Uśmiech
Odeszła. I już nie wróci. Nie odważyłem się nawet objąć Ją na pożegnanie. Moja nędzne próba zatrzymania Alicji nie zdała się na nic. Ale tak powinno być. To była Jej droga. Przeznaczenie gnało Ją na przód i musiałem to uszanować. Tam, w innym świecie, będzie szczęśliwsza. Wolna, niezależna. Taka, jaka zawsze odwiedza mnie w moich myślach. Wiedziałem o tym, ale moje serce i tak cierpiało. Jakże egoistyczna jest moja miłość. Co mógłby dać młodej, pięknej dziewczynie taki stary wariat jak ja.
Nic.
Nic bym nie dał.
Tylko brał.
Tylko wykorzystywał.
Zadawał ból i cierpienie.
Budził litość.
Budził żal i…
Spokój! Nie teraz. Nie mogę pokazać towarzyszom jak bardzo zraniło mnie Jej odejście. Biała Królowa na mnie liczy. Muszę być silny. Będę jej służył. Już tylko to mi pozostało. Och, Alicjo… Będę na ciebie czekać. Chociaż wiem, że już nie wrócisz. Tamten świat zbyt mocno Cię trzyma. Za bardzo wsiąkłaś w tą racjonalną rzeczywistość. Kiedyś przestanie Ci zależeć na powrocie tutaj. Z czasem twoje wspomnienia o mnie wyblakną. Ale ja będę pamiętał. Czekam na Ciebie, moja Alicjo. Bo to właśnie Tobie, Szalony Kapelusznik z Krainy Czarów, podarował swój ostatni uśmiech.
