dobry plan. Wcisnęłam pedał gazu i coraz bardziej oddalałam się od miejsca, w którym tyle się stało…
******
Carlisle, czytałeś gazetę? Piszą coś o jakieś nieudanej akcji Demetriego. I chyba… Carlisle, chodź tutaj!
Coś nie tak Edwardzie?- Spytał zaniepokojony.
Masz. Czytaj:
„Nieudana misja najlepszego z najlepszych"
W ostatnią sobotę nasz wysłannik, Demetri z klanu Volturi, dowiódł, iż nie jest godny tak poważnej misji, jakiej mu powierzono. Jego zadaniem było wyeliminowanie jednego szkodliwego dla nas człowieka. Oczywiście, udało mu się, ale dopuścił się jeszcze gorszej rzeczy. A mianowicie ujawnił swoją tożsamość w obecności osób trzecich! Jego przywódcy, w tym przypadku Aro, ukarał go zgodnie z regulaminem ich klanu. Jego głowa zawisła w holu zamku włoskiego księcia, gdzie ma przypominać innym o jakże ważnym dla nas punkcie prawa: nasza rasa żyje w tajemnicy przed ludźmi!. Jego misję dokończy nie kto inny jak słynny Felix. Mamy nadzieję, że on jeden będzie starał się działać dyskretnie. Więcej wiadomości na ten temat w jutrzejszym numerze Fakt Volterra"
O co tu chodzi?
Pamiętasz zabójstwo w lesie? To o nim piszą.
Edwardzie…
To prawda.
A kim jest ten nieszczęśnik, który widział to zdarzenie.
Isabella Swan. Jeszcze nie wiem, co z nią, ale myślę, że musimy zadziałać.
No nie wiem. Myślę, że nie możemy się mieszać w sprawy Volturi. To wręcz karalne. Chyba nie chcesz skończyć jak Demetri.
Nie. Ale coś musimy zrobić.
Dobrze, pomyślimy. – Mówiąc te słowa zwinął gazetę i wyszedł z pokoju.
